Wieża Błaznów

"Gwizdny przypływ" Dawid Brin. Pierwszy tom cyklu o wspomaganiu. Tylko 4 tomy. ;)
cykl "Latające miasta" Jamesa Blisha. Tego też jest więcej niż trzy.
"Santiago". Nie pamiętam autora.

Ale odbiegamy od tematu.

Edmund Niziurski.
Zresztą swego czasu w jednym z licznych i zupełnie identycznych wątków książkowych, chyba w "Waszej przygodzie z czytaniem" or sth były wspominki lekturowe narrenturmowiczów z lat szczenięcych. Można zajrzeć tam.

_________________
You stay away from my boy's pants or I'll hang ya from my Jolly Roger, ya Jezebel!
Elaine Marley-Threepwood

Tomek Wilmowski i Mikołajki to był hit mojego dzieciństwa (tego wcześniejszego;)) O Mikołajku traktowała nawet ostatnia moja "recenzja" do szkolnej gazetki, jako że pani nie pozwoliła mi zrecenzować "Wyznań Gejszy". A praktycznie wszystkie książki w dzieciństwie albo podsunął mi tata, albo podpatrzyłam jak sam je czyta. Uwielbiałam książki o Północy ("Biały Kieł", "Najdziksze serca" itp), ale po co jeszcze spacerowałam do biblioteki, nie pomnę teraz. Zaczytywałam się też wszelkiego rodzaju klechdami, baśniami stojącymi na półce.
Ale co z tegorocznych nowości? nie wiem...

ooooo tak...On jest dobry

gandrel: <i>"Santiago". Nie pamiętam autora.</i>

Mike Resnick, o ile się nie mylę. Dziki Zachód w wersji space opera. Chemik, polecam 'Kawalerię kosmosu' Heinleina i 'Wieczną wojnę' Haldemana (o ile nie znasz, of coz). Do tej ostatniej świetnym uzupełnieniem jest opowiadanko 'Odległa wojna' z RIP Fenixa.

_________________
The infection has been removed
The soul of this machine has improved

Z całym szacunkiem ale IMVHO "Wieczna wojna" nie jest space operą.

_________________
O czarach co cierpliwe są i łaskawe, nie szukają poklasku
a nawet - w co uwierzyć trudno - nie unoszą się pychą
plugawe języki mówiły, że już ich nie ma.


Strona domowa Stelli i Kamila

Moim (i nie tylko moim zdaniem jest). Cytując ASa (który cytuje kogoś innego): <i>zgodnie z encyklopedią SF Nicholsa space opera to, cytuję: Action-adventure stories of interplanetary or interstellar conflict.</i> Zgadza się, prawda?

_________________
The infection has been removed
The soul of this machine has improved

Dla mnie nie action - adventure. Wszak ta kniga podejmuje również tematy jak u nas social - fiction na przykład z jednej strony i literatura rozrachunkowa wojenna z drugiej strony. IMO to tylko bardzo powierzchownie będzie space - opera. Dla mnie to sf środka. Jakos tak ,żeby stawiać obok Bujold np. mi nie pasuje.

_________________
O czarach co cierpliwe są i łaskawe, nie szukają poklasku
a nawet - w co uwierzyć trudno - nie unoszą się pychą
plugawe języki mówiły, że już ich nie ma.


Strona domowa Stelli i Kamila

Fakt, z tym że podejmuje ważne tematy - jak najbardziej się zgodzę. Sam autor powiedział, że napisał powieść SF o wojnie w Wietnamie. Ale mimo tego ma wszystkie strzegóły space opery, wszystko to, co zwykle w space operze jest. De gustibus, jak to mówią.

_________________
The infection has been removed
The soul of this machine has improved

Może po prostu zupełnie niesłusznie space opera kojarzyła mi się zawsze z czymś jednak zdecydowanie lżejszym , Mea Culpa, Mea Maxima Culpa :-)

_________________
O czarach co cierpliwe są i łaskawe, nie szukają poklasku
a nawet - w co uwierzyć trudno - nie unoszą się pychą
plugawe języki mówiły, że już ich nie ma.


Strona domowa Stelli i Kamila

Ambitniejsze (niż Potter, jak wynika z kontekstu) książki dla młodszych klas szkół podstawowych?! No to już nie mam pojęcia, o co może chodzić.

Hmm... Czy te książki Edith Nesbit nie traktowały przypadkiem o niejakim Piaskowym Ludku? Jeśli tak, to też kiedyś uwielbiałam:))
Od siebie poleciłabym bardziej klasycznie bajkowe niż fantastyczne książki o czworgu dieci, w kórych ręce wpada pewnego dnia Czarodziejski Pierścień spełniający co poniektóre życzenia, a także powodujący znikanie (tak jakby mi się z czymś kojarzyło...;)). Autora ni tytułu niestety nie pamiętam... ale może kojarzycie? Jeżeli pokręciło mi się i to jest właśnie/również Edith Nesbit, to przepraszam.
Z fantasy (oczywiście klasyki) poleciłabym jeszcze (o dziwo nikt nie wspomniał) "Ronję córkę zbójnika" (aach, to były emocje!). Pęta mi się też po głowie niejaka Marta Tomaszewska, która pisała (pisze?) fantasy dla dzieci; niestety jedyną jej książkę czytałam tak dawno temu, że nie mogę wystawić opinii. Chyba mnie wciągnęła, ale nie pamiętam.
Starszym dzieciom może spodobać się Verne (moja ukochana młodziutka książka - awanturnicze "Dzieci kapitana Granta", akurat nie fantastyka), ale tego już chyba nie trzeba przypominać:))

_________________
Święte Gramatyko i Ortografio, módlcie się za nami.

O, Gandrel, a sprawdź jeszcze to:
http://www.proszynski.pl/asp/serie.asp?seria_id=34

Właśnie czytam (z biblioteki) "Polgarę czarodziejękę' stanowiacą ksozmarne popłuczyny po miłym cyklu fantasy i pomyslałam, ze właśnie Belgariada byłaby całkiem faja pozycją dla starszego dziecka - ew. młodszej młodzieży - nie ma tu brutalności i seksu typu Achaja czy Kres, a jeśli dzieje się coś ukrutnego to w odpowiedniej oprawie, główni bohaterowie (tj. Garion, Ce'Nedra - nie Belgarath ;-) ) początkowo są w wieku mniej wiecej czytelników. Quest jest może nieco zbyt klasyczny, ale w końcu w wieku 12 lat nie jest się jeszcze raczej znudzonym schematami krytykiem.
Jako smaczek dla Sapków polecam Las Driad stanowiacu odległego przodka Brokilonu.

_________________
<b><i>Magdalaena</i></b>

Edmund Niziurski to miodzio... fakt, to stare rzeczy ale czyta się naprawdę nieźle.

_________________
lɔlɔ̃... Mou lon, ogni agbe gne. Edji le djom!
Liga Niezwykłych Dżentelchamów + Brygada Malkawiańskich Cyklistów.

Gdy nastały jesienne dni
jeden drobny gest
zmienił widzenie świata