Wieża Błaznów

Goodi, czyżby przemawiał przez ciebie miłośnik zakończeń w stylu "I żyli długo i szcześliwie?" :D

_________________
Miecz Przeznaczenia
ma dwa końce.
Jednym jesteś Ty.

Ja to rozumiem bardziej dosłownie ;)
Po prostu Goodi'emu nie podoba się sposób, w jaki Autor wykończył swych bohaterów ;)
Swoją drogą, śmierć przez przebicie widłami rzeczywiscie możnaby uznać za oryginalniejszą, od tej, którą zginęła większość wiedźminów. Choć spekulować też by można - i tu i tu mowa o zębach :D

Na pewno jest to śmierć oryginalniejsza od śmierci bohaterów większości książek. W ogóle oryginalny jest sam fakt, że prawie główny bohater (głównym jest chyba Ciri) umiera.

Goodi, czyżby przemawiał przez ciebie miłośnik zakończeń w stylu "I żyli długo i szcześliwie?" :D[/quote]

Wprost przeciwnie.:P

Oryginalności dodaje mu też fakt, że ów główny bohater nie ginie w spektakularnej walce ze Złem, pokanawszy je wcześniej, a potem poświęciwszy się dla dobra ludzkości...ot, tak po prostu - nabija się na widły...

"Zwyczajnie" nabić sie na widły, to można wchodząc po pijaku do ciemnego sąsieka.
Śmierć Geralta wcale zwyczajna nie była, bo:
1. Wypełniła się przepowiednia Ciri
2. Wobec wszem i wobec, przez wszystkie tomy sagi deklarowanej neutralności Geralt "się wmieszał" - gdyby się nie "wmieszał" pewnie żyłby do dzisiaj szczęśliwy przy boku Yenefer
Tylko... sympatia czytelników do niego byłaby wtedy jakby trochę mniejsza, a my ( forumowicze ) dyskutowalibyśmy o tym w poście pn."Dlaczego wiedźmin Geralt stał z boku i przyglądał się jak ludzie mordują nieludzi - jego najlepszych przyjaciół".

Oczywiście nie sposób się z Tobą nie zgodzić. Napisałam zresztą, że śmierc ta była, jakby nie patrzeć, oryginalna. Ale też..."zwyczajna" w pewnym sensie, przez co jeszcze "ciekawsza" (o ile można tak powiedzieć o śmierci)

Zapewne dla Gerlata śmierć ta była bardzo ciekawa. Do tego stopnia, że zapamiętał ją do końca życia.

Ośmielę się zaryzykować stwierdzenie, że pamiętał ją także potem, płynąc z Yennefer ;P

Zapewne. W końcu widły wbite w brzuch dla nikogo nie były by miłym wspomnieniem.

Może za wyjątkiem wampira, który poszedłby na chorobowe...

Trwające zapewne około roku zwolnienie od wszelkich mało istotnych obowiązków.

Roku? Pewnie z pół wieku, w końcu widły to nie byle co... ^^
Niemniej lepsze widły niż odrąbywanie głowy i zakopywanie jej sto metrów od reszty ciała z czosnkiem w szczękach...

Taaa. Ten czosnek najgorszy.

Skoro czosnek najgorszy, to z Regisem wcale nie jest tak źle.
Przecież Vilgeforz nie rzucił w niego wienuszkiem tego warzywa, tylko piorunem kulistym. Wampir się troszeczkę "zeszklił" - Czarodziej go po prostu "spakował"..... dokumentnie, permanentnie, znaczy się na amen.
Spakowana Yenefer przeżyła i doszła do siebie. Dojdzie do siebie i wyższy wampir.
Musimy mieć przynajmniej taką nadzieję, bo Regisa szkoda. Ludzki był z niego wąpierz.