Wieża Błaznów

Dyskusje na tematy związane z Andrzejem Sapkowskim (i wiele innych)
Dzisiaj jest 01.05.2024 @ 16:04:21

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 7 ] 
Autor Wiadomość
Post: 15.03.2006 @ 1:51:04 
Dnia 14-03-2006 o 10:19:34 <Rafal.Slubowski@mail.nbp.pl> napisał:

>
> sapek-bounce@lista.sapkowski.pl wrote on 14-03-2006 08:18:46:
>
>> [...]my mamy wyrostki robaczkowe, kości ogonowe i zęby mądrości
>> (elfy - jako istoty stworzone - ich nie mają).
>
> Ciekawy argument w dyskusji darwinistow z kreacjonistami :-)
>
>> Marek Szyjewski
>> Ziemia = kula u nogi
> Pozdrawiam,
> Rafał Ślubowski

Padło tu sporo uwag na temat inżynieryjnej indolencji ewentualnego
kreatora ludzi, że...

Kreacja elfów wg ASa ma wyjaśniać np. równe, bez kłów, zęby elfów.

--
Z poważaniem
Marek Szyjewski
Ziemia = kula u nogi


Na górę
  
 
Post: 15.03.2006 @ 2:29:31 
Dnia 14-03-2006 o 10:29:38 Vava <vava@plusnet.pl> napisał:

>
> Wedle dzieci ziemia i niebo się nie spotykają na horyzoncie, tylko są
> oddzielone
> pustą przestrzenią... Znów Pratchett, tym razem Wiedźmikołaj ;-)
> Nie sądzę, by wynikało to z braku widzenia trzeciego wymiaru,
> lub widzenia ziemi jako płaskiej ;-)

Wynika to stąd, że w niewielu miejscach horyzont jest wioczny. I stąd, że
dzieci nie zostały pouczone o kompozycji obrazu.

>
> PJ - podziemia Pomerolu. Wiedźmin był bez światła, na początku jest kilka
> fragmentów o zmacaniu czegoś, czy wyczuciu czegoś innego,

Właśnie! Tam była kompletna ciemność.

> ale dalej,
> jak już wpadł do dziury:
>
> Środek kawerny zajmowała olbrzymia, czarna i bezdenna dziura, nad którą
> wisiał kamienny,
> niebezpiecznie filigranowo wyglądający mostek.
> Woda kapała ze ścian, dzwoniła echem. Z przepaści wiało chłodem i
> smrodem.
> Amulet zachowywał się spokojnie. Geralt wszedł na mostek, uważny i
> skupiony,
> starając trzymać się z daleka od rozsypujących się balustradek.
> Za mostkiem był znowu korytarz. W gładko obrobionych ścianach
> zauważył
> przerdzewiałe uchwyty do pochodni. Były tu też nisze, w niektórych stały
> posążki
> z piaskowca, jednak kapiąca latami woda wyługowała je i rozmyła na
> niekształtne
> bałwany. W ściany wprawiono też płyty z płaskorzeźbami. Te, wykonane z
> odporniejszego
> materiału, były bardziej czytelne. Geralt rozpoznawał kobietę z
> księżycowymi rogami,
> wieżę, jaskółkę, dzika, delfina, jednorożca.
>
Co oznacza, że było tam dość światła dla kota czy Wilka. Skąd? Nie wiem.
Ale w tych prastarych świątyniach różne rzeczy bywają... Zauważ, że
wyługowane posążki musiały być znacznie starsze od przerdzewiałych
uchwytów na pochodnie.

Lekcja szermierki na grzebieniu, którą Ciri odbiera w Kaer Morhen,
pozwolenie na zdjęcie opaski z oczu, wyraźnie wskazuje, że wiedźmini
uczyli się radzić sobie BEZ wzroku.

Jako dziecko odczuwałem pewną fascynację ciemnością. Potrafiłem spędzić
godzinę w ciemnym pokoju, tłumiąc lęk. Lęk w ciemności ma wyjaśnienie:
wobec znaczenia wzroku dla człowieka brak/ograniczenie bodźców wzrokowych
pozostawia bezczynną znaczną część kory mózgowej. Wtedy mogą się przebić
efekty funkcjonowania starszych ewolucyjnie części mózgu, które nie mają
obrazu świata, a podział na rzeczy do zjedzenia, rzeczy które mogą zjeść,
rzeczy nadające się do kopulacji i kamienie. Które zamiast oglądu,
rozpoznania, decyzji mają zestawy odruchów, głównie ucieczki. Zresztą
starsze ewolucyjnie części mózgu też są funkcjonalnie uzależnione od
oświetlenia - wspomniane obok trzecie oko gadów pozostało (w zmienionej
formie) u ssaków, ale przesunięte ww głąb czaszki utraciło funkcję
regulowania zegara biologicznego według wysokości Słońca. W każdym razie
normalne funkcjonowanie człowieka w ciemności wymaga pewnego treningu.
Inne wspomnienie z dzieciństwa: pewnym substytutem lochów były dziwaczne
labirynty niskich, ciasnych przejść między stropem ostatniego piętra a
dachem budymków z lat 50-tych. Po dłuższym błądzeniu w ciemnościach
zobaczyliśmy z kolegą coś małego i jasnego przed nami. Kształt zdawał się
zmieniać w miarę wymieniania hipotez o naturze świetlistego obiektu. Po
dłuższym czasie nabraliśmy odwagi, by podejść do zjawiska. Okazało się, że
w miejscu, gdzie rynna przenikała dach była szparka, przez którą wpadało
światło słoneczne. I ten nikły poblask stał się dla wygłodniałej kory
mózgowej motywem do tworzenia widoków.
Nie dziwią mnie więc średniowieczne ryciny przedstawiające np. kometę w
postaci ręki trzymającej miecz - obserwator zapewne właśnie to widział na
niebie, tak jego mózg dobudował niedostateczne dane wzrokowe. Zachowanie
zdolności obserwacji po wyjściu z kompletnej ciemności do słabego
oświetlenia wymaga treningu. I wiedźmińskich źrenic.


--
Z poważaniem
Marek Szyjewski
Ziemia = kula u nogi


Na górę
  
 
Post: 15.03.2006 @ 2:39:52 
Peter Jakubowski <peter@nilfgaard.de> wrote:

>> Co nie znaczy, ze to jedyne rozwiazania. Przykladowo, dosc juz
>> stare rozwiazania zepoki lamp elektronowych -
>> fotopowielacz pracujacy w zakresie podczerwieni...
>
>> Nie bardzo sobie wyobrazam zastosowanie tego w oku, ale ;-)
>
> AFIK fotopowielacz pracuje w bliskiej podczerwieni. W zupelnej
> ciemnosci bez dodatkowego oswietlenia byby bezuzyteczny.

AFAIR wystrzelony w latach 80-tych IRAS miał właśnie teleskop z 62
detektorami opartymi
o fotopowielacz do znacznie dalszych zakresów (30-300um), fakt, że
chłodzony ciekłym helem ;-)
Miał też spektrometr LRS (Low Resolution Spectrometr) do badania
punktowych żródeł
promieniowania 7,4-23um.
COBE o ile pamiętam też miało fotopowielacz, ale on już schłodzony był
poniżej 1K
i rejestrował na granicy podczerwini i mikrofal...
Jak jesteśmy przy satelitach, to fakt, że najlepsze efekty dawał SCUBA z
macierzą czujników
bolometrycznych schłodzonych do 0,06K

Z urządzeń cywilnych, to śmy mieli na laborkach chemii fizycznej antyczny,
oparty właśnie
na fotopowielaczu pirometr Zeissa do pomiarów temperatur pracujący w
zakresie 20 - 200 st. C
I był wiele mniej podatny na zakłócenia od współczesnego polskiego
fotonowego pirometru
firmy Vigo System, która nota bene obecnie jest dość uznaną marką na
świecie ;-)

Acha - fotopowielaczom światło widzialne nie jest potrzebne do szczęścia -
FIR też jest
w stanie wywołać efekt fotoelektryczny - zazwyczaj pracują w wąskim paśmie
widma
i wystarczy im, że fotokatoda będzie z materiału absorbującego daną
długość fali
i jednocześnie pod napięciem łatwo emitująca elektrony - do FIR w zakresie
2-20um jest to katoda
ze stopu (czy raczej amalgamatu) HgCdTe...
Przy dalekiej podczerwieni są problemy - fotokatoda i dynody portrzebują
naprawdę sporo
prądu (wysoka praca wyjścia elektronu), grzeje się to bardzo, więc trza
chłodzić, by zredukować
prąd ciemny, no i obudowa musi przepuszczać co trzeba...
Tak czy inaczej - nie sądzę, by w wiedźmakach był agregat prądotwórczy -
już łatwiej o rtęć, tellur i kadm,
szczególnie jeśli w Kaer Morhen karmiono chłopców bateryjkami ;-)
Ale, ale - dryfując tematycznie, to HgCdTe jest półprzewodnikiem i jest
używany także w elektronicznych
kwantowych detektorach FIR, jako lepszy zamiennik Ga:Ge (jednolity stan
kwantowy uzyskuje w wyższych
temperaturach i ma 100-krotnie wyższą absorbcję). Obecnie (gdy opanowano
technologię) jest możliwa produkcja
przeźroczystych dla światła widzialnego matryc HgCdTe w postaci napylonej
cienkiej warstwy amalgamatu.

W Rockwell Science Center w 1998 stworzono dla potrzeb multipleksera w
HAWAII-2 matrycę 2048x2048 z 2,5um
warstwy HgCdTe. Zakres pracy - 1-20um. Pracuje i w okolicach 300K, ale
szumy są wtedy straszne - w tym obserwatorium
na Hawajach będzie toto chłodzone do ok. 50-60K, co i tak jest przełomem
;-)

>> dosc dalekiej podczewieni...
>> jest uczulony na dlugosci do 820nm (A juz nieprodukowany Konicy
>> do 720nm),
>
> Cialo majace 100 st. C promieniuje z maksimum w okolicach 8 um.

To są materiały fotograficzne, mający współpracować ze zwykłymi
obiektywami,
nie ma sensu ich bardziej uczulać, co nie oznacza, że jest to niemożliwe...

>> I chlorofil, choc nie jestem pewien, czy az tak daleka
>> podczerwien...
>
> Materialy organiczne sa w tym obszarze dlugosci fali
> nieprzejzyste. A ich stopien emisji niezalezny od koloru.

Zdolność absorpcji IR w związkach organicznych zależy od lości grup
chromoforowych (sprzężone wiązania podwójne, potrójne, pierścienie
aromatyczne),
teoretycznie im większe nagromaczenie, tym dalej przesunięte jest maksimum
absorpcji...
Dodatkowe przesunięcie powodują grupy aukschromowe (podstawione w grupach
chromoforowych
-Br, -Cl, -OH, -NH2 i -SH), czyli właśnie chlorofil ;-)
Wodna zawiesina chlorofilu z dodatkiem kompleksowych joanów
rodankowo-żelazowych, czy werseniano-żelazowych
(np. Edytka [EDTA], popularny wskaźnik chemiczny) jest używany jako medium
w kolorymetrii spaleniowej,
acz przy wyższych temperaturach...


>> A w roztworze? Poza tym, sporo substancji organicznych jest
>> przejrzystych dla podczerwieni,
>
> Bliskiej tak. Dla LW-IR nie (poza niektorymi cienkimi foliami).

Nie wiem jak cienkimi, ale alarmy firmy DSC z pasywnymi czujkami FIR mają
soczewki fresnela z plexi.

>> W koncu to, co nas wtedy interesowalo, to nie wykrywanie istot
>> zywych (gdzie jak najbardziej podczerwien sie
>> przyda, ale takie cos w naturze istnieje u wielu zwierzat), a
>> poruszanie sie bez nawet reliktowego swiatla po
>> podziemiach w Touissaint...
>
> Motywacja dla tych starszych tekstow byla proba przerobienia
> wszystkich mozliwosci ulepszenia widzenia w ciemnosciach i
> slyszenia pod katem mozliwosci implementacji.

No tak, spektrometru fourierowskiego w wiedzmina nie wciśniemy,
ale organiczne termoreceptory, to czemu nie?
W świecie zwierząt jest tego sporo - u owadów komary, czy pluskwy,
a u kręgowców, to np. jamki policzkowe grzechotników pozwalające
im dokładnie zlokalizować ruchomą małą ofiarę z odległości ok. metra
nawet na rozgrzanym piasku...

Matody bolometryczne także potrafią pracować w temperaturach bliskich
temperaturom
mierzonym, redukując szum metodą detekcji fazoczułej LOCK-IN - nie wiem,
jak to w żywym
organiźnie zaimplementować ;-)

Fantazjując troszkę - jedną z fajnych zabaw edukacyjnych jest prosty
bolometr ze słoika
z wodą zasłoniętego folią PET (obraz powstaje na warstewce kondensatu wodu
na wewnętrznej
stronie folii) i wklęsłego zwierciadła z folii aluminiowej... Czułe toto
nie jest,
bo można obejrzeć sobie obraz grota lutownicy, ale ilustruje to, że nie
tylko fotoelektryczne,
zjawiska należy rozpatrywać, impulsy nerwowe mogą być generowane pośrednio
- istnieje
wiele zjawisk inicjowanych FIR'em, których efekty już łatwiej na elektrony
zamienić - reakcje
fotochemiczne, magnetooptyczne, wtórna emisja, termograwimetria, komórka
Goday'a (czuły termometr
gazowy - zmiana objętości gazu pod wpływem promieniowania), materiały o
niegeometrycznym odbiciu
(zmieniające długość fali przy odbiciu)...
No i ciągle nie musimy się ograniczać do pasywnych metod...

Pozdrawiam
--
Vava
Wawrzyniec Żurowski
Victoria vale, et ubique es, suaviter sternutas


Na górę
  
 
Post: 15.03.2006 @ 3:26:17 
Dnia 14-03-2006 o 18:22:13 ernir <ernir@poczta.wp.pl> napisał:


> No nie, jeśli dziecko w ogóle rozróżnia kolory, to, co najwyżej może nie
> wiedzieć, jak je nazwać, ale na pewno nie pomyli niebieskiego kąkola z
> czerwonym makiem. A te w mgle sinej dale nie zależą od urabiania
> niczyjego
> mózgu metodami łagody doskonałej i perswazji trzeciego stopnia , nie
> pamiętam tego dokładnie, ale rozpraszanie fotonów w powietrzu opisuje
> prawo
> Raileigh'a. Niebieskość nieba i dalekich obiektów jest wynikiem tegoż
> rozpraszania i na pewno nie-daltonistom kojarzy się z kakolem a nie z
> makiem. Urabianie dziecięcych mózgów mi kojarzyło się zawsze z kolorem
> czarnym.

Niebieskość nieba (której źródło wyjaśnił Marian Smoluchowski) - tak.
Natowiast horyzont (w płaskim terenie) jest odległy o ok. 4 km - to za
mało na zauważalną zmianę barwy.

> A co do antropocentryzmu to oczywiście racja, ale tylko dlatego, że samo
> pojecie antropocentryzmu jest antropocentryczne. Nie wiem, jaki obraz
> świata
> wytwarza sobie choćby przysłowiowy sokół, ale podejrzewam, że jest on
> oparty
> głównie na wrażeniach wzrokowych.
> Sigi D.
>
Sokół nie widzi nieruchomych obiektów - ptaki poruszją głową, gdy chcą się
przyjrzeć nieruchomemu obiektowi. Gałki oczne ssaków drgają ok. 50 razy na
sekundę, więc dla ssaków nie ma nieruchomych obiektów. To zjawisko można
stłumić farmakologicznie lub zniwelować optycznie (np. patrząc przez
lusterko umocowane do gałki ocznej). Ponoć wrażenie jest niesamowite -
przedmioty nieruchome względem oka są widoczne przez kilka sekund, po czym
rozpływają się w szarości. Świat staje się szarością, z której wyłaniają
się poruszające się przedmioty. Przyczyna jest bardzo prosta - złożone oko
z soczewką i siatkówką powstało jako (przede wszystkim) detektor ruchu w
otoczeniu. Zjawisko zaniku reakcji na stały bodziec jest fizjologiczną
cechą komórek nerwowych; przy powstawaniu oka służyło do filtrowania
nieistotnych informacji. Żeby oko-detektor ruchu mogło wytwarzać obraz
świata (siatkówkę można uznać za wysuniętą część mózgu), trzeba zniwelować
zasadę jego konstrukcji i funkcjonowania przez porusznie całym ciałem czy
głową jak ptaki lub gałką oczną jak ssaki.
Jeśli sokół wytwarza obraz świata, to tylko wtedy, gdy się porusza. Gdy
siedzi nieruchomo, to otoczenie rozpływa się w szarości. W ewentualnym
obrazie świata sokoła nie ma np. horyzontu ani nieba.
Czy sokół wytwarza obraz świata? To, co uważamy za istniejące składniki
obrazu świata (np. linie, plamy) jest produktem obróbki danych wzrokowych
przez mózg. Tej obróbki ssaki się uczą. Na przykład kotka w czasie, gdy
jego mózg jest zdolny przyswajać sobie umiejętność wykrywania/wytwarzania
linii poziomych można umieścić w sztucznym otoczeniu bez linii poziomych.
Jako dorosły kot nie będzie umiał wejść na schody, bo nie będzie umiał ich
zobaczyć. I takie eksperymenty wykonywano. Ptaki funkcjonują inaczej.
Udało się dla pewnych gatunków rozpoznać wzrokowe wskaźniki obiektu
seksualnego: samica rudzika jest bardziej zainteresowana pękiem czerwonych
piór, niż wypchanym młodym rudzikiem bez czerwonej plamy na piersi - jej
obraz obiektu seksualnego składa się wyłącznie z czerwonych piór, reszta
nieistotna; samiec ciernika woli obły kształt z wielką wypukłością u dołu,
symulującą wyjątkowo nabrzmiały od ikry brzuch, i z czarnym kółkiem
symbolizującym oko od doskonałej podobizny samiczki bez wydętego brzuszka;
samiec motyla dostojki przedkłada obracający się walec w czarne i żółte
pasy nad samiczki. Za każdym razem jest to wzrokowy obraz elementu
świata obiekt seksualny . Nie jest mi znany przypadek, żeby samiec homo
sapiens starał się poderwać, poślubić, zapłodnić czy zgwałcić silikonowe
implanty bez całej reszty . Samiec homo sapiens wytwarza wzrokowy obraz
świata, którego częścią jest obiekt seksualny, a nie jedna cecha tego
obiektu.
Konrad Lorentz opisywał przypadek młodego samczyka kawki, który uznał
hodującego go Lorentza za samicę kawki i zapałał do niego uczuciem. Karesy
samczyka - jak karmienie z dzioba do dzioba larwami mączniaka, które
przed paroma minutami dostał od człowieka; próby nakłonienia człowiek,
żeby wreszcie sfrunął do gniazda i dał się zapłodnić. Jeśli ta (ten?)
kawka miała (miał?) wzrokowy obraz świata, to widoczne różnice w wyglądzie
kawki-samicy i wyglądzie Konrada Lorentza nie były składnikami tego obrazu.
Na takiej podstawie wydaje mi się, że to, co nazywasz obrazem świata
wytwarzanym przez sokoła tak różni się od obrazu świata - nie mając m. in.
żadnych stałych skłdników ani nawet pełnego oglądu partnera/partnerki, że
nazywanie go obrazem świata jest czystą przekorą.


--
Z poważaniem
Marek Szyjewski
Ziemia = kula u nogi


Na górę
  
 
 Tytuł: Krzywe lufy
Post: 15.03.2006 @ 3:46:48 
Dnia 14-03-2006 o 22:24:21 Peter Jakubowski <peter@nilfgaard.de> napisał:

[ciach]

> Nie chce sie czepiac, ale dzialajace konstrukcje karabinow z
> krzywymi lufami zostaly juz zbudowane. I to prawie sto lat temu.
> Zarowno w pierwszej, jak i w drugiej wojnie sw. testowane byly
> dzialajace konstrukcje broni strzelecjiej z krzywymi lufami. Tyle
> ze nie w bok a w dol. W pierwszej wojnie byly to karabiny do
> strzelania z ukrycia w okopie. W drugiej byla to wersja karabinka
> StG 44 do dookolnego strzelania przez otwor w poziomym dachu wozu
> bojowego.
>
> Pozdr.
>
> P.
>

Sadzę,że były konstruowane ze świadomością, że po opuszczeniu krzywej lufy
pocisk będzie się poruszał (z grubsza) po prostej zgodnie z pierwszą
zasadą dynamiki Newtona. Cliche do której się odwoływałem związana jest
z intuicyjnym przeświadczeniem o samoistnym zachowywaniu krywoliniowości
toru; rozwiniętą wersją tego przeświadczenia była średniowieczna teoria
impetusu kołowego (rzucony kamień ma pęd - w średniowiecznej fizyce
impetus, więc porusza się dalej; kamień kręcony na sznurku nabiera
impetusu kołowego i puszczony dalej porusza się po krzywej - co łatwo
zobaczyć gdy samemu się kręci kamień). Amerykanie w latach 80-tych XX w.
przeprowadzili rozległe badania nad intuicją i percepcją praw przyrody.
Najciekawsze dla mnie były obserwacje dużej grupy osób, które z piłeczką w
wyciągniętej ręce przechodziły obok dołka i miały wypuścić piłeczkę w
takim momencie, by wpadła do dołka. Wszyscy wypuszczali piłeczkę od
kilkudziesięciu centymetrów do ponad metra za dołkiem. Przypuszczam, że to
samo badanie przeprowadzone wtedy w Polsce dałoby zupełnie inny wynik -
znacznie mniej ludzi od dziecka widziało, że przedmiot puszczony za oknem
samochodu leci do tyłu.
Ciekawym testem jest pytanie o to, czy lody owinięte kołdrą stopią się
szybciej od lodów pozostawianych na stole, czy wolniej. Intuicja
(ukształtowana przez język) mówi, że kołdra grzeje, więc te w kołdrze
stopią się szybciej.

--
Z poważaniem
Marek Szyjewski
Ziemia = kula u nogi


Na górę
  
 
Post: 15.03.2006 @ 5:04:28 
> Marek Szyjewski:

> Niebieskość nieba (której źródło wyjaśnił Marian Smoluchowski) - tak.
> Natowiast horyzont (w płaskim terenie) jest odległy o ok. 4 km - to za
> mało na zauważalną zmianę barwy.
W płaskim terenie - tak. W górach na przykład, albo z perspektywy
motolotni - nie. Jest znane i lubiane w fotografii zjawisko perspektywy
powietrznej, zwane też czasami powietrznymi planami. To jest obiektywne
zniebieszczenie, skoro jest rejestrowane przez aparat (dajmy na to) cyfrowy.
Oczywiście, ze 4 km to za mało. Zdarzyło mi się nie raz iść cały dzień do
miejsca zniebieszczonego (25 km w terenie), na przykład schodząc ze
Snieżnika na pólnoc. Wylot Kotliny Kłodzkiej rano ze Snieżnika wygladał jak
oblany denaturatem (nie chcę już ryzykowac kwiatowych porównań) :-)
> Sokół nie widzi nieruchomych obiektów (...)
To sa wszystko bardzo ciekawe przykłady, ale mi chodziło nie tyle o sposób
wytwarzania obrazu swiata przez sokoła, lecz o to, że źródłem danych do
tworzenia tego obrazu jest zmysł wzroku przede wszystkim. Nigdy nie
twierdziłem, że świat sokoła musi być podobny do swiata postrzeganego przez
człowieka. Tego nie ma jak stwierdzić, bo nie ma jak porównać, ale faktem
jest, że czowiekowi też łatwiej wyodrębnić z otoczenia obiekty poruszające
się, niż nieruchome.
A propos motolotni: Właśnie dostałem w załączniku od kolegi plik pokazu
slajdów (ppt) z wyjątkowymi (na prawdę wyjątkowymi!) zdjęciami Szczecina,
robionymi z motolotni. Zniebieszczenie gdzieniegdzie też widać :-)
Jakby ktoś wyraził ochotę - mogę przesłać. Uwaga: 6MB.
Sigi D.


Na górę
  
 
Post: 15.03.2006 @ 11:07:40 
Dnia 15-03-2006 o 04:06:19 ernir <ernir@poczta.wp.pl> napisał:

> Zdarzyło mi się nie raz iść cały dzień do
> miejsca zniebieszczonego (25 km w terenie), na przykład schodząc ze
> Snieżnika na pólnoc. Wylot Kotliny Kłodzkiej rano ze Snieżnika wygladał
> jak
> oblany denaturatem (nie chcę już ryzykowac kwiatowych porównań) :-)

Sytuacje, w których zniebieszczenie występuje nie są powszechnie dostępne
całej populacji. Dzieci umiejące nazwać kolory samochodów czy kwiatków nie
widzą go do czasu, aż zostaną poinformowane, że powinny je widzieć.
Jakość i ostrość obrazu dawanego przez hipotetyczny elektroniczny układ
optyczny z taką samą liczbą i gęstością elementów światłoczułych co
ludzkie oko byłyby zaskakująco niskie. Ostry obraz jest wytwarzany nie
przez oko (nawet nie przez siatkówkę), a przez mózg, na drodze uśrednienia
wielu klatek - obrazów z nieznacznie różniących się punktów widzenia.
Ponadto istnieje mechanizm rozpoznawania obrazów (częściowo wbudowany już
w siatkówkę) i mechanizm korygowania rozpoznanych elementów zgodnie z
wzorcem: zdarzyło mi się, spojrzawszy na osobę opodal, rozpoznać kolegę ze
studiów - i widziałem dokładnie jego twarz, do chwili, gdy zagadywany
nieznajomy nie przemówił - był tylko trochę podobny; nie zauważamy
obecności lepej plamki; eksperymentowano zakładając ludziom na kilka
tygodni okulary, silnie zniekształcające obraz - po czasie do dwóch
tygodni wszyscy uczestnicy eksperymentu widzieli normalnie, nawet po jego
zakończeniu i zdjęciu okularów musieli przez dłuższy czas (do dwóch
tygodni) uczyć się znowu widzieć normalnie.
To, co dziecko widzi patrząc na drzewa odległe o 25 km jest rozpoznawane i
korygowane zgodnie z wzorcem, wraz z tym, że sosny są ciemnozielone, a
topole jasnozielone. A nie niebieskozielone. I trwa do momentu, gdy
zniebieszczenie zostanie dołączone do zestawy technik rekonstrukcji obrazu.

>> Sokół nie widzi nieruchomych obiektów (...)
> To sa wszystko bardzo ciekawe przykłady, ale mi chodziło nie tyle o
> sposób
> wytwarzania obrazu swiata przez sokoła, lecz o to, że źródłem danych do
> tworzenia tego obrazu jest zmysł wzroku przede wszystkim. Nigdy nie
> twierdziłem, że świat sokoła musi być podobny do swiata postrzeganego
> przez
> człowieka. Tego nie ma jak stwierdzić, bo nie ma jak porównać, ale faktem
> jest, że czowiekowi też łatwiej wyodrębnić z otoczenia obiekty
> poruszające
> się, niż nieruchome.

Sokół reaguje na bodźce wzrokowe - często szybciej niż człowiek i na
takie, których człowiek nie umie zobaczyć. Natomiast jeśliby układał dane
wzrokowe w jakiś obraz, to po pierwsze ten obraz byłby szarym tłem, z
którego wyłaniają się nieoczekiwanie poruszające się przedmioty, po drugie
elementy składowe tego obrazu (np. obiekt seksualny) składałyby się z
niektórych cech dających się zobaczyć. Bo obraz świata w większości składa
się z obiektów włączonych do systemu rozpoznawania, mających wzorzec. I
wzorce używane przez ptaki są o wiele prostsze od wzorców używanych przez
ludzi. Zatem jeśliby nawet sokół (mózg sokoła) układał dane wzrokowe w
całościowy obraz otoczenia, to różnice między sokolim a ludzkim obrazem
byłyby jakościowe, a nie tylko ilościowe. I ogromne.
Jak wiadomo, komórki światłoczułe siatkówki ewolucyjnie pochodzą od wici
pierwotniaków, z nieprzezroczystą plamką i światłoczułym elementem na
kurczliwym włóknie. Gdyby euglena zielona wytwarzała obraz swiata, to
byłyby w nim dwa elementy: światło=skurcz i ciemność=rozkurcz. Oczywiście
można ten dwuelementowy widomy świat eugleny nazwać obrazem świata i
porównywać z ludzkim. I ogłosić, że jest on wzrokowy. Ale to chyba byłoby
nadużyciem, nie sądzisz?


--
Z poważaniem
Marek Szyjewski
Ziemia = kula u nogi


Na górę
  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 7 ] 

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group