A ja chcę zwrócić uwagę na Kundrie, żywiołaczkę, która przygarnęła małego Birkarta Grellenorta. Polubiłam ją za zdroworozsądkowy i mocno prześmiewczy stosunek do magii i rzeczy nadprzyrodzonych, które wszak znała z pierwszej ręki (jej drwiąca reakcja na Pomurnikowe rewelacje o napotkaniu astralnego bytu...he, he, biedny Birkarcik). Spotkałam się z opiniami, że jest w Sadze zbędna, że do "Lux perpetua" AS nawtykał za dużo magii, i jest w tym sporo racji, ale akurat Kundrie mi pasuje. Zgrabnie wyjaśnia, czemu Pomurnik, mimo swoich wielkich mocy magicznych, popełnia błędy, ponosi klęski, nie daje rady np. złapać od razu Reynewana czy Jutty. Po prostu, jest tylko człowiekiem, błądzić - rzecz ludzka, a największe sukcesy odnosił, kiedy mamusia pomagała, pilnując przy tym, by zaczynał od logicznego myślenia. Wyobrażam sobie, jak musiała się uśmiać, gdy (jeśli w ogóle) Birkart opowiedział jej o nieudanej próbie rzucenia uroku na odległość. Pamiętacie, wtedy, kiedy on trudził się z gołębiami i kościotrupem w podziemiach kościoła, a Reynevan z Malevoltem magicznie ustalali miejsce pobytu Jutty - pamiętając, żeby nie wchodzić w astral bez zabezpieczenia. Ciekawe, swoją drogą, czemu Pomurnik nie spróbował ponownie. Zniechęcił się?
|