1. "Chrzest Ognia", bo ma najbardziej luźny, wędrówkowy charakter. Formuje się w nim drużyna, a krasnoludy umilają nam nastrój grą w karty i przeróżnymi dosadnymi opiniami. Pomimo szalejącej wokół wojny czuć jakiś taki biwakowy klimat i naprawdę można się wczuć w to otoczenie. Nieprawdą jest też, że jest to tom schrzaniony kompozycyjnie. Mamy wszakże wyraxnie wyznaczone cezury - rozpoczyna się wraz z początkiem wędrówki wiedźmina, a kończy, kiedy Geralt z Rivii naprawdę staje się Geraltem z Rivii dosłownie i w przenośni. Fakt, iż sama intryga niewiele się tutaj posuwa naprzód wychodzi akurat temu tomowi na plus.
2. "Miecz Przeznaczenia", bo jest tu zawarte w tych sześciu nowelach wszystko, co z wiedźmińskiej sadze najlepsze - są krasnoludy, jest kilka ciekawych potworów (w tym nawet smok!), są driady i Brokilon po raz pierwszy, sa luzackie przygody z Jaskrem i burzliwy romans z Yennefer i jest coś więcej ;) Scenerie tez bardzo urozmaicone - są miasta, są wsie, jest wielki las, są góry... Generalnie zbiór IMO dużo lepszy, niż poprzedni, aczkolwiek wiadomo, że to jedynie kwestia postępów samego autora, a nie zarzut w stronę "Ostatniego życzenia", które też było świetne.
3."Czas Pogardy", bo to tu tak naprawdę w części właściwej Sagi akcja nabiera tempa. Jest wiele nieoczekiwanych zwrotów akcji i w końcu zarysowywuje nam się intryga, której w poprzednim tomie były jedynie zalążki. Bardzo dynamiczna akcja i wiele świetnych, niepowtarzalnych momentów, jak Ciri zwiedzająca miasteczko, zamach stanu, Ciri na pustyni z jednorożcem...
4."Pani Jeziora", generalnie jest to nawet więcej, niż poprawnie napisane zakończenie. Długie i wielowątkowe. Na pewno nieszablonowe. Ogromny plus szczególnie za wszystko, co dzieje się na zamku Stygga. Na pewno śmierć kilku postaci wzbudza wzruszenie, a tajemnica więzi łączących Ciri z Emphyrem zaskakuje. Wadą, ale i dla niektórych zaletą może być jedynie niepotrzebne nagromadzenie wątków już po właściwych punktach kulminacyjnych akcji jak i największa ilość nawiązań do innych światów i wymiarów.
5."Ostatnie Życzenie", bo było pierwsze i ma w sobie ten niepowtarzalny klimacik początków. Na pewno jest to książka od której powinno się rozpoczynać przygodę z wiedźminem i na pewno nas nie rozczarowuje, a wręcz czaruje.
6. "Krew Elfów" - generalnie akcja słabo się rozwija i mało jest w niej momentów, które zapadają w pamięć tak, jak zdarzenia opowiedziane w innych tomach, ale jest to oczywiście jeded z siedmiu nierozerwalnych i niereformowalnych części tej układanki. Na pewno jest to książka, którą czyta się z przyjemnością i której nie należy sobie odpuszczać. Na pewno zaletą tego tomu jest to, że nic nie jest w nim jeszcze jasne - kim tak naprawdę jest Ciri, kim jest Rience, kim jest do cholery ten czarny rycerz? Te pytania na pewno zadręczają przy pierwszym czytaniu wzmagając głód czytalnika i zachęcając do poznania dalszych tomów.
7. "Wieża Jaskółki" - od razu zaznaczam, że tak naprawdę nie mam nic wielkiego do zarzucenia temu tomowi. Jest on logiczną kontynuacją poprzednich i świetnym wprowadzeniem do nastepnego. Jedynym większym zarzutem jest to, że tak naprawdę po przeczytaniu tak obszernego tomu na dłużej w pamięci pozostał mi tylko Bonhart (nowa, genialnie wykreowana postać, aż mrozi krew w żyłach), Vysogota (którego domek na bagnie przyciąga przytulnościa i spokojem, oraz takim swoistym bagiennym klimacikiem), oraz ostatnia kapitalna scena pościgu. Niestety, Auguleme, choć sympatyczna i chwilami zabawna nie wzbudza już tak wielkich emocji, jak poraz pierwszy pojawiający się Regis, Milva, czy Cahir. Ale tak naprawdę, Tor Zirael nie znalazła się na ostatnim miejscu mojego rankingu dlatego, że jest kiepska (bo nie jest), ino dlatego, że inne są lepsze.
A sagę i tak powinno się czytać w całości, ot co.
|