Tarkus pisze:
Do listy "plus" dodam Stillera. To, co zrobił i wciąż robi z "Mechaniczną / Nakręcaną Pomarańczą" jest majstersztykiem, zważywszy na język oryginału.
Nie tylko, oj, nie tylko. Ten facet tak przetlumaczyl "Pale Fire" Nabokova - i to zarowno w czesci narracyjnej, jak i poetyckiej - ze mozna tylko bic poklony i zastanawiac sie, w jakiej kolejce sie stalo, gdy Bozia talent rozdawala...
Tarkus pisze:
A nie wymienili go? Jak można zapomnieć! :))
Aha, Joe Alex Słomczyński był? Za "Alicję w krainie czarów / po drugiej stronie lustra" choćby. I za Szeksbeera też :)
Jak Szekspira wole w tlumaczeniu Baranczaka, choc tu tez z orygianlem nic rownac sie nie moze, a do galerii chwaly Slomczyskiego mozna doliczyc "Ulisessa".
Al pisze:
Cóż... Mogę tylko po raz kolejny powtórzyć za Malkovichem: "It's beyond my control" :-)))
Moze juz czas wstawic to sobie do sygnaturki? ;))))
Al pisze:
Oh-reen, widziałaś to? Ręce opadają... A tutaj dwa słowa mojego komentarza :-)
Widzialam, widzialam - to ze sie nie udzielam w dyskusji o komiksach nie znaczy, ze jej nie czytam. Zgadzam sie tez z Twoimi uwagami, od siebie dodalabym jeszcze to (po konsultacji ze slownikiem), ze tlumaczenie "localized" jako "zlokalizowane" jest mozliwe przy formal English, wiec biorac pod uwage kontekst, nie musi byc bledem.
Al pisze:
Ciężko mi tu coś konkretnego powiedzieć, bo nigdy nie miałem okazji porównać jej przekładów z oryginałami, ale rzeczywiście - o Agnieszce Sylwanowicz słyszałem do tej pory raczej pozytywne opinie. Muszę to kiedyś osobiście zweryfikować :-)
Sluchajcie, to jasne, ze nie porownuje Sylwanowicz z Kreczmarem czy nawet Lozina. Ona jest tlumaczka, podczas gdy ww. panowie to tlumoki. Ale chyba nie jest jeszcze naszymi tlumaczami tak zle, ze musimy honorowac kazdego, kto tlumaczy z angielskiego na polski tekst POPRAWNIE? Tlumaczenie Kay'a nie zawiera bledow jako takich (w kazdym razie ja ich nie zauwazylam), ale z niepowtarzalnego Kayowskiego stylu nie zostalo prawie nic, jego liryczne, bardzo emocjonalne opisy po polsku sa po prostu "zapelniaczem", co prawda dosc sprawnie napisanym, ale jednak bez tego dotyku talentu, jaki oferuje wersja angielska. Nie uswiadczy sie rowniez niepowtarzalnych zmian stylu, cechujacych styl Kay'a, gdy narrator zmienia punkt widzenie, co dzieje sie czesto. I wlasnie dlatego przeklad polski traci cholernie duzo z oryginalnosci tych powiesci.
Zamorano stwierdzil, ze jestem surowa, stawiajac ja w jednym rzedzie z tlumokami. Wcale tego nie robie, widze roznice miedzy praca jej a pozostalych wymienionych na mojej liscie. Ale zmienia to faktu, ze uwazam jej tlumaczenia powiesci Kay'a i tylko Kay'a, jako ze innych nie znam, ze chybione. Co nie znaczy, ze innych rzeczy nie mogla przetlumaczyc dobrze, oczywiscie.
Al pisze:
Natomiast jeśli chodzi o Skibniewską... <cut>
Zgadzam sie, czytam sobie Silmarillion po angielsku, od jakiegos juz czasu, bo nie nalezy do najlatwiejszych i jest to jedna z najpiekniej napisach ksiazek, jakie zdarzylo mi sie czytac. Czysta poezja po prostu.
A "Wladca" w wykonaniu Skibiniewskiej brzmi sztucznie i zbyt patetycznie czasami, Tolkien nie pisal zupelnie wspolczesnym jezykiem, ale mimo wszystko jego dialogi sa zywe, a styl plynny. O polskim przekladzie nie da sie tego zawsze powiedziec.