Wieża Błaznów

A mnie wydaje się, że Geralt trafil do Kaer Morhen własnie ze światyni w Elander. Dlaczego tak myślę? A dlatego, że przecież Visenna nie zostawiła niemowlaka, tak poprostu, na ulicy. Komuś pod opiekę musiała go oddać, jeśli sama się nim nie zajmowała. I myślę, że oddała go własnie pod opiekę Nenneke, z przykazaniem, że mają go uczyć, a gdy osiągnie stosowny wiek, oddać go na nauki do Vesemira. Szczególem potwierdzającym moją tezę jest niechęć Nenneke do magiczek. Oddanie dziecka i nie wychowywanie go samodzielnie, może być wystarczającym powodem owej niechęci u kapłanki Bogini-Matki.
Pamiętajcie również, że Geralt nie był typowym wiedźminem ( chodzi mi o kwestię "dziecka-niespodzianki") a na dodatek wiedział kim była jego matka. Skądś tą wiedzę musiał wziąść. A IMHO najprościej od Nenneke lub Vesemira...

_________________
Jeśli nienormalne trwa dostatecznie długo, staje się normalnym T.Pratchett

E, nie wierzę. To Visenna podrzuciła Geralta Vesemirowi. W końcu to on nadał mu imię (tzn. Geralt tak myślał, do spotkania z matką). To co, po Ellander latałby bezimienny? Zresztą wątpię, że Nenneke oddałaby go na wiedźmina. Poznała go, gdy był już nieco starszy, a nie wychowywała od oseska.

_________________
Występny Wartowniku! Cintryjka chwali książkę! Bym miał pieniądze, to bym se chyba, normalnie, kupił, tak mnie to zaszokowało ;) - Ben

siekierka

Też tak uważam, Nenneke nie byłaby taką hipokrytką, żeby potępiać Visennę, że ta nie chce sama wychowywać dzieciaka, a potem tegoż dzieciaka oddawać do Kaer Morhen. Bo żeby nie wiedziała, co tam z nim zrobią, w to nie uwierzę.

_________________
W historii ludzkości, jak wiecie wszak o tym,
Ze szczęścia robiono przeróżne głupoty.
A ja dziś za jeżem wyruszyć chcę w pościg,
I jak go dopadnę... Wiadomo. Z radości!

Ja myślę, że Sapkowski po prostu troszkę się zaplątał. Bo z rozmowy Geralta z Iolą z "Głosu Rozsądku" wyraźnie wynika, że Geral od razu z Kaer Morhen ruszył na szlak. Bo pobyt w Ellander przed Kaer Morhen jest mało prawdopodobny - w wieku pięciu lat smark nie nauczyłby się czytać i pisać! Ktoś powiedział, że wiedźmini musieli być wykształceni. Bzdura, nie zapominajmy, że to byli ZABÓJCY POTWORÓW, a nie erudyci.
A propos wiedźminów, pojawia się następny problem: zarówno Eskel, Geralt, Coen i cała reszta wiedźminów przeszła mutację i teoretycznie nie powinni okazywać uczuć... a co z Ciri? Wiedźmini byli o nią wyraźnie zatroskani i IMHO pokochali ją. Następna nieścisłość? Bo gdyby traktowali ją jak każdego innego szczawia, to chyba by ją trochę ostrzej wychowywali, bo jej problemy np. z menstruacją nie były wywołane ich znieczulicą, tylko zwyczajną niewiedzą.

Jak to nie? Ja, podobnie jak wielu innych ludzi, się nauczyłam. Geralt był inteligentny.



Od pisania i czytania do erudycji jeszcze długa droga. Wysyłanie na szlak wiedźmina, który nie umie nawet policzyć kasy, którą mu płacą ani przeczytać ogłoszenia, chociażby o treści "Poszókójem wiedźmina do zabića szczygi - tysionc dukatuf" mija się z celem.



U Geralta mutacja przebiegła dziwnie. A inni? W końcu ludzie to nie maszyny, nie da się wszystkim identycznie zaprogramować.



Khm... tu akurat zwykła logika podpowiada, że podczas najgorszych dni menstruacji intensywny trening traci sporą część sensu. Znieczulica w tym wypadku byłaby po prostu przejawem idiotyzmu, a nie braku uczuć.

Jeszcze a propos imienia: nie wydaje mi się, żeby Visenna oddała niemowlę bandzie wiedźminów - jak niby mieli się nim zająć, karmić, przewijać, etc? Skoro nawet nie potrafili zauważyć dojrzewania Ciri? A że Geralt nie wiedział, kto mu nadał imię - tutaj AS się po prostu trochę zaplątał. Ale twierdzę, że zaplątał z imieniem, a nie z pobytem w Ellander, bo to jest akurat całkiem prawdopodobne.

_________________
You stay away from my boy's pants or I'll hang ya from my Jolly Roger, ya Jezebel!
Elaine Marley-Threepwood

Załóżmy, że Geralt przebywał w Ellander przed Kaer Morhen. Czy Nenneke - całkiem mądra kobieta oddałaby dziecko bandzie wiedźminów? Wiedząc (bo wiedziała) co chłopaka by czekało? Nie wydaje mi się.
Jeszcze jedno: nie zgadza mi się czas wydarzeń, bo:
1)Triss przy wjeździe do Kaer mówiła, że pół wieku przed jej narodzinami rozwalono kaer morhen i wytłuczono wszystkich przebywających tam wiedźminów = koniec masowej produkcji nowych mutantów (zginęła "kadra pedagogiczna"). Geralt w wyniku eksperymentów stracił pigment. Nie eksperymentowaliby, gdyby nie mieli spokojnego jutra o liczebność wiedźminów, czyli Geralt musiałby być w Kaer za czasu jego świetności.
Trzeba założyć, że bylo to co najmniej 80 lat temu - choć triss była zapewne trochę starsza, więc jeszcze dawniej.
2)Przed Kaer Geralt siedizał w Ellander pod opieką nenneke.

Wyciągając wnoiski: Nenneke musiałaby dobrze ponad sto lat. Łaska Melitele? Ok, ale bez przesady, nie była elfką! (Nenneke, nie Melitele, ofkoz :))

_________________
Bez powietrza człowiek może żyć kilka minut. Bez myślenia - wiele lat.

Nie rozumiem. Co za problem nałapać sobie dzieciaków?

A mi to właśnie brzmi prawdopodobniej, że Geralt był mutowany w okresie upadku, kiedy odeszła już wiekowa mądrość i wiedźmińscy czarodzieje. Wtedy mutujący go wiedźmini działali na wpoły po omacku, mogły im wychodzić buble.

"to jasne, pomyślala nagle [Triss] (...) To oczywiste. Chcą zmutować dzieciaka, poddać go Próbie Traw i Zmianom, ale nie wiedzą jak to zrobić. Ze starych żyje wyłącznie Vesemir, a Vesemir był tylko nauczycielem szermierki. (...) Wiedźmini mają zioła i Trawy. Znają recepturę. Ale nie mają czarodzieja." KE, str. 60

_________________
You stay away from my boy's pants or I'll hang ya from my Jolly Roger, ya Jezebel!
Elaine Marley-Threepwood

Źle się wyraziłem, mea culpa :(. Chodziło mi bardziej o to, że w stanie praktycznego upadku nikt by nie eksperymentował, tylko starał się, aby profesja wiedźmina przetrwała. Rozmowa z Iolą z głosu rozsądku: "Wybrali mnie spośród innych, bo niby najwytrzymalszy byłem" (czy coś takiego - ale na pewno taki sens) wynika, że wraz z Geraltem było tam wielu innych chłopaków. Bo gdyby kaer morhen ciągnęło na pół gwizdka, to zwyczajnie nie mieliby środków i możliwości na eksperymenty. Należy pamiętać, że wraz z wiedźminami zniszczono ich twierdzę -> wraz z nią laboratoria. Więc po katastrofie Kaer Morhen wkrótce upadło. Nawet gdyby Geralt był ostatnim rzutem na taśmę, to jego mutacja i tak musiała mieć miejsce w czasie niedalekim od zniszczenia twierdzy. Czyli Nenneke i tak musi być dużo starsza niż ustawa przewiduje :)

_________________
Bez powietrza człowiek może żyć kilka minut. Bez myślenia - wiele lat.

Varjo, cytowany wyżej fragment Ci zaprzecza. Wiedźmini mieli Trawy i laboratoria. Zwyczajnie nie umieli sami dobrze przeprowadzać mutacji. Stąd Geralt mógł być efektem takiej właśnie mutacji popapranej, robionej na poły amatorsko.

_________________
You stay away from my boy's pants or I'll hang ya from my Jolly Roger, ya Jezebel!
Elaine Marley-Threepwood

Nie, Geral nie był efektem źle przeprowadzonej mutacji, bo eksperymenty odbyły się po trawach i innych bajerach. A tak w ogóle jak chcesz pogadać na ten temat, to zapraszam na GG - mój numer 4388370

_________________
Bez powietrza człowiek może żyć kilka minut. Bez myślenia - wiele lat.

Dzięki za numer, ale możemy spokojnie podyskutować tutaj :)

_________________
You stay away from my boy's pants or I'll hang ya from my Jolly Roger, ya Jezebel!
Elaine Marley-Threepwood

Obliczyć wiek Triss wcale nie jest tak trudno. Janka w spotkaniu z Crahem wyznaje że m 92 lata. Geralta poznała jakieś 20 lat wstecz :> więc miała 72 lata, a już była sławna. Wobec tego Triss może mieć jakieś 60-70... :>

Ja to kiedyś liczyłam, sugerując się companionem, i wyszło mi, że Yen jak spotkała wiedźmina miała koło sześćdziesiątki, nie pamiętam dokładnie ile.

Nie rozumiem tego ostatniego wniosku. Yen była od niej starsza. Ale skąd wysuwasz wniosek, że akurat o tyle ? IMHO Triss miała pod czterdziestkę, choć nie poprę tego żadnym argumentem, bo takowe nie istnieją ...

_________________
13.04.2010 - You have taken sky from me...