meadwyn pisze:
Konie służyły wojsku polskiemu po prostu jako środek szybkiego transportu na polu bitwy, a nie ataku. Żołnierzy też nie uzbarajano w szable, lecz co najwyżej w bagnety, szable mogli mieć ew. oficerowie, jako taki element honorowo-symboliczny.
To niezupełnie tak...Polscy kawalerzyści mieli szable ( szabla wz. 1934, troczono je pod tybinką , z lewej strony siodła ) a nawet lance ( produkcji polskiej albo stalowe lance francuskie wz. 1913), były one przeznaczone do szarży ( konnej jak najbardziej) lub boju spotkaniowego ( też konnego). Dowództwo polskie uznało bowiem, że mogą na wojnie zajść okoliczności które zadecydują o konieczności walki w taki właśnie sposób. Faktycznie jednak już od lat dwudziestych szkolono kawalerzystów do walki pieszej gdzie koń był środkiem transportu. Regulamin kawalerii z 1922 r. poświęcał walce konnej 15 stron a pieszej 53. Regulamin z 1930 r. mówił tylko o walce pieszej, zaznaczając jednak, że szarża kawaleryjska należy do wyjątków których jednak nie da sie na wojnie uniknąć.
meadwyn pisze:
I prawdopodobnie któregoś z nich poniosły nerwy i rąbnął raz czy dwa tym ostrzem w maszynę, skąd od razu wzięła się legenda, jak to Polacy z husarią na czołgi wylecieli.
Nikogo nie poniosły nerwy, kawaleria polska naprawdę atakowała czołgi niemieckie wielokrotnie i z dużym powodzeniem, tyle, że nie szablami a za pomocą dział polowych których brygada kawalerii miała 12, ciężkich karabinów maszynowych ( 73 sztuki), samochodów pancernych ( 10-15 sztuk) i dział p-panc. 37 mm Boforsa wz. 1936.