yncf pisze:
Nie o styl mi chodziło, a o fabułę, o czym pisałem w dalszej części.
Co do fabuły, to zdania są podzielone ;)
yncf pisze:
Sam przyznałeś, że wątki: Aryi i Brienne były słabe, ja dorzucam jeszcze wątek Sama, absolutnie zbędny, nudny i nie pasujący do całości, przynajmniej tego tomu. Miałem także na myśli, namnożenie koncepcji. Martin, przez prawie cały tom, "rozwieszał po ścianach strzelby", które kiedyś tam "wystrzelą", mógł jednak parę z nich "wystrzelić" już teraz. Objętościowo też trochę się przeliczył, stąd podział na dwa tomy.
Będę się upierał- wątek Sama może rewelacyjny nie jest, ale stanowi pewnego rodzaju spoiwo łaczące parę innych, ważniejszych wątków, które z kolei splotą się później. Głowę dam, że ten wątek odegra bardzo istotną rolę. Nie może być przeciez tak, że "strzelby wypalają" i odstawia się je pod ścianę. IMO o wiele lepsze jest wystrzelenie z jednej lufy, a druga... Może od razu, a może później? To autorowi zwiększa możliwości fabularne.
A poza tym, czemu uważasz, że nic nie "wypaliło"? Nic? Wyjaśniła się sytuacja w Tridencie, w Królewskiej Przystani również, na Żelaznych Wyspach i w Dorne też zaistniało sporo wydarzeń o dużym ciężarze gatunkowym.
yncf pisze:
W „TS” nie będzie Brienne. „TS” nie będzie dotyczyła Westeros, a krain północy i za Murem. Przynajmniej takie były plany.
I tu IMHO popełniasz błąd w myśleniu- owszem, nie będzie jako takiej linii fabularnej Brienne, ale na pewno dowiemy się z czyichś ust, że ... cośtam, że odcięli, czy co tam :P
A to, że narracja potoczy się w tych miejscach, które wymieniłeś (plus Dany i Tyrion) IMHO gwarantuje, że sporo dowiemy się o głównych postaciach tomu IV. Przykład- w wątku Dany powinno być sporo Victariona, a w linii Tyriona- dużo o jego rodzeństwie
po wydarzeniach w tomie IV. Show
must go on. No i może wreszcie chociaż słowem dowiem się, co się stało z Rickonem- tu IMHO Martin dał trochę ciała. Dwa grube tomiszcza i ani słówka? Jakieś sugetie chociaż mogły paść, plotki. A tu NIC.
yncf pisze:
No to ja chyba miałem wersje „bigger, longer and uncut” jeżeli chodzi o opisy;)).
Ooo, podeślij ;))
yncf pisze:
Przez trzy tomy sfera seksu istniała, ale była zarysowana nienachalnie, raczej w domyśle. Tu Martin pokusił się o bardziej dosadne odniesienia. (...)
Co by nie mówić, to jednak argument o 'braku prądu w czasie pokoju' ma duży sens. Zawsze tak było i będzie, co w "Uczcie dla wron" znajduje uzasadnienie. ;))
yncf pisze:
Jasne, że seks jest dobrą i znaczącą bronią w spiskach i knuciach, nieraz był też używany w poprzednich tomach. Podkręślę jednak po raz wtóry, że nie zajmował tyle miejsca, ile w ostatniej części, może dlatego, że autor miał o wiele wiecej, ciekawszych i bardziej znaczących, rzeczy do opowiedzenia.
Noooo... Może. Ale nie robiłbym z tego aż takiej wady. Jest to w sumie detal drugo- a może i trzecirzędny, nie wpływający na całośc jako taką...
yncf pisze:
My chyba faktycznie inne książki czytaliśmy. Choćby i z tego powodu, że knucia i intryg nie mogło być więcej w IV tomie, niż w pozostałych, choćby z tego względu, że akcja działa się tylko w Westeros, i nie było połowy bohaterów, jak wspomnianego przez ciebie Tyriona, który w knuciu przebijał czasami samą Cersei. Poza tym, samo knucie i intrygi niewiele dają, jeżeli nie ma ich efektów.
No właśnie. Czyli przyznajesz mi rację? Pomyśl, co by było, gdyby byli :-))
A "skład" był, jaki był, z tymi 'grajkami' i tak osiągnęliśmy rezultat, jak nasi z Belgią wczoraj, że posłużę sie piłkarskim slangiem ;) Czyli bardzo dobry.
A efekty- powtórzę- jakieś jednak są.
yncf pisze:
Dokładnie! Kiedy?
Część tego 'kiedy' już się stała. Reszta... Cóż, chyba z ust osób postronnych do wydarzeń z tomu IV. Czyli w "TS".
yncf pisze:
To było odczucie, nie argument;)
OK.
yncf pisze:
Każdy miał swoje oczekiwania względem „Uczty…” Ty, wnioskując z twoich postów, czytałeś tom za tomem. Dla ciebie wyhamowanie akcji, mogło być świeżym oddechem.
Dokładnie :) Kilka pięknych miesięcy to było, echhh...
yncf pisze:
Ja miałem „małą przerwę” miedzy tomami poprzednimi, a częścią czwartą, oczekiwałem więc kolejnej „galopady”, a tu wszyscy „pozsiadali z koni”.
Pozsiadali- w Twoim odczuciu.
W moim- zwolnili trochę, a i to nie wszyscy. Ciekawe, czy po "TS" będę pisał to, co Ty teraz? ;)
Co do Cersei, to widzę, że generalnie się zgadzamy, ale:
yncf pisze:
No nie przesadzajmy: Hormony to jej się ujawniły w całkiem sporych ilościach dopiero w IV tomie. A i chłodnego spojrzenia w poprzednich tomach jej nie brakowało. Poza tym liczę na to, że wyjdzie z tego, hormony pochowa po kieszeniach i da jeszcze wszystkim "popalić". Jaką „suką” jest taką jest, ale bez niej to „Pieśni…” by raczej nie było.;))) Aczkolwiek to dopiero w szóstym tomie.
Jak wiemy z jej życiorysu, z hormonami Cersei od samego poczatku było coś nie tak, a co do chłodnego spojrzenia, to IMHO nigdy go nie miała. W "Grze..." nie ona pociąga za najważniejsze sznurki, jest tylko po stronie zwycięzców i korzysta z tego. Podobnie w "Starciu królów"- to Tyrion odwalił całą czarną robotę. Gdyby nie on, to w "Nawałnicy mieczy" Stannis do spółki z Robbem wyszarpywaliby sobie koronę z rąk do rąk. A tak- Tywin rulez.
A w szóstym tomie- więcej, bo w piątym dowiemy się o niej sporo. Tyle, że od kogoś innego.
yncf pisze:
Chodziło mi o to, że w „Uczcie…” mamy tylko Westeros, Żelazne Wyspy, Braavos i „liźnięcie” Muru.
A to oznacza, że „Taniec Smoków” rozpocznie się w tym samym, mniej więcej, czasie, co „Uczta…” tylko w innym miejscu, i na innym miejscu i innych bohaterach się skupi.
NIE! To znaczy- mam głeboką nadzieję, że nie. W najgorszym razie niech to będzie taka sytuacja jak z końcówką tomów II i III, ale też nie za dużo-
góra 3-4 rozdziały. W przeciwnym bowiem razie "TS" będzie kichą straszną. Show must go on. Gdyby w "TS" czas był ten sam, co w "Uczcie...", tylko główni bohaterowie inni, to... No porażka by była, niczym wynik... Wierzejskiego Wojciecha w wyborach na prezydenta Warszawy, o! :P
yncf pisze:
Na dalsze dzieje Cersei i reszty z Westeros poczekamy sobie do tomu szóstego.
W świetle powyższego- takiego stanowisku mówię głośne, zdecydowanie NIE! :P
A jak będzie- autor zweryfikuje... Kiedy? Nie wiem. Myślę, że pod koniec 2007.