Wieża Błaznów

Z bliskiej, to może. Ale człowiek musi jakoś się dostać na tą odległość miecza. W czasie biegu człowieka, czarodziej ma przewagę. Szczególnie bardzo potężny czarodziej. Ale ten słabszy też. (jako słabszego rozumiem nie dopiero uczącego się, ale takiego po edukacji, lecz z mniejszą mocą)

_________________
"Nikt nie jest idealny... A nie, byl taki jeden facet, ale go zabilismy."

Moju :}

Zawsze można przecież rzucić fireballa:). Magia daje przewagę na odległość. Przeciwnik z mieczem może być silniejszy, ale mag może go zaatakowac już z daleka.

Aureliuszu, literówka rzecz jak najbardziej ludzka, chcialam ci tylko pokazać, że kompletnie nie czytasz postów przed wysłaniem. Myślę, że nie tylko mnie źle się je czyta. Nie czepiałam się, żeby cię zgnębić.

_________________
I will always need your love/Wish I could write it in the daily news
You, on the other hand, are a sweet little eclair on the outside and a pit bull on the inside- Charlaine Harris

Dokładnie o tym mówię ;) Można także zamienić w jakieś przeurocze zwierzątko, i wtedy to już pełen luz ;]

Chyba że ma się do czynienia z driadą albo bardzo dobrym łucznikiem, ale to już inna sytuacja

_________________
"Nikt nie jest idealny... A nie, byl taki jeden facet, ale go zabilismy."

Moju :}

Przypuszczam, ze pan V. przy spotkaniach z panem B. był ubezpieczony na wypadek, gdyby B. wpadły do głowy głupie pomysły. Jakieś zaklęcie albo co.

_________________
Brak emoticonów niekoniecznie oznacza, że powyższą wiadomość należy traktować poważnie.

Do skutecznego fireballa, który zmiażdży przeciwnika znosząc go z powierzchni ziemi. trzeba się najpierw odwrócić tyłem i zakasać poły płaszczyka, co sprawnemu szermierzowi daje sporą przewage czasową.
;)

Przy rzucaniu fireballi, do jakich przyzwyczaiło mnie granie w The Elder Scrolls takich cyrków nie trzeba robić:). Inna rzecz, że sama wolę walczyć mieczem niż magią:))

_________________
I will always need your love/Wish I could write it in the daily news
You, on the other hand, are a sweet little eclair on the outside and a pit bull on the inside- Charlaine Harris

Eee tam, ja tam po stokroć wolę magię niż miecz. Miecz tylko w ostateczności. Kiedy mam do wyboru magię i miecz nawet się nie wacham ;P A fireballe ode mnie z WoW ;] (swoją drogą świetna gra)
Przepraszam za OT ;)

_________________
"Nikt nie jest idealny... A nie, byl taki jeden facet, ale go zabilismy."

Moju :}

w Zamku Stygga panowała specyficzna aura, która przygotowanemy V. ( a z pewnością był przygotowany ) dawała taką przewagę, że wystarczył gest ręki i sławny miecz B. wyleciałby mu z rąk ( podobnie było jak Ciri próbowała walczyć zaraz po przybyciu do zamku ).

w ramach OT powiem jeszcze, że ja również wolę magię od miecza, ale w zasadzie mieczem też można komuś przypieprzyć ;p

Nie chodzilo mi o to kto by wygral,kto byl silniejszy itp.Takie rzeczy zawsze sa zalezne od okolicznosci.Chcialem zaznaczyc tylko rozpoczynajac znowu dyskusje to co napisalem kil;kanascie postow wczesniej.Ze bonhart byl przez pana AS niekonsekwentnie prowadzony.Ze ze zlego groznego stal sie zlym kapciem.Zupelnie innym w tomie 5 niz w poprzednich tomach.Nad tym chcialem podyskutowac.

Ja tę przemianę Bonharta tłumaczyłabym kompleksami wynikającymi z ucieczki Ciri do Wieży Jaskółki. Tak jakby nie mógł jej darować tego, że wystrychnęła go na dudka. Albo po prostu mózg zaczął mu szwankować; demencja starcza czy coś takiego...

_________________
Va'esse deireadh aep eigean...

Nie wiem, może dlatego, że po prostu ogarnęła go szleńcza mania zabicia Ciri... jeszcze większa niż poprzednio... ale jakoś to do niego nie pasuje, taki zawsze opanowany (m. in. za to go lubię ;]). Ale jakoś nie chce mi się też wierzyć że AS po prostu się nim znudził i w trakcie pisania książki chciał go ośmieszyć... ;/

_________________
"Nikt nie jest idealny... A nie, byl taki jeden facet, ale go zabilismy."

Moju :}

Dla mnie w tym nie ma niczego więcej. Po prostu obsejsa.

Chyba normalne? Też bym się wkurzył. :D

Pasuje, czy nie, ale każdy prędzej, czy później traci panowanie nad sobą, zwłaszcza, gdy traci taki łakomy kąsek. :P ;)

Podsumowując, dla mnie obsesja i nic więcej. :)

_________________
Beauty lies in the eye of the beholder ...

Bonhart nie bal sie upiorow wyjezdzajacych z wiezy Jaskolki a mial sie bac jakiegos czarodzieja? Nie sadze. Nie zeby mial sie rzucac na Vilgefortza, ale mogl zareagowac inaczej.
Autor 'zrownal' w ostatnim tomie wszystkich glownych zlych do jednego poziomu i wsadzil ich do jednego worka z napisem: do utylizacji. Zepsul doskonaly rozsadek Vilgefortza i opanowanie oraz zimny profesjonalizm Bonharta.

Co mi przypomina, ze w tym samym tomie zmusil najwiekszego dowodce Cesarstwa do popelniania bledow nad Brenna, byle tylko Polnoc mogla zatryumfowac.

"Skur***y , ja was naucze co to jest rozpoznanie" :P ;)

_________________
Beauty lies in the eye of the beholder ...

Dokładnie...to nie była wina Coehoorna...zawalił zwiad i tyle. Ze złymi informacjami ciężko jest wygrywać...