Oh - reen di Tigana pisze:
Zamorano pisze:
Oh - reen
Oczywiście ,że wykształcenie jest istotne, ale NIE ZAWSZE najważniejsze w percepcji sztuki, literatury. Dlatego przywołałem Szekspira - elita i gawiedź na kolanach. Dlaczego ?
Bo byl teatralnym geniuszem, mial wyczucie czasu, sceny i umial polaczyc to, co wzniosle, z tym co przyziemne, "byc albo nie byc" z gwaltem na Lawinii, 3 czarownice z wielka miloscia. IMHO. Obiektywnie odpowiedziec Ci nie umiem.
To pytanie było retoryczne , nie oczekiwałem odpowiedzi, to świadectwo wielkości, metafizyka, alchemia ?
Cytuj:
Co do wyksztalcenia jeszcze - masz racje, nie zawsze jest najwazniejsze. Ale wzbogaca, poszerza horyzonty, zmienia plaszczyzny odbioru i punkty widzenia. Oczywiscie tez nie zawsze - znam faceta po polonistyce, ktory wielbi Whartona. Nie uwazam, ze demonizowalam, uzywajac tego argumentu, bo latwiej - mimo wszystko - wyrwac sie z owczego pedu (obojetnie w jaka strone), majac jakies tam podparcie w swojej wiedzy.
Oczywiście , że wykształcenie pomaga (teraz nawiasem mówiąc jest taki trend, co by wykształcenie nie pomagało orientowac się w tzw. kulturze , tylko postuluje sie , żeby od podstawówki szykowało do walki na rynku pracy tylko i wyłącznie ) zazwyczaj, choć może też działać w drugą stronę. Coś jak w opowiadaniu "Liść , dzieło Niggle'a" Tolkiena, takie klapki na oczach, zdarza się ale rzadko, ale się zdarza.
Gt O sam znam osobę , która rajcuje "Proces" Kafki.