"Newsweeka" czytałem, ale dawno i tylko w wersji international. Polskiego miałem nieszczęście dwa numery i o dwa za dużo. "Time" też mi się podobał, ale nie czytałem go tyle samo, co "Newsweeka", niestety, a szkoda.
Z innej beczki - nowe "Science Fiction" jest baaardzo przeciętne. Zaczyna się bardzo nieźle - horrorkiem Orbitowskiego. Jest groza, klimat i całkiem niezła akcja. Potem Romuald Pawlak i miało być dobrze, a wyszło jak zwykle. Opko o wojence krasnoludów i elfów na chorzowskim osiedlu ani mnie nie rozbawiło, ani specjalnie poruszyło. Chyba, że do ziewania. Wkurzające. Potem jakaś Czeszka - do ziemi. Potem Rafał Dębski, opko całkiem przyzwoite, choć zdeczka obrzydliwe. Dwóch następnych opek nie udało mi się, mimo wysiłków, ukończyć. RSC. A potem jest pogrobowy "Dyptyk o Go" Grygorowicza. Bardzo niezłe, naprawdę ciekawe. I kończy się zupełnie ni w kij, ni w oko, jakby nie dodrukowali jednej strony. Po głębszym zastanowieniu doszedłem do wniosku, że może i jest w tym jakiś sens. W każdym razie strona fictionliteracka słabo.
Kres się żegna, to jego przedostatni felieton, szkoda, lubiłem go czytać. Może another time, another place.
No i jeszcze stała rubryka Urbi et Orbi, tym razem o polskim nieśmiertelnym szlachcicu. Brzmi głupio, ale w świetle tego, co piszą Orbitowski i Urbaniuk teza, że taki ktoś był, w regularnych interwałach powracał i to był wciąż jeden i ten sam człowiek, brzmi nie dość, że wiarygodnie, to jeszcze intrygująco :)
A w recce filmowej piszą o "Serenity", które, jak ostatnio słyszałem, ma do kin nie wejść. Kurde.
_________________ Czułe pozdrowienia! Co cię gniecie? * * * Pies, który szczeka, jest niedogotowany - przysłowie chińskie.THIS IS NOT A LOVE SONG
|