Zaczęłam Starcie Królów, więc może dwa słowa o Grze o Tron?
( uprzedzam - niektórzy tę recenzję mogli widzieć gdzieindziej. Nie chce mi się pisac drugi raz:D)
Spodobało mi się. Chcę więcej. Bo to dobra książka jest. Poniżej spojlery, więc kto nie chce, niech nie czyta :-)
Najpierw musiałam się przyzwyczać do języka. Przyznaję, zabieranie się za Martina po Dukaju nie jest najlepszym pomysłem, właśnie ze względu na język powieści :-) To jest jeden z nielicznych zarzutów, jakie mogę Martinowi postawić - nie umie operować słowem, zwłaszcza w opisach. Dialogi wychodzą mu świetnie, natomiast opisy, ba, nawet zwykłe objaśnienia do dialogów, to momentami tragedia.
Ale kiedy już się przyzwyczaiłam ( a zapewniam was, było to przystosowanie szybkie i w miarę bezbolesne), to wsiąkłam w świat. Podoba mi się ten świat, podoba mi się jego klimat, podoba mi się fabuła książki. Miałam skojarzenia z Kayem i dobrze - intrygi, spiski, zmiany stron, polityka mniejsza i większa, wszystko to, co Karusie lubią najbardziej. Nic więc dziwnego, że książkę pochłaniałam.
Bardzo podobał mi się wątek Daenerys; może dlatego, że u niej jako u jedynej zauważyłam autentyczną ewolucję osobowości? Bardzo podobał mi się wątek Innych, i w ogóle świata za Murem, czemu jest go tak mało?
Pod względem fabularnym naprawdę nie mam nic do zarzucenia, czytałam z ogromną przyjemnością i z chęcia przeczytam więcej.
A teraz, ochłonąwszy z zachwytu, poczepiam się.
Absolutnie schematyczne postaci. No, może nie wszystkie, ale tak z 90 %Może tylko w moim odczuciu, bo jednak fantastyki ciutkę w życiu liznęłam i jakoś szósty zmysł mi mówi, kogo zabiją. Spoza ewentualnych klasyfikacji wyłamuje sie Tyrion i Daenerys. Najbardziej drażni mnie motyw dzieci Neda - schematycznych do bólu sióstr ( chociaż motyw Sansy zaczyna się ciekawie rozwijać, ale Arya pewnie i tak do końca życia będzie Kasią Do Poskromienia), plus synowie, którzy nagle są dorośli. Niech ktoś spojrzy, ile Martin dał im lat. Na litość boską, ja rozumiem przedwczesne dojrzewanie i prawa fantastyki, ale czteroletnie dzieci nie wyrażają sie tak jak Rickon! Te dzieci maja po kilka lat, starsze kilkanaście, a jedyne ich dziecięce cechy to naiwność w wypowiadaniu sądów i opinii. Zachowanie, sposób wyrażania się, przemyślenia - tak sie zachowują dorośli.
Dorośli też nie lepsi. Zapijaczony dobry król, zła królowa, która gra własną partię, dobry i szlachetny przyjaciel króla, jego oddana, wierna i mądra małżonka, szara eminencja eunuch... Litości. To, że król zginie, było mi wiadome mniej więcej od momentu, kiedy go poznałam. To, że zginie Ned, było mi wiadome od momentu rozmowy z Cersei w bożym gaju.
O kulejącym języku pisałam.
Ale, ale. Naprawdę nie jest tak, że to złą książka, nieczytalna. To bardzo dobra książka, bo wciąga tak, że przestaję zwracać uwagę na tego typu rzeczy. Dopiero potem przychodzi mi na myśl, że coś mi tam zgrzytnęło.
Podobała mi się. dla mnie mocne 8/10, i mam nadzieję, że następny tom nie bedzie gorszy.
|