matyldzia pisze:
a ja się zgadzam z inkasentem. Dość ryzykowne jest liczenie, że lądując w świecie Geralta, trafimy w warstwę społeczną na tyle wysoką, żeby móc czytać, bawić się mieczem, strzałami bądź magią, by móc się kąpać dwa razy w roku, a nie raz na ćwierć wieku, oraz korzystać z wygód takich, jak ogrzewanie, oświetlenie i jedzenie...
Tak naprawdę, trzeba by mieć niesamowite szczęście, żeby trafić na godziwe warunki bytowe i nie zostać przedwcześnie zakatrupioną. Przecież stany wysokie stanowiły maleńki procent ludności.
Właśnie. Myślę, że procent ludności, że tak powiem, upupionej przez los jest u nas znacznie niższy niż w Wiedźminlandzie, nawet wliczając Trzeci Świat, Palestynę czy Irak. A jeśli założymy, że Wiedźminland także ma swoją Afrykę, gdzie ludy dzikie żyją w warunkach gorszych jeszcze od chłopów z takiej np. Redanii, proporcje są dla naszego świata jeszcze korzystniejsze. :)
duny pisze:
Ale dajmy na to taki Kovir tam nikt nie wyciągnie cie z chaty i nic na tobie nie będzie ćwiczył..
Na terenie Koviru może nie było działań wojennych, może nawet było to państwo szczęśliwe, mlekiem i miodem płynące. Niemniej jednak śmierdziało zapewne okrutnie. ;) Wątpię, żeby chłopi byli tam wolni, ktoś na bogatych kupców musiał pracować. A i bandytów różnego autoramentu też bym nie wykluczał.