Oh - reen di Tigana pisze:
To nie jabłka i banany, wbrew temu, co pisze Vanin, to literatura.
Nie zgadzam się. W tym przypadku takie porównanie jest uzasadnione, bo: tak jak w inny sposób delektujesz się jabłkiem, tak inaczej jesz banana, jedno jest bardzo soczyste, a drugie bardziej suche. Czy to znaczy że są złe? Nie. Czy są inne? Bez wątpienia.
Oh - reen di Tigana pisze:
Dużo mnie nauczył ten egzamin, m.in. tego, do co teraz próbuję dość nieudolnie wyrazić - porównując pisarzy tylko z bardzo bliskich sobie półek, tworzymy wokół nich kulę próżniową i w grunie rzeczy bardziej szkodzimy im niż pomagamy, bo to naprawdę nie sztuka być najlepszym na jakiejś półce
Problem tylko w tym, że taka np. Kossakowska pisze o czymś zupełnie innym niż Erikson i nie jest to tylko kwestia stylu, długości i świata jaki stworzyła. Co innego interesuje Kossakowską, co innego Eriksona, co innego Dukaja. Nie twierdzę, że są gorsi od Eriksona. Co to, to nie. Są zdecydowanie inni a to dlatego, że forma w jakiej tworzą, czy też gatunek, narzucają pewne reguły decydujące o tym, że nie można ich porównać.
Oh - reen di Tigana pisze:
Sztuką jest trzymać poziom bez względu na okoliczności.
Nie mogę się z tym nie zgodzić. Nie zgadzam się za to z argumentami, że pisarz jest cipowaty, bo mi się nie podoba. Gaiman, poza "Nigdziebądź" nie za bardzo mi się podoba, ale sposób pisania ma dobry. Niepecjalnie odpowiada mi to o czym pisał w takich np. "Ąmerykański Bogach", ale nie potępiam go za to w czambuł. A już na pewno staram się przeczytać coś więcej niż jedną książkę autora, zanim go zbluzgam.