Siemano,
Nigdy nie czułem potrzeby żeby gadać o książkach AS'a w sieci, ale byłem ciekawy co fani powiedzą o Sezonie Burz.
Tyle z przywitania kosma
Co do książki ja jestem raczej rozczarowany. Po tylu latach Sapkoś serwuje nam 400 stron które w zasadzie są zlepkiem kilku opowiadań i to nie najlepszych. Poza tym, że autor zarobi sobie troszkę pieniążków (i bardzo dobrze) to nie wiem po co ta książka. Są momenty fajne, zabawne, są odniesienia do sagi i opowiadań - wszyscy stąd uśmiechną się pod nosem przy nich. Ale to tyle. Zdziwiło mnie w sumie wydanie Sezonu Burz, tyle lat zarzekania się, że nie, nie, nie. Może wsadzam trochę kij w mrowisko ale mam nadzieję, że nie będzie już następnych książek "wiedźmińskich".
Tu chyba trafił w sedno.
Żądza pieniądza
Interesujące jest, że większość z tłukących owe straszne sagi autorów to pisarze zdolni, sprawni i ciekawi. Cóż sprawia, że dobrzy pisarze rypią tom po tomie, ciągną cykle niby gumę do żucia, miast wykorzystywać pomysły do czegoś zupełnie nowego, popracować nad czymś odkrywczym, oryginalnym, pięknym, nad czymś, co utarłoby nosa krytykom i wrogom fantasy, etatowym przedrzeźniaczom i prześmiewcom tego gatunku? Wydaje mi się, że znam odpowiedź. Autorzy zakochują się w swoich bohaterach i trudno im się z nimi rozstać. Nawet gdy czują, że wyeksploatowali protagonistów do suchej nitki, walą kolejne tomy o ich dzieciach (Zelazny, Piers Anthony, a czuję, że i Eddings nie wytrzyma). Autorzy zakochują się w swoich "światach" i ich mapach. Jeśli na takiej mapie są Szare Góry, a pięciu tomów nie wystarczyło protagonistom na stwierdzenie, że złota tam nie ma, pisze się tom szósty. A w następnym, siódmym, zobaczymy sąsiedni arkusz mapy i dowiemy się, co jest na północ od Szarych Gór - a jest to niewątpliwie - pardon my french - płaskowyż Szarego Gówna. I wreszcie - autorzy to lenie i nie chce im się myśleć. Autorzy to ograniczone matoły i choćby pękli, nie wykrzeszą z siebie niczego oryginalnego, zmuszeni są klepać ograny schemat. A nade wszystko autorzy to wyrachowane bestie i idzie im o forsę, jaka leci od tomu. Piers Anthony ciągnie "Xanth", cykl, przy którego czytaniu boli z nudów otrzewna i hemoroidy, bo bierze a konto każdego nowego odcinka potężne zaliczki. Autorzy to aroganckie łobuzy, przekonane, że czytelnik kupi wszystko, co zamarkują jako tako wyrobionym nazwiskiem."
Andrzej Sapkowski, "Piróg, albo nie ma złota w Szarych Górach"
|