Khem. Pozwolisz, że będę komentować po kolei.
Lieutnant Worf pisze:
Oto obiecane cytaty, a wraz z nimi wnioski.
Pierwszy:
"-W tej kwestii-powiedziała-zostaw ocenę nam, ludziom. Ty, wiedźmin, nie jesteś od oceniania. Jesteś od roboty.
-Jak zaprogramowany bezwolny golem?
-Twoje, nie moje porównanie-odparła zimno Yennefer.-Ale cóż, trafne."
Jak widzicie nie tylko zabobonni kmiotkowie podzielają moje zdanie.
Czy rozumiesz pojęcie sarkazm + zrezygnowanie? I czy rozumiesz, że Yenna powiedziała tak, bo taka już była - wtedy akurat była dodatkowo wściekła na Wiedźmina.
... pisze:
Drugi:
"Na wszystkie demony Dołu, Geralt, nie jesteś dzieckiem, wiesz kim jesteś. Jesteś mutantem. Nie zrozum mnie opacznie, nie mówię tego, by cię znieważyć czy okazać pogardę.Stwierdzam fakt. Jesteś mutantem, a jedną z podstawowych cech twojej mutacji jest pełna niewrażliwość na emocje. Takim cię stworzono, byś mógł wykonywać twój zawód. Rozumiesz? Ty nie możesz niczego odczuwać. To, co bierzesz za uczucia, to pamięć komórkowa, somatyczna, jeśli wiesz, co znaczy to słowo"
To, że z założenia Wiedźmini tacy mieli być nie znaczy, że rzeczywiście byli bez uczuć.
... pisze:
Trzeci:
"-Teraz ty odpowiedz na moje pytanie. Na to pytanie, którego nigdy ci nie zadałam. To, które bałam się... Teraz również ci go nie zadam, ale odpowiedz. Bo... bo bardzo pragnęłabym usłyszeć twoją odpowiedź. To jedno, jedyne słowo, którego nigdy mi nie powiedziałeś. Wypowiedz je, Geralt. Proszę.
-Nie potrafię.
-Co jest przyczną?
-Nie wiesz? - uśmiechnął się smutno. - Moja odpowiedż byłaby tylko słowem. Słowem, które nie wyraża emocji, bo z tych jestem wyprany. Słowem, które byłoby wyłącznie dźwiękiem, jaki wydaje przy uderzeniu pusty i zimny czerep."
Tak jak w pierwszym. Zrezygnowanie. I jedna sytuacja. To jest tylko jedna sytuacja - co z innymi, w których Geralt wypowiadał, co czuje?
... pisze:
No to już chyba lekka przesada ale faktem jest, że w pełni zmutowani wiedźmini nie potrafili się przywiązać w pełnym tego słowa znaczeniu, wściekali się bo tak ich nauczyli, byli mili dla Ciri bo czuli, że tak należy, że dziecko, które przeżyło tyle okropności potrzebuje ciepła i poczucia bezpieczeństwa.
Widzisz? Czuli :) Ujmując inaczej - wiedzieli - niby skąd mieli wiedzieć? Gdyby nie mieli uczuć, zwisałoby im to i powiewało na wolnym wietrze.
Tyle z mojej strony.