Wieża Błaznów

Dyskusje na tematy związane z Andrzejem Sapkowskim (i wiele innych)
Dzisiaj jest 15.05.2024 @ 17:05:11

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1 ] 
Autor Wiadomość
Post: 28.03.2003 @ 13:23:41 
SmOK:
>> Jestem przekonany, że Vilgefortz był gejem, jednym z tych, ktorzy
>> nie potrafią zaakceptować faktu swojej odmienności.

>Ale bycie gejem w swiecie magow i magiczek nie bylo problemem...

Oczywiście! Dla (że tak powiem) środowiska - nie było problemem. Natomiast
IMHO było dla Vilgefortza. I to ogromnym problemem.
Nie przypominam sobie innej reakcji ze strony magików na zboczenie niż
negatywna opinia Assire na temat Filippy Eilhard: że nie umie zapanować nad
własnymi hormonami (czy jakoś tak). Ale to dotyczyło (moim zdaniem) raczej
rozwiązłego trybu życia Filippy, w ocenie Assire, a nie jej nietypowych
preferencji seksualnych (bo cóż mają wspólnego hormony z preferencjami?).


v.:
>PS. Sigi, tak mnie zaintrygowało to co napisałeś, że aż mam zamiar
>wrócić do lektury by przejść się jeszcze raz ścieżkami, które
>wskazałeś. Myślę, że warto zajrzeć wszędzie tam, gdzie pojawia się
>Lydia (i może jeszcze Terranova - jego strach przed Vilgefortzem..
>czy to strach tylko przed wyższym rangą..?) Jeśli Vilgefortz jest
>gejem, może będzie tam jakiś clue? (nie tak nachalny, jak prosty
>fakt, że Vilgefortz nie uczynił Lydii swą kochanką, nie, nie -
>spodziewałbym się czegoś bardziej subtelnego).

Owszem, warto zajrzeć. Ale najpierw słówko o Geralcie.
Jednym z lepszych pomysłów ASa jest całkowita rezygnacja z tzw. boskiej
perspektywy - trybu narracji, w którym narrator zawsze wie co się znajduje w
tajnych sejfach, wie co kto myśli, jak wyglądał średniowieczny zamek na
równinie z wysokości 1000 m i kto wygra bitwę, która się jeszcze nie
zaczęła. Czasem z tej zasady rezygnował, ale były to raczej zabiegi
poetycko - retoryczne, budowały nastrój a nie akcję ( gdyby się znalazł
ktoś, kto zajrzałby przez okno chaty, zobaczyłby starca i dziewczynę z
brzydką blizną na twarzy... itd.)
Szczególnym przejawem tej zasady jest to, że czytelnik nie wie, co Geralt
myśli. Nigdzie to nie jest powiedziane wprost, można co najwyżej domniemywać
po jego uczynkach ale zawsze PO nich, nigdy przed.
Przykłady: Geralt wie o konszachtach Jaskra z Dijkstrą, wie, że Jaskier jest
do nich przymuszony i stara się nie robić nikomu krzywdy. Można się tego
domyślać wcześniej ale dopiero prośba Geralta o przekazanie listu Dijkstrze
przez Jaskra i pewność, że jakiś sposób się znajdzie stanowi potwierdzenie
tych domysłów.
Geralt wie o podwójnej roli Fringilli Vigo, o tym, że uwodząc go usiłuje
łączyć przyjemne z pożytecznym . Pewność w tej kwestii zyskujemy dopiero
wtedy, gdy czarodziejki znajdują opuszczony zamek, w którym jakoby miał być
Vilgefortz.
Geralt wie o tym, co naprawdę kieruje Cahirem na długo przed tem zanim Cahir
mu to powiedział. Ma w stosunku do Cahira mieszane uczucia ale wreszcie
akceptuje go jako pomocnika.
Itd
Itd
Czy Geralt wiedział, że Vilgefortz jest gejem? Kilka spraw jakby wskazuje,
że tak.

Robert Rozwalka:
>Pamietamy, ow topik, nawet ostro dyskutowany;-).
>IMHO posadzanie Vilgwefortza o sklonnosci homo jest pozbawione
>wiekszego sensu. Pomijajac wlasne slowa czarodzieja, gdy
> spowiadal sie Geraltowi z wlasnej przeszlosci - bylo tam o
>jego zwiazku z kobieta (zaraz uslysze, ze to nie jest argument).


Wręcz przeciwnie! To właśnie jest argument, ale mój :-) Właśnie sposób w
jaki Vilgefortz opisuje swój związek z tą osobą jest jedną z poszlak
wskazujących na to, że jest gejem.
Nawet przyjmując, że V. mówił prawdę na stronie 142 Czasu Pogardy , tzn. że
faktycznie była to kobieta (skoro przypominała mu matkę), to zestaw cech,
którymi ją scharakteryzował (promiskuityzm, arogancja, nieczułość, zimno)
jest widoczny przy nawet niezbyt bliskim i niezbyt długotrwałym zetknięciu.
Mimo to V. jest z nią jakiś czas. Zarysowuje się pytanie po co? . Po to,
żeby ją zdominować (co się nie udaje), po to, żeby dać się zdominować (co
okazuje się nieprzyjemne)? Jak na stosunki męsko - damskie to dość dziwne
motywacje. Ale jeszcze dziwniejsza jest wyliczanka uczuć (kończąca się na
stronie 143) którą V. podsumowuje jako nienawiść.
Tak nie bywa. Twierdzenie, że V. zakochał się (nawet, jeśli to miało być
zakochanie mało romantyczne i interesowne) nie przystaje w żaden sposób do
tego co w przypływie szczerości referuje Geraltowi.
Zdecydowanie bardziej odpowiada mi wersja, że V. chciał zignorować fakt, że
jest gejem i próbował zachowywać się tak, jakby nie był, czyli siłą woli
urzeczywistnić swoje marzenie bycia normalnym . Nie udało się, bo nie mogło
się udać. Brakowało mu tych podstawowych motywacji emocjonalnych, związanych
z płcią psychiczną, kótre determinują charakterystyczny dla jej nosicieli
sposób zachowania, myślenia, postrzegania siebie i swojego otoczenia. A
przede wszystkim determinują stosunek do płci skrajnie przeciwnej. U V. ten
właśnie stosunek był inny .
W dodatku po zerwaniu brakuje mu jednak tej kobiety, bo... nie ma do kogo
czuć nienawiści! Coś mi tutaj nie gra. Konkretnie - wszystko.


>Tak samo IMHO jak wyciaganie wnioskow o sklonnosciach homo
>z tego faktu, ze nie odpowiadal na uczucie ze strony
>Lydii.


Oczywiście, fakt ten nie jest żadnym dowodem. Jest jednak poszlaką, jedną z
wielu i wcale nie najważniejszą. W kontekście Lydii bardzo pięknie rysuje
się jeszcze jeden problem: czy V. zdawał sobie sprawę z tego, jak jego
postawa może być odbierana przez otoczenie? Uważam, że jest to mało
prawdopodobne. Po pierwsze dlatego, że sam nie mogł na to wpaść, a po
drugie - ze względu na własną pozycję był pozbawiony tzw. trzeciego oka
(albo, jak mówią psychologowie zwierciadła społecznego ) czyli możliwości
krytycznego spojrzenia na siebie z boku. Choćby oczami innych.


>Bo sumujac owe dwa wypadki (nieudana milosc/zwiazek z kobieta,
>+ brak odpowiedzi na okazywane uczucie), ktore mialyby swiadczyc
>o sklonnosciach homo- Vilgefortza i przekladajac je na zycie
>codzienne nas, to pewnie kazdy mezczyzna bylby homo;-).


To duże uproszczenie. Miłości w tym związku z (dajmy na to) kobietą nie
było, więc nie mogła być nieudana. I nie chodzi o to, że związek był
nieudany, tylko o to - z jakiego powodu.
Podobnie brak odpowiedzi na okazywane przez Lydię uczucie. A cóż to za
dziwna sytuacja, w dodatku stabilna! Lydia, która raczej nie może liczyć na
związanie się z innym czarodziejem (bo czarodzieje widzą jej kalectwo) jest
przywiązana do V. bo wie, że jemu to nie przeszkadza! V. nie zwraca na to
żadnej uwagi (ciekawe, skąd to dezinteresment ) a nic nie wskazuje na to,
żeby kierowały nim jakieś cieplejsze uczucia wobec Lydii. Może jest
zadowolony, że Lydia odwraca uwagę otoczenia od jego inności , akceptuje ją
jako pewnego rodzaju straszak na ewntualne inne wielbicielki...


>Zaczynam sie bac wlasnych sklonnosci;-), Z raz czy dwa bylem
>nieszczesliwie zakochany, kilka razy jakies studentki robily do
>mnie maslane oczy , nawet jakies listy kiedys dostawalem
>a ja nic...;-)))).....


No dobrze. Skoro sięgamy do takich argumentów... :-)))
Latałem kiedyś przez ponad rok za pewnym dziewczęciem. Była jednocześnie
bardzo kobieca i bardzo niezależna, coś w jej zachowaniu przypominało
rozbrykanego dziesięciolatka. Miała w sobie dużo wewnętrznego ciepła i była
bezpretensjonalna. Musiałem być chyba bardzo zakochany, bo nie dostrzegłem
(przynajmniej - nie od razu) jakiegoś trudnego do nazwania dystansu wobec
mnie (choć jednocześnie była bardzo serdeczna i spotykanie się ze mną prawie
codziennie sprawiało jej widoczną satysfakcję). Kiedyś zdobyłem się wreszcie
na poważną rozmowę . Wprawiłem ją tym w ogromną konfuzję, bo jej po prostu
nie przyszło do głowy, że mogę chcieć być dla niej kimś innym niż dobrą
koleżanką. Tak bardzo mnie żałowała, że zwierzyła mi się, że jej facetem
jest dość znana wówczas w Szczecinie piosenkarka. Co z resztą sam bym
zauważył, gdyby nie to, że (jak zawsze twierdziłem) Amor celuje najpierw w
oczy.
Uważam, że AS po mistrzowsku oddał ten charakterystyczny klimacik
emocjonalny, który w zasadzie daje pewność, że między Lydią a V. jest
przestrzeń bez grawitacji .


Ale najwięcej do myślenia daje pierwsza część rozmowy Geralta z
Vilgefortzem. Dla mnie jest ona bez wątpienia prowadzona przez Vilgefortza,
który ma tu inicjatywę i na pierwszy rzut oka jest chaotyczna, niezborna
logicznie, nie bardzo wiadomo o co chodzi i kto do czego dąży. Chyba, żeby
przyjąć moją hipotezę, wtedy wszystko zaczyna się klarować, ale o tym w
następnym odcinku :-)

Sigi D.
michalb@polsteam.info


Na górę
  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1 ] 

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group