Na mojej półce stoi cały sześcioksiąg w wydaniu Phantom Pressu
* oraz pierwszy tom w oryginale - o wersji łozińskiej nawet nie chcę słyszeć. Zasadniczo zgadzam się z tym, co zamieściła w necie Jo'Asia i z tym, co napisał tu Pacek: Łoziński nie dość, że robi błędy, to jeszcze usiłuje na siłę być oryginalny i mądrzejszy od autora. Efekty są rzecz jasna żałosne.
Do Marszała mam w zasadzie tylko jeden zarzut, a mianowicie "filtrfrak" (w oryginale "stillsuit"). Owszem, sens został zachowany, ale takie słowo dobrze wygląda jedynie na papierze - spróbujcie to wymówić... Zbitka pięciu kolejnych spółgłosek (fi
ltrfrak) jest katorgą dla języka i nie miałaby najmniejszych szans na utrzymanie się w języku mówionym. Szczerze mówiąc nie mam pomysłu na lepsze tłumaczenie tego słowa, ale pomysł Marszała średnio mi się podoba. Wiem, czepiam się ;-)
Oti pisze:
I wydaje mi się, że gdyby ktoś wziął sie za podobnie krytyczną analize Marszała znalazłby równie wiele zgrzytów. Chodzi mi głównie o styl tłumaczenia
Oj, nie sądzę. Nie twierdzę, że Marszał jest idealny (bo tłumaczenia idealne nie istnieją), ale w porównaniu do Łozińskiego to niemalże czysty geniusz. Przede wszystkim Marszał nie popełnia błędów merytorycznych i niekonsekwencji, których jest pełno u Łozińskiego. A co do stylu: cóż,
de gustibus. Ja wielokrotnie porównywałem sobie oryginał z przekładem Marszała i mnie taki przekład pod względem stylistycznym generalnie odpowiada.
Oti pisze:
przykłady wypisał ktoś na Gildii. Linka?
Dawaj, chętnie poczytam.
* Czyli:
- "Diuna" - tłum. Marek Marszał
- "Mesjasz Diuny" - tłum. Maria Grabska
- "Dzieci Diuny" - tłum. Marek Mastalerz
- "Bóg Imperator Diuny" - tłum. Marek Mastalerz
- "Heretycy Diuny" - tłum. Maria Grabska
- "Diuna: Kapitularz" - tłum. Maria Ryć
Generalnie przekłady są spójne, bo kolejni tłumacze starali się dostosować stylistycznie i nazewniczo do Marka Marszała. Nie zmienia to jednak faktu, że za cholerę nie pojmuję, dlaczego 6 tomów cyklu przekładały 4 różne osoby...