A ja właśnie zakwestionuję rolę fabuły. Od razu ostrzegam, że w moim poście odkładam na bok wszystkie techniczne aspekty gry i skupię się tylko na fabułę. Jak pamiętamy (albo i nie), TW2 był reklamowany z naciskiem na właśnie stronę fabularną i mnogość wyborów, które miały mieć faktyczne przełożenie na rozgrywkę. Co ostatecznie dostaliśmy? Ano bardzo krótką grę z rozczarowującym, antyklimatycznym zakończeniem, której to fabuła jest bardzo, ale to bardzo słaba i sztampowa w porównaniu z tym, co pokazał Sapkowski. Liczyłem na to, że twórcom uda się chociaż poziomem zbliżyć do najsłabszej (IMO) części z sagi - Pani Jeziora - ale się przeliczyłem. I to najbardziej boli. Bo to nadal aspiruje do bycia częścią canonu (mimo, że nie jest z oczywistych powodów) i prezentowania dalszych losów Geralta z Rivii i jego towarzyszy znanych nam ze stron. Problem w tym, że to już nie ten Geralt, nie ci bohaterowie i nie ten świat.
Temat elastyczność Geralta, którego charakter - definiowany przez wybory, jakie podejmuje w czasie rozgrywki gracz - pominę. Raz, że padały już mocniejsze oskarżenia przed premierą W1 i nic to nie zmieniło, dwa, że nic na to nie poradzę. Cóż, wcielam się w losy bohatera, którego motywację, cechy, generalnie, rdzeń osobowości na dobrze znam z książek, więc co najwyżej mogę postarać się tak nim grać, jakby on zachowywał się postawiony w takich a nie innych sytuacjach. Dla takich graczy jak ja, którzy już znają fabułę i mocno identyfikują kanonicznego Geralta z tym, jakim grają, te wybory tracą połowę siły rażenia - bo Geralt nie jest okrutny, nie zabija z zimną krwią, nie jest sadystą, czasem bywa naiwny i ratuje kogo tylko się da. Mimo to fajnie, że te wybory są, tylko znów, co z tego jeśli w W3 połowa z nich zostanie zignorowana (jak wybór Shani) z logicznych powodów (nie stworzą 16 czy tam ile tych zakończeń W2 ma następnej gry) a jeden (kluczowy) jest tak naprawdę fake - sztuczny, pozbawiony dramatyzmu i po prostu nierozsądny? Generalnie, koncept wyborów jest chwytliwy i nie dziwię się, że promują grę pod tym względem, ale przy bliższym poznaniu to tak naprawdę tylko błyskotka, która może i wywołuje poruszenie i ściąga uwagę, ale nie ma w niej nic głębokiego, rewolucyjnego ani konsekwentnego. Na papierze - imponująco, poza nim nic.
Następna sprawa to bohaterzy. Tutaj wielkie brawa dla scenarzystów CD Projekt, bo co jak co, ale ich własne postaci są na tyle interesujące, że dotrzymują poziomem tych stworzonych przez Sapkowskiego. Zwłaszcza Roche, Iorveth czy Saskia. Żaden z nich nie jest jednowymiarowy, każdy ma swoje za uszami i każdy ma coś godnego podziwu i aplauzu. Dobra robota. Jeśli zaś chodzi o postaci kanonicznego, cóż, krótko - zrujnowane. Wiem, brzmi to dramatycznie, ale trudno mi znaleźć inne słowo, które w pełni oddałoby moje rozczarowanie i porażkę, z jaką te postaci zaprezentowano. Kompletne przeciwieństwa trójki w/w - jednowymiarowi, ograniczeni do grania jednej roli, chodzące archetypy czy stereotypy, na granicy OOC lub hen poza nią. Zacznę od Triss. Już po W1 miałem pewne przypuszczenia, ale teraz wiem na pewno, że twórcy to die-hard fanboye Triss. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ta Triss z gier to kompletnie inna postać od tej książkowej. Niezłomna, odważna, lojalna do bólu, śmiała, szlachetna i kochająca - postać tak pozytywna i nieskalana, że świętsza od Papieża. Nawet ją wyrzucono z Loży, bo jej świętość i dobroć nie pozwalało jej knować z byłymi koleżankami. I co ona ma wspólnego z delikatną, naiwną, ale też mającą manipulacyjne ciągnoty (Thanedd, Loża, uwiedzenie Geralta i szpiegowanie Yen) i rozdartą moralnie i emocjonalnie Triss? Nawet nie kolor włosów. Żarty żartami, ale szczerze wolałbym, aby twórcy stworzyli od podstaw nową dziewczynę dla Geralta albo wykorzystali mniej nakreśloną przez Sapkowskiego postać (Shani była świetnym rozwiązaniem), a nie wykorzystali jedną z bardziej ludzkich postaci Sapkowskiego do odgrywania sztampowej roli heroiny-side kick (w W2 damsel in distress).
Kolejni są antagoniści. Za co kocham Sapkowskiego, to to, że w jego powieściach roi się od moralnie dwuznacznych "szarych" postaci (pomijając Vilgefortza, Bonharta i pomniejszych opryszków). Reprezentują różne interesy, mają inne metody walki, w sumie jedyne, co większość z nich łączy to wiara w dewizę "cel uświęca wszystkie środki" (patrz Dijkstra, Filippa, Emhyr). Robią rzeczy, za które można by było ich znienawidzić i przypiąć łatkę "szwarccharakter", ale też mają swoje rozgrzeszające momenty i dobre cechy. Rzecz w tym, że antagoniści w W2 nie mają żadnych rozgrzeszających cech i są tak moralnie prości jak konstrukcja cepa. Detmold to przecież karykatura perwersyjnego, zdeprawowanego moralnie maga, co para się nekromancją i pożąda władzy. Sheala (najbardziej prosty, żeby nie powiedzieć prostacki przeciwnik) miota się pomiędzy rolą prawej ręki a perfidnej manipulatorki, bez ładu i składu i pomyślunku po co. Już wolałbym, aby na samym końcu wyjawiła, że jest tajnym posłańcem 4chan i robi to dla lulz. Już ciekawiej by wyszło, no i jaki suspens! Mówiąc o suspencie, dochodzimy do naszej głównej (Letho to podpucha, nawiasem mówiąc nie mogę uwierzyć, że okazał się mądrzejszy i sprytniejszy niż Dijkstra, jak dla mnie niewiarygodnie i tanio to scenarzyści rozwiązali) antagonistki, czyli wielkiej Filippy Eilhart. W książce to najbardziej niejednoznaczna moralnie i nieobliczalna postać, w grze to wręcz stereotypowy żądny władzy psychopata. W książce przejawiała empatię (w rozmowie z Geraltem czy chociażby lecząc go po bójce z zabójcami) i miała momenty rozgrzeszające (uratowanie i oddanie Geraltowi Ciri, głosowanie za nią), tutaj zła od początku do końca. Znów, motywacje postaci - w książce wierzyła w przeznaczenie i wyższą sprawę (pokój, stabilizacja polityczna, no i magia jako najwyższa siła), w grze chce rządzi bo tak. Nie chcę tutaj sugerować, że scenarzyści CD Projekt z pozytywnej postaci zrobili złą, bo tak nie jest, ale ewidentnie dali ciała z "wszystkie czarodziejki są złe" trope i przez to mocno spłycili przeciwników Geralta, co odbiło się na fabulę gry. Jak się chce aspirować do posiadania rewelacyjnej fabuły z świetnie rozpisanymi postaciami wręcz z krwi i kości, to nie można ich ograniczyć do roli comic relief (Jaskier), statystów (Yarpen), mściwych wysłaników totalitarnego reżimu (Shilard) czy skorumpowanych tyranów (Loredo). A już zwłaszcza z tymi, którzy mogli zaoferować dużo więcej. Bardzo się cieszę, że moi ulubieńcy Regis i Dijkstra zostali całkowicie pominięci, bo znając scenarzystów CD Projekt, cała dychotomia postaci Regisa (intelektualny i oddany, ale jednak niebezpieczny drapieżnik) i dwuznaczność i głębia motywacji Dijkstry zostałyby pominięte, ograniczone i spłycone. Wielka szkoda i rozczarowanie.
Stawiam garść orzechów przeciwko złotu, że w W3 Yennefer będzie na usługach Nilfgaardu i stoczy z Geraltem ostateczny ból, finalizując dramatyczny wybór, jaki będzie musiał podjąć gracz - ona czy Triss. Ale jaki tu problem wybrać między spłyconą do roli zimnej suki Yennefer a słodką i dobrą Triss?
|