Lhunbleidd pisze:
SMiki55 pisze:
Bez sensu zakładać niezmienialność czasu skoro dopuszcza się już podróże w nim. Zresztą jeśli pamięć mnie nie zawodzi to Ciri przyniosła pchełki z dżumą (Catrioną)? Z miasta gdzie palono ciała?
Przyniosła, ale czy była to ingerencja w czasoprzestrzeń, czy coś już w niej zapisane przeznaczeniem? Itlina przepowiedziała chyba nie tylko wojny, ale też zarazy.
Znaczy, niespecjalnie się upieram przy swojej teorii i nikomu jej nie narzucam. Dla mnie los wiedźminwersum jest już z góry określony, gdyby ktoś chciał, dajmy na to, cofnąć się w czasie i zabić Jana Bekkera przed Pierwszym Lądowaniem, napotkałby niemożliwe do pokonania przeszkody. A to nie "wcelowałby" w datę, a to spudłowałby piorunem kulistym, a to nóż ześlizgnąłby się na kolczudze, a to zostałby zauważony przez załogę i powstrzymany. Gdyby było inaczej, Avallac'h i spółka nie musieliby się użerać z humorami Ciri ani starczą impotencją Auberona, wystarczyłoby:
a) nakłonić Ciri do cofnięcia się w czasie razem z komandem Gonu i porwania Lary z objęć Cregennana - upupiłoby to elfy z nowo powstałej linii czasowej, ale ci ze starej odzyskaliby Larę;
b) nakłonić Ciri do cofnięcia się w czasie i uduszenia Cregennana w kołysce - elfy z nowopowstałej linii czasowej nie straciłyby Lary;
c) nakłonić Ciri do cofnięcia się w czasie razem z komandem Gonu i wyrżnięcia załóg statków ludzkich dobijających do brzegów Kontynentu.
Nawet gdyby Aen Elle ze względu na skrupuły nie mieliby ochoty na rozwiązanie a, zawsze mogli wykonać b lub c - istniałaby przynajmniej jedna linia czasowa, w której przyszłość elfów jest niezagrożona, natomiast w swoim własnym odgałęzieniu czasoprzestrzeni nadal mogliby bawić się w swatanie. Jak wiemy, nie zrobili tego - utworzenie nowej linii czasowej jest więc IMHO we wiedźmińskim multiversum niewykonalne.