Neratin pisze:
Kurdle, podobnie jak sepulki, murkwie i pćmy łagodne, należą do zbioru neologizmów bezsensownych, więc to zupełnie inna bajka, tym bardziej że zgodnie z kryteriami wymienionymi przez Packa należałoby je umieścić obok hermiota.
A w życiu. Kurdle itd. to neologizmy, które nie mają rzeczywistego desygnatu, istnieje on tylko w wyobraźni czytelnika a wcześniej autora. Więc chodzi o to, aby brzmieniowo budziły odpowiednie skojarzenia - jeśli autor jest dobry.
Natomiast nieszczęsny
hermiot to "
hermetyczny na
miot". Coś, co jak najbardziej istnieje, przedmiot, który czytelnik powinien sobie wyobrazić (bo namiot widział), i przydać mu cechę (hermetyczność). U Lema na przykład -
chronocykl. I brzmi dobrze, i wiadomo o co chodzi. Mało tego, rdzeń
cykl jest przeciez używany w slowotwórstwie - motocykl, bicykl itd. Ale, na litośc boską nie
miot.
Ale, ponieważ Łoziński tworzy neologizmy jak tworzy, to słowo hermiot kojarzy mi sie z wymiotami po zażyciu heroiny:> Łoziński powinien Piątka tlumaczyć.
W kretyńskim konkursie GW na wymyślanie polskawych odpowiedników słów obcych też były takie potworki:
babistonosz (
body) - w tym wypadku kretyn, który to wymyśłił nawet wsadził w słowo kawałek trzeciego rdzenia,
i
nformatka (l
aptop) - ten z kolei idiota miał skojarzenia z
informatyką i dyplo
matka (teczka taka...). Ale ponieważ był kretynem, to uciął za dużo, i został rdzeń
matka.
I tak dalej...
Aha, sygnaturka adekwatna do przedmiotu sporu;)