Takie stawianie sprawy, o jakim piszesz. Że zacytuję:
Cytuj:
Nie darzę Sapkowskiego szacunkiem, właśnie za to jakie podejście ma do "chłopców i dziewczyn" z CDPR. Zbyt wiele razy słyszałem od nich i od innych jak wulgarnie ich krytykował, jakie miał podejście do pracy, jak kompletnie go nie interesowało co robią z jego książką.
Skoro tak od nich słyszałeś, to zakładam, że tak mówili. I sorry, ale takie gadanie, moim zdaniem, szczeniackie jest. Kupili prawa po to, by stworzyć grę, zrobili swoje, odnieśli sukces. Taki był cel, o ile rozumiem, projektu?
Mieli gdzieś w umowie zapisane, że pisarz ma się interesować tym, co robią? Jedyny powód do potępienia go, jeśli faktycznie krytykował ich działania, jest taki, że skoro sprzedał prawa do gry, a nie zastrzegł sobie prawa do wtrącania się (jak, np. pani Rowling), to nie powinien potem marudzić. Ale potępianie Sapkowskiego z powodów, o których ty piszesz jest dla mnie niepoważne.
Cytuj:
Należą się częściowe. Gdyby nie CDPR to nadal byłby niszowym pisarzyną w skali świata, przecież to nie dlatego w ostatnich latach ukazały się dodruki jego książek z nawiązaniem do gry, bo ktoś nagle odkrył ze jest genialnym pisarzem.
Kolejność była jednakowoż taka, że Sapkowski wymyślił sobie ten swój świat i tego swojego wiedźmina. I, przy okazji, nie był niszowym pisarzem. To jego popularność spowodowała, że po prawa do ekranizacji sięgnął Rywin (i mówił, że to przecież samograj będzie, bo tylu literacki wiedźmin ma fanów, że mu zapełnią kina na długi czas), a potem po prawa do gry CDPR. Robili to za kasę, kupując prawa, by na tym zarobić (no i dobrze, nikt ich za to nie potępia). Darmowej łachy pisarzowi nikt tu nie zrobił.