Przeczytałem pewnie jako jeden z ostatnich, ale kompletnie mnie do SB nie ciągnęło. Gdyby nie to, że znajomy poprosił mnie o oddanie książki innemu, być może w ogóle bym po nią nie sięgnął.
Tak czy inaczej, czytałem z narastającą ekscytacją, ale ekscytacją jednak inną niż naście lat temu podczas sięgania po kanoniczną sagę. O ile niegdyś pochłaniałem książki Sapkowskiego podniecony tym co ciekawego mogę znaleźć na kolejnej stronie, to teraz coraz bardziej rozpędzałem się w czytaniu ekscytując się pytaniem, czy coś ciekawego wreszcie się pojawi.
Boże, to przypadkowy zbiór scen na siłę scalonych przez zapychacze w rodzaju drobiazgowego opisu głowni miecza. Kiedyś czytając cykl "Koło Czasu" Jordana pękłem przy "Winter's Heart", gdy na 2,5 strony opisano pranie ręczne w zimnej wodzie. Okrutnie mi SB przypomniała doznania z tamtej lektury. Brakowało mi jakiejś dzikiej frajdy, czegoś co by mnie autentycznie pociągnęło do przodu. Jakby Sapkowski stracił mojo, albo po prostu wyciągnął z dna szuflady próbki tekstów sprzed 20 lat i je zestawił w całość.
Spokojnie można sobie tą przeciętną książkę darować.
_________________ CzytamPodróżujęPrzekonanie o własnej ważności doprowadziło mnie do kompleksu Boga
W wieku 6 lat chciałem zostać kucharką, gdy miałem 7 - Napoleonem. Odtąd moja ambicja, podobnie jak moja mania wielkości nie przestawały rosnąć
|