Ar-ek pisze:
Zdecydowanie nie godzę się na opcjonalność poprawności językowej w dziełach pisanych.
Ja się zaś godzę. Wydawać może każdy, wolność tę daje nam konstytucja. Możesz jako czytelnik zrezygnować z zakupu, możesz także namawiać innych, by uczynili to samo. Masz do tego konstytucyjne prawo :)
Ar-ek pisze:
Jeśli AS sam nie jest perfekcjonistą - to ja (razem z Alą) się pytam, gdzie był i co robił korektor???
To jest bardziej zasadne pytanie. Cóż, nie każdy jest Alakhaiem :)
Ar-ek pisze:
Błąd - ten aspekt nie tyle mnie interesuje, co (w trakcie lektury) mocno mnie raził.
Choć ciężko mi w to uwierzyć, bo na tysiące osób, które przez forum się przewinęło jesteś pierwszą osobą o tak kategorycznej opinii. Ale skoro twierdzisz, to wiesz lepiej :)
Ar-ek pisze:
Gdyby książka była gorsza, może raził by mniej (można sobie tłumaczyć, że autor nie dość, że kiepski, to i języka nie zna), ale w tak wciągającym tekście ewidentne zapożyczenia błędów z mowy ulicy zwyczajnie drażnią.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio czytałem książkę, w której występowało "tą" zamiast "tę".
A o tym, kiedy używać "jednym słowem", a kiedy "krótko mówiąc", uczy się przecież już dzieci w podstawówce...
To błąd tak samo denerwujący, jak mylenie "przynajmniej" z "bynajmniej" (brrr...).
Przeceniasz chyba podstawówki :)
Pewnie są błędy, nie neguję, że one istnieją. Po prostu uważam, że oczekujesz zbyt wiele. AS ma moim zdaniem język lepszy o większości powieściopisarzy i kilka błędów raczej tego nie zmieni.
Jako bonus: ostatnio czytałem książkę, gdzie był wyraz "zborze". I była to najlepsza książka jaką czytałem od roku. Errare est hummanum. :)