Każdy tak naprawdę wybierze to, w co naprawdę wierzy, że jest słuszniejsze i poprawne względem samego siebie. A to, czy sytuacja jest tak naprawdę podobna do realnej, zależy od stanu myślenia, w jakim jest człowiek w sytuacji podobnej.
Na moim przykładzie: bawiłęm się z wiekszą grupą (2 razy po 25 osób) w bitwy na kije otulinowe (kij oklejony watą, teoretycznie bezpieczny dla trafionego)... I stało się, że byłem sam na z najlepszym z 'tych z przeciwnej druzyny', myślenie mi sie totalnie wyłączyło, czyli można teoretycznie założyć, że zachowałbym się conajmniej podobnie, mając w dłoni coś ostrego. Gdybym miał cos ostrego, on też, pewnie tylko inaczej bym walczył, ale to kwestia techniczna... o pomoc nie wołałem, bo wiedziałem, że ten koleś nawet i 8 rozniesie i potem, nikt go już nie zatrzyma . Zawaczyłem z nim, cały czas mając wyłączone myślenie racjonalne, w głowie nie maiłem nic, tylko wyćwiczony na treningach stan, w którym jestem sam na sam z przeciwnikiem i za mnie myślą moje ręce i nogi, bo zrobią to szbciej. Pokonałem go, cudem, ale cudem, potem w tym samym stanie odwinalem koleżance, która biegła między 'odsieczą' tak, że się rozpłakała. Jak już ją zabrali do swojego obozu (nie moglem raczej iśc z nią)... uklękłem i zaczalem się midlić mając gdzieś, że dookoła rozgożała bitwa.
Interpretacja: w momencie, gdy moj umysł był w stanie czystym, zadecydowałem, że walczę sam, czyli jednak może to dawać pewne prawdopodobieństwo, że przy zabawie ostrymi narzędziami zrobię to samo, żeby nie narażać innych. Zresztą, jak później wyszło, słuszne było to, że walczyliśmy sami, bo jak już doszły 'osoby trzecie' to wyszła z tego niemiłą sytuacja... i tutaj uwaga: uważalem siebie za totalnego ateiste, a w tamtej sytuacji zacząłem się modlić, chociaż tak wąłściwie większej krzywdy jej nie zrobilem, tylko mó j umysł był w stanie czystym i tak zareagował.
_________________ The same old fears... Wish You were here...
Pink Floyd - "Wish You were here"
|