Hmm, natrzaskaliście już 8 stron... Od czego by tu zacząć?
Po pierwsze: mniej więcej w 90% zgadzam się z tym, co na początku pisała Mead. Tego typu listy są bardzo mocno subiektywne i dla każdego człowieka (a co dopiero narodu) będą wyglądały inaczej - Mead już pisała dlaczego tak jest więc nie chcę niepotrzebnie powtarzać. Coś, co jest kanoniczne dla jednego, dla drugiego będzie stekiem bzdur.
Zamorano wspomniał o kanonie "Polityki". Szkoda, że nie mam tego numeru pod ręką, bo były tam dość ciekawe komentarze. Podobne plebiscyty były organizowane w wielu krajach: u nas przez "Politykę", w Anglii przez BBC itd. O ile pamiętam, charakterystyczną cechą było samouwielbienie każdego narodu: w Anglii wygrał Tolkien, we Francji w pierwszej dziesiątce było bodajże 7 Francuzów itd. Nie chodzi tu oczywiście o jakieś wartości ponadnarodowe, tylko po prostu o lepszą znajomość literatury z własnego podwórka oraz o swego rodzaju próbę dowartościowania się przez wywyższenie własnych rodaków. Dla mnie to kolejny dowód na bezsensowność takich kanonów.
Następna kwestia: literaturę obcojęzyczną w zdecydowanej większości poznajemy dzięki przekładom. Owszem, niektórzy z nas czytają lepiej lub gorzej po angielsku, ale wątpię, by ktoś z nas znał z oryginału Eco, Dantego, Marqueza czy Moliera, nie mówiąc już o Homerze. A przecież żaden przekład - choćby nawet najlepszy -
nigdy nie będzie w stanie do końca oddać ducha oryginału, szczególnie w przypadku poezji. Czasami tłumacz ma spore kłopoty z oddaniem treści, a co dopiero mówić o formie. Ergo: przekrojowe kanony zawsze będą ułomne ze względu na brak znajomości oryginałów.
Dalej: Vanin pisał, że "Trylogia" Sienkiewicza to "
zwykłe czytadło. Propagandowy gniot, a Sienkiewicz mógłby buty lizać prawdziwym pisarzom.", że "
Sienkiewicz jest pisarzyną, a o wartościach literackich IMO nie ma mowy w jego przypadku.". No offence, Vanin, ale IMVHO bredzisz tak koszmarnie, że aż czytać hadko. Nie twierdzę, że Siekiewicza trzeba od razu stawiać na samym piedestale, w jednym rzędzie z Eco czy Dostojewskim, ale o wartościach literackich IMO jest tu mowa jak najbardziej, i to niemal na każdej stronie. Moim skromnym zdaniem Sienkiewicz to jeden z najlepszych stylistów powieściowych, jacy kiedykolwiek pisali po polsku i bardzo bym chciał, żeby chociaż połowa naszych tak zwanych "prawdziwych pisarzy" zbliżyła się przynajmniej do jego poziomu. Pewnie: merytorycznie to faktycznie propagandowy gniot, fabule można sporo zarzucić, a duża część bohaterów aż razi schematycznością. Jednak jeśli chodzi o język powieści, mało kto może się u nas z Sienkiewiczem równać. Dla mnie ma on - oczywiście toutes proportions gardées - sporo wspólnego z Mickiewiczem: bzdury pod względem treści, za to rewelacja pod względem formy.
A na wypadek, gdybyś się ze mną w tej kwestii nie zgadzał, od razu spór rozstrzygnę:
de gustibus non est disputandum :-)
Zresztą Zamorano słusznie zauważył, że dzielenie literatury na tę przez małe "l" i duże "L" jest bez sensu - ja dzielę książki na
moim zdaniem dobre i
moim zdaniem złe, na takie, które mi się podobały, i na takie, które mi się nie podobały. Podobał mi się np. Sienkiewicz, chociaż fabuła i charakterologia postaci u niego mocno kuleje. Podobał mi się też np. Lovecraft, mimo że nie miał zielonego pojęcia o pisaniu dialogów (zresztą doskonale zdawał sobie z tego sprawę, dlatego też unikał dialogów jak tylko mógł). Za to nie podobał mi się "Malowany ptak" Kosińskiego, bo uważam tę książkę za wyjątkowo pretensjonalny bełkot. Nie podobało mi się też "W poszukiwaniu straconego czasu" Prousta, bo choćby wszystkie autorytety świata mi wmawiały, że to wielkie dzieło, mnie po prostu niemożliwie nudzi i już. Mogę tak wymieniać długo.
Ja nie dzielę literatury na "wysoką" i "niską". Cenię np. Sienkiewicza, Dumasa czy Haszka za dostarczanie mi znakomitej rozrywki, za to nie trawię Prousta ani Żeromskiego i żadne kanony ani autorytety tego nie zmienią. Ba, powiem więcej: wprawdzie Williama Whartona generalnie nie cierpię, jednak jego "W księżycową jasną noc" czytałem ze sporą przyjemnością i nawet mi się podobało :-)
I jeszcze coś: co to znaczy, że "bez tej książki świat wyglądałby inaczej"? Przykład: jedną z moich ulubionych książek jest "Władca much" Goldinga. Ktoś powie: wielkie, wstrząsające studium ludzkiej natury - i będzie miał rację. Ktoś inny jednak powie: przecież prawie dokładnie to samo 66 lat wcześniej opisał Verne w "Dwóch latach wakacji", tyle że Golding ubrał to w nieco lepszą formę - i też będzie miał rację.
Ant pisze:
W ślepo czytam to, co poleci mi Lem czy Miller - są dla mnie autorytetami absolutnymi
Hmm, lubię wprawdzie obydwu, ale bez przesady - zresztą ja chyba nawet nie znam takiego pojęcia jak
absolutny autorytet :-) Generalnie wszelkiej maści mody, trendy tudzież autorytety mam tam, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę.
Ant pisze:
Ja tylko mówię, że jeśli taki Nabokov czy Lem poleci jakąś książkę, na pewno uznam, że jest godna przeczytania i jeszcze - głupi - będę mu wdzięczny za to, że do niej skierował.
Aaa, jeśli tak, to co innego. Faktycznie, jest kilka osób, z których zdaniem na temat literatury się liczę i staram się w miarę możliwości czytać to, o czym się pochlebnie wypowiadają. Jednak bywa z tym różnie: zdanie Lema np. cenię, ale z tym, co pisał kiedyś na temat fantasy, nie zgadzam się za cholerę.
BTW: czytałeś "Wykłady o literaturze" Nabokova? Rewelacyjna rzecz - książka o tym, jak należy czytać inne książki :-)
Na koniec jeszcze dwa słowa a propos tego, co ja osobiście lubię i cenię i do czego często wracam. Większość moich ulubionych autorów i tytułów już została tu przez kogoś wymieniona, więc ograniczę się do tego, o czym jeszcze mowy nie było. Na pewno "Król szczurów" Clavella. Na pewno "Alicja w krainie czarów" i "Alicja po drugiej stronie lustra" Carrolla (nota bene wielkie wyzwanie dla tłumacza - warto znać oryginał). Coś z Remarque'a, ale raczej nie słynne "Na zachodzie bez zmian" (moim zdaniem Remarque pisywał lepsze książki) - najbardziej chyba lubię "Czarny obelisk". Pewnie jeszcze coś bym znalazł, ale już późno i nie chce mi się za długo myśleć :-)
P.S.
Ant pisze:
uuuu, to żem zacytował:)
Poprawiłem :-) Włącz sobie w profilu BBCode.