Cytuj:
- Później - ciągnął Regis - wystąpiły alarmujące objawy. Zabawa i towarzystwo zaczęły pełnić rolę absolutnie drugorzędną. Zauważyłem, że mogę się bez nich obyć. Wystarczająca i naprawdę ważna stała się krew, nawet pita... - Do lustra? - wtrącił Jaskier. - Gorzej - odrzekł spokojnie Regis. - Ja nie odbijam się w lustrach. Milczał czas jakiś. - Poznałem pewną... wampirkę. Mogło to być, i chyba było, coś poważnego. Przestałem szaleć. Ale nie na długo, Odeszła ode mnie. A ja zacząłem pić w dwójnasób. Rozpacz, żal, jak wiecie, to doskonałe usprawiedliwienia. Wszystkim się wydaje, że rozumieją. Nawet mnie wydawało się, że rozumiem. A wyłącznie dopasowywałem teorię do praktyki. Nudzę was? Już kończę. Zacząłem wreszcie robić rzeczy niedopuszczalne, absolutnie nieakceptowalne, takie, jakich nie robi żaden wampir. Zacząłem latać po pijanemu. Którejś nocy chłopaki posłali mnie do wsi po krew, a ja chybiłem dziewczyny idącej ku studni, z rozpędu wyrżnąłem w cembrowinę... Chłopi mało mnie nie zatłukli, na szczęście nie wiedzieli, jak się do tego zabrać... Podziurawili mnie kołkami, odrąbali głowę, oblali wodą święconą i zakopali. Przedstawiane sobie, jak czułem się po przebudzeniu? - Przedstawiamy - powiedziała Milva, oglądając strzałę. Wszyscy popatrzyli na nią dziwnie. Łuczniczka chrząknęła i odwróciła głowę. Regis uśmiechnął się nieznacznie. - Już kończę - powiedział. - W grobie miałem dość czasu na zastanowienie się nad sobą... - Dość? - spytał Geralt. - Jak wiele? Regis spojrzał na niego. - Ciekawość profesjonalna? Około pięćdziesięciu lat. Gdy zregenerowałem się, postanowiłem wziąć się w garść. Łatwo nie było, ale poradziłem sobie. Od tamtego czasu nie piję.
Ktoś się zastanawiał czy ASowe wampiry odbijają się w lustrach. Odpowiedź macie. A co do nieśmiertelności to drugi pogrubiony fragment rozwiewa wszelkie wątpliwości.
Już nie przeszkadzam, dyskutujcie sobie dalej :]