Skończyłem "Grę Endera" więc się wypowiem. Hugo i Nebula... Patrząc na rok, w którym książka została napisana można się zgodzić. Gdyby została napisana dziś przeszłąby bez większego echa. Owszem, to bardzo fajna książka, czyta się ją świetnie. Ale fabuła jest słaba. Ot, genialny dzieciak/dzieciaki ratują świat. To jest główny motyw. I co?
Zamorano pisze:
"Gra Endera" i "Mówca Umarłych" znakomite, choć w przypadku Gry to tak na prawdę nie wiadomo na czym ta genialność Endera ma poelgać. Opis szkolenia tego nie pokazuje, psychologia grupy, i zasada ekonomii sił to za mało.
Zamorano pisze:
Szerzej o co mi chodzi - to całe szkolenie na sali jest bardzo uproszczone - zasda ekonomii sił , wspóldziałanie w grupie, i szukanie naturalnego przywódcy, toz to każdy sierżant wie. Wszystko zasadza się na genialności tych dzieciaków, są talentami zgoda ,ale dlaczego powierzono im los palnety, cały ciężar walki z robalami. Nie wydaje się by ich instruktorzy, oficerowie byli gorsi od nich , powinni umieć duzo więcej. To zwykłe chciejstwo Carda, nie ma zaczepienia w fabule jesli idzie o "Gre Endera"
Kuba pisze:
Jedna rzecz, która mnie niemiłosiernie irytowała. Dzieciaki w Szkole Bojowej były wszystkie w jakimiś stopniu wyselekcjonowane, tak? W mniejszym lub większym stopniu wszyscy byli zdolni, tak? Dowódcy jednostek i całych armii to już byli debeściacy, tak?
To czemu do 100 000 wielorybów nikt z nich nie wpadł na choćby jeden z pomysłów, na które wpadł Ender? A przynajmniej wszystkie były całkiem proste - jak na przykład wybór pozycji, w której jest się najmniej narażonym na trafienie.
Ktoś zresztą chyba już poruszył ten problem - za mało udokumentowana genialność Endera.
Tak jak piszą Zamorano i Kuba- aż dziw, że ludzkość jeszcze istanieje- jeśli to byli wybrańcy ludzkości, najzdolniejsi, to coś nie halo. Ender nie był jakimś geniuszem, na te jego rzekomo genialne strategie powinien wpaść każdy w miarę rozwinięty kapral, a na niektóre nawet zwykli szeregowi. Z wojskowego punktu widzenia jest to cieniutkie. Rozumiem, że bardziej chodziło o klimat i psychologię postaci- tu jest dobrze, ale to z kolei prowadzi do kolejnego zarzutu: dzieciaki w wieku 6-12 lat (wszystkie!) mówią tak, jakby miały przynajmniej 17-18. Mam na myśli dojrzałość wypowiedzi i sposób myślenia. Panie Card, dzieci tak nie mówią i nie myślą. Nie w tym wieku. Nawet te genialne.
Wątek rodzeństwa Endera też IMO wydumany- dzisiejsza praktyka pokazuje, że słowo w sieci absolutnie nie ma takiej siły.
Jeśli to jest prawie najlepszy Card, a reszta jest słaba, to nie wim, o co tyle krzyku.
Niedługo zapoznam się z "Mówcą umarłych" ponoć najlepszym dziełem Carda.
Tymczasem "Grę..." oceniam dobrze, ale nic poza tym. Ot, solidna, godna polecenia lektura, kanon sf, ale emocje wywołująca u czytelnika do lat 16.
Ocena 'esensjowa':
70%