> G?upie, wi?c p?oche , kojarzy mi si? te? z Sienkiewiczem, u którego > to pewien m?odzieniec m?ody, wi?c g?upi i przez sw? p?ocho?? porwa? si? > na pos?a... Ale pewno?ci nie mam, ani czasu na gmeranie po > Krzy?akach . > > -- > Pozdrowienia, > Basia, d. bimini Ja te? nie mam kiedy pogmera? w Sienkiewiczu, ale w tym przypadku chodzi?o chyba o co? innego. Stryj tego m?odzie?ca t?umaczy? królowi, ?e m?odzian na ?mudzi wychowany, gdzie, jak si? chce prze?y? to najpierw trzeba bi?, a pó?niej pyta? kto? . Dalej nie pami?tam, ale wydaje mi si?, ?e mog?o byc tak: --------------------------------- Poniewa? on?e pose? za??da? kary ?mierci dla napadtnika, król by? za, a nawet przeciw. Podj?? energiczne dzia?ania: Kaza? za?o?y? pos?owi teczk? i nada? mu pseudonim operacyjny Lichtenstein (na prawd? nazywa? si? Dunkelschlamm). W krótkim czasie teczka by?a pe?na raportów osobi?cie pisanych przez Lichtensteina , co by?o o tyle ?atwe do podrobienia, ?e jako niepi?mienny sygnowa? je trzema krzy?ykami. A gdy pojawi?y si? pierwsze przecieki w pie?niach ryba?tów, Dunkelschlamm zrozumia?, ?e ?le z nim. Homo sum! - wrzeszcza? po tawernach - et nihil... a me alienum puto! Ale lud go nie rozumia?, a raczej rozumia? po swojemu, a ryba?ci robili swoje. Nie rozumiej? prostego Homo sum ? To chyba jaka? fobia - pomy?la? Dunkelschlamm - je?li wyrok na m?odzianie zostanie wykonany, to mot?och rozedrze mnie na strz?py! Poniewa? jednak by? do?wiadczonym ?redniowiecznym intrygantem i w ?adne Trybuna?y nie wierzy?, wi?c wymy?li? szata?ski sposób - jak si? uratowa? i zarazem zem?ci? na napastniku. Do tego potrzebna by?a mu na??czka. Takie chusty nosi?y kobiety, wi?c sk?d j? wzi???! Na szcz??cie spotka? przypadkiem krajank? spod Dobrzynia, niejak? Danu?k?. Znali sie z widzenia - a ma?o? to razy jego oddzia? napada? na Danu?kowy kasztel...? Danu?ka obieca?a mu przynie?? zaraz zapasow? na??czk?, bo czas nagli? a wokó? szafotu zbierali si? ju? gapie. Niestety... Podczas gdy Dunkelschlamm radowa? si? w swej przewrotnej duszy przewidywanym efektem narzucenia przez siebie na??czki na m?odziana i konsekwencjami okrzyku Mój ci on! , który planowa? wznie?? po trzykro? (dla pewno?ci), Danu?ka nie mog?a si? przedrze? przez w?a?nie utworzony kordon halabardyjerów. Widz?c prowadzonego na szafot m?odziana, a wiedz?c co planowa? jej znajomek, sama, z braku innej mo?liwo?ci, ow? na??czk? na skaza?ca narzuci?a. Oj, straszna si? zrobi?a zadyma. Król o?wiadczy? Dunkelschlammowi, ?e to zwyczaj stary jak ludzko?? sama i u?askawienie zatwierdza. Nie chc?, ale musz? - powiedzia? rozk?adaj?c r?ce. Dunkelschlamm wróci? do swoich jak niepyszny i od onego czasu a? do dnia tego ca?e Krzy?actwo jeno wiadom? fobi? Polakom imputuje. Czemu i dziesi?? grunwaldzkich victorii nie jest w stanie po?o?y? kresu, bo nie masz nic tak trwa?ego i statecznego, jak wiara w ni?szo?? moraln? przeciwnika. ---------------------------------------------- Sigi D.
|