Wieża Błaznów

"Noc wylała srebrną rosę i sobolimi skrzydłami objęła ziemię"

Pierwsze słysze żeby sobole miały skrzydła.

_________________
Pozdrawiam
Jacek

Sobole futro jest bardzo cenne, drogie i unikatowe. Może o to chodzi?

_________________
"... nie liczę godzin i lat, to życie mija nie ja..."

Sobole futro jest cenne, ale tu chodzi raczej o kolor tego futra i jego... hmm, gęstośc. Futro jest ciemne, często czarne oraz bardzo gęste, i co za tym idzie bardzo ciepłe. "Sobole skrzydła" czyli "ciemne/czarne skrzydła", a nie skrzydła sobola!:)
Pozdrawiam:)

_________________
Milczenie jest najpewniejszą rzeczą dla tego, kto nie ufa samemu sobie

I ja skończyłem Lp. A w zasadzie całą trylogie, bo przed zakupem Lp przeczytałem ponownie dwie poprzednie części.

I musze powiedzieć jedno - nienawidze tej dziury w brzuchu, która pojawiła sie po śmierci Jutty, i została znaaaacznie pogłębiona po śmierci Samsona. Ale najgorsze jest to...ze to juz koniec.

O poziomie chyba nie ma co rozmawiać - każdy ma swój gust. Wg mnie - Mistrzostwo. Jak zawsze.

I jedyne czego żałuje...ze trylogia nie kończy sie słowami:
"Reynevan! - krzyknął Szarlej.
-Jedzmy przyjacielu. Do Konstantynopola"
Pozdrawiam!

Witam. Skończyłem ostatnią część trylogii. Po śmierci Jutty po porostu... kurcze normalnie chyba pierwszy raz poczułem emocje które przelewa we mnie autor nie głową a sercem, nie pojmowaniem sytuacji która ma miejsce, a raczej czuciem straty. Jednak gdy zginął Samson, po prostu odłożyłem książkę na ponad tydzień bo ten mój mały fikcyjny świat się załamał. Pierwsza myśl - dlaczego? Dlaczego oni zginęli, kurcze, to nie może tak być. Żal. Druga myśl - jedynie wyśmienity autor może sprawić bym poczuł w sercu stratę nieistniejących postaci literackich.

Na koniec największe zaskoczenie - córka Piotra z Bielawy i akcja z Grellenortem - opadła mi szczęka.

Co do Jutty to się nie zgodzę - nie było mi jej ani trochę żal. Zbyt była idealna, wydelikacona i nienaturalna, żebym ją polubiła i płakała po jej śmierci. Ale może jestem nieczuła?

Wątek Samsona rozpoczął się nietypowo i zapowiadał ciekawie, miałam nadzieję, że na koniec zmierzy się z Grellenortem i go pokona, a sam okaże się aniołem w ludzkiej skórze czy coś takiego, ale AS zakończył jego życie głupio i bez pomysłu.

No, a tekst o nastaniu PiS Birkarta to niestety gorzka prawda o rzeczywistości....

_________________
"... nie liczę godzin i lat, to życie mija nie ja..."

No tu nie ma się co zgadzać czy tez nie. To są nasze punkty widzenia :) Co do Jutty to może nie do końca wielka strata, ale napewno straszne zaskoczenie. Co do Samsona - sami wiecie. Też myślałem że spotka się z Grellenortem w boju, ale to było by zbyt oklepane. Jego śmierć chwyta za serce, a to kim był a właściwie to co się okazało zaskoczyło mnie. Przez Bożych Bojowników dopatrywałem się raczej jakiegoś potężnego, nienazwanego astrala. Przykre że tak potoczyły się te losy, jednak z drugiej strony - dowodzi to temu ze nie jest to książka pełna motywów powielanych w wielu książkach, a dzieło, w którym świat żyje i jest to świat nieprzewidywalny.

Lux perpetue Sapek po prostu spieprzył, a dokładnie jej końcówkę. Jak to ma pewnie już w zwyczaju na koniec pozabijał wszystkich zbędnych bohaterów dość głupio i bez większego sensu(choćby pomurnik, który ni stąd ni z zowąd został zastrzelony przez jakąś nieistotną kobitę). Mógłby chociaż śmierci tych bohaterów rozłożyć jakoś po całej LP a nie skumulować na koniec. Kolejny olbrzymi minus to całkowite zepsucie klimatu postaci Urbana Horna, który zawsze był postacią intrygującą stał się po prostu zwykłą, przeciętną i zupełnie nie wyjątkową postacią, zupełnie stracił swój urok. Kwestia samego zakończenia też nie cieszy wątek Samsona nie został praktycznie w ogóle wyjaśniony(ciekawie), a skoro taki wątek ciągnie się od początku trylogii na koniec warto było by go zakończyć efektywnie i efektownie. Sam poziom oczywiście został utrzymany w stylu pisania, ale LP zdecydowanie jest najgorsza z pośród trylogii i jednocześnie najmniej interesująca.

_________________
Nemo Me Impune Lacesit

O, tu mamy kliniczny przykład, jak za pomocą niewielu zdań napisać mnóstwo bzdur. Dodajmy do tego bardzo kulejącą interpunkcję i mamy uśredniony obraz dzisiejszych "niespodzianek". A przecież powyższy przypadek i tak jest względnie lajtowy- choćby dlatego, że tylko dwa posty popełnił...

_________________
Nie był zwyczajnie leniwy. Zwyczajne lenistwo to po prostu niechęć do wysiłku. Minął ten etap już dawno, przemknął po pospolitym nieróbstwie i przeszedł na przeciwną stronę. Więcej kosztowało go unikanie wysiłku, niż innych ciężka praca.
Prawda ;)

E, zdarzały się gorsze przypadki. Nawet znacznie gorsze.

_________________
Eckstein, Eckstein, alles muss versteckt sein.

A tak dla poparcia swoich słów (i nie o interpunkcję mi chodzi) drogi Chemiku wskażesz mi te, zapewne karygodne bzdury, które wypisałem i dodasz jakieś argumenty twoją opinię potwierdzające :)
Bo każdemu można napisać, że bzdury napisał, ale już powiedzieć czemu ? Z tym gorzej :P

_________________
Nemo Me Impune Lacesit

Po pierwsze AS, nie "Sapek", bo za "Sapka to można..." wiadomo :))
Po drugie, człowieku - ortografia, interpunkcja, poprawna składnia i konstruowanie zdań w języku polskim - postaraj się z tego korzystać, bo oczy pękają, jak czyta się twoje posty. Treść pomijam.

_________________
Czułe pozdrowienia! Co cię gniecie?
* * *
Pies, który szczeka, jest niedogotowany - przysłowie chińskie.

THIS IS NOT A LOVE SONG

Proszę.


Nikt z nas tej powieści nie napisał.
Przyznaj, ze nie wiesz, o co mi biega w tym zdaniu? ;)


Taaa... A wiesz, kim była ta 'nieistotna kobita'? Nie? To przeczytaj jeszcze raz "Narrenturm". Ponadto nie pozabijał wszystkich 'zbędnych', jak piszesz. Zresztą, gdyby tak patrzeć, to oprócz Reynevana każdego by można podpiąć pod taką kategorię.


Nie mam pod ręką książki, ale jak dla mnie 'skumulowane' to jest coś, co opisane jest na góra dziesięciu stronach, a nie na ponad stu.


Znaczy, nie domyśliłeś się w mniej więcej 1/3 "Narrenturmu" kim on naprawdę jest? No tak, przykro mi, że rzeczywistość cię tak brutalnie rozczarowała ;)



Jak dla mnie, to akurat w tym wątku wszystko jest jasne. A łopatologii mówię zdecydowane "nie". No, ale to już inna działka. A czy ciekawie? Może i nie. Dla jednego tak, dla innego nie. Rzecz gustu.


IMHO brednie piszesz, bo całość tak pod względem stylu (tu zgoda), jak i treści jest na tym samym poziomie. Może tylko "N" było ciut lepsze.
Podsumowując- sześć zdań, a w każdym jak nie bzdura, to rzecz przynajmniej dyskusyjna...

_________________
Nie był zwyczajnie leniwy. Zwyczajne lenistwo to po prostu niechęć do wysiłku. Minął ten etap już dawno, przemknął po pospolitym nieróbstwie i przeszedł na przeciwną stronę. Więcej kosztowało go unikanie wysiłku, niż innych ciężka praca.
Prawda ;)

Co do interpunkcji kłócić się nie będę, ale jeden błąd ortograficzny mi wskaż to pogratuluję :) (no i wskazali :D )
Przyznaję, nie rozumiem. Tzn. parę pomysłów mam, ale jeden głupszy od drugiego, więc przedstawiać nie będę, jeszcze by się okazało, że trafiłem;)

Nie mam przy sobie książki, a kim była w tym momencie naprawdę nie pamiętam, ale pewnie córką Peterlina. Mnie konkretnie rozchodzi się o to, że przez całą trylogię nie odgrywała żadnej istotnej roli, (stąd miano, które jej nadałem) a potem zabija jedną z ważniejszych postaci. Tutaj po prostu to nie pasuje, po tej całej ganianinie Reinmara za Birkartem.

Chyba raczej 60 stron i owszem jest to skumulowanie, skoro koniecznie musiał zabić kilku drugoplanowych bohaterów mógł to chociaż po trylogii rozrzucić(tu mój błąd napisałem wcześniej po LP).
Już nie wspominając o tym, że można by ich wątki lepiej zakończyć.

Przez dwie pierwsze części był postacią wartą uwagi, a to kim jest wcale nie musiało go zmieniać na gorsze w części trzeciej.

Nie został w ogóle wyjaśniony ciekawie, wprawdzie ja mam problemy ze składnią, interpunkcją oraz konstrukcją zdań, no ale przecież tak inteligentny człowiek nie mógłby się nie domyślić o co chodzi;)
Więc skąd rozbijanie tekstu na dwie wypowiedzi?
;)?

To chyba jednak kwestia gustu, bo na mnie ostatnia część nie wywarła takiego wrażenia jak dwie poprzednie, a co do stylu kwestii spornych nie ma:)

_________________
Nemo Me Impune Lacesit