Ok, też kilka uwag natury ogólnej i kilka pomnijeszych pierdół.
Alakhai pisze:
Tłumoczenia Łozińskiego znam tylko z pobieżnego przekartowania w Empikach - w zupełności mi to wystarczy :->
W przypadku _krytyki_ tłumaczenia wypadałoby jednak znać więcej...
Alakhai pisze:
4) Akurat Robert Stiller nie jest w moich oczach jakimś nadzwyczajnym autorytetem. Owszem, jest to niesamowity wręcz erudyta i poliglota (przed jego wiedzą chylę czoła), a przy tym świetny tłumacz (no, zazwyczaj świetny - bywa z tym różnie, o czym za chwilę), ma jednak kilka bardzo nieprzyjemnych wad.
Po pierwsze, Stiller jest nieprawdopodobnym wręcz bufonem, człowiekiem zapatrzonym wyłącznie w siebie, przekonanym o własnej nieomylności i w głębokiej pogardzie mającym każdego, kto ośmiela się myśleć inaczej (czytałem sporo jego tekstów i wywiadów z nim przeprowadzanych - czasem aż zęby bolą).
Ale pomijając otoczkę, nazwijmy to, towarzyską, zwykle ma sporo racji. Forma wywodu pt. 'patrzcie jaki jestem genialny' w komentarzu do 'Mechanicznej pomarańczy' nie zmienia tego, że Burgess conlangując spieprzył - ruszając np. listę Swadesha. Z ostatnich rzeczy czytałem jego uwagi na temat tłumaczenia 'Beowulfa' z angielskiego - i pomijając teksty w stylu 'jestem jedyną w Polsce osobą, która może się za 'Beowulfa' zabrać', to również wyszło, jak się okazało później, że miał rację.
Alakhai pisze:
Małą próbkę tego mamy w jego wypowiedziach dotyczących ortografii - słowniki się mylą, więc je olewajmy. Jasssne.
We wzmiankowanym topicu nie ma cytowanej żadnej wypowiedzi Stillera na temat słowników, co najwyżej jest parafraza, więc byłbym tutaj ostrożny w wyciąganiu ogólniejszych wniosków.
Alakhai pisze:
Owszem, ja też uważam, że polskie zasady ortografii są momentami nieco bezsensowne, ale to jeszcze nie znaczy, że mamy uprawiać wolną amerykankę i pisać każdy po swojemu. Póki co obowiązuje to, co jest w słownikach - dopóki to się nie zmieni, to rację ma właśnie PWC, a nie Reszke, Radagajs i Stiller.
Radagajs, jak ja go zrozumiałem, pisał o bubolach w rodzaju właśnie spolszczeń fachowej terminologii. Ale o tym pisałem już więcej w tamtym topicu.
Alakhai pisze:
5) Argument o wynikach Google'a jest tak śmieszny, że nawet nie chce mi się go komentować.
Erm, jakiś czas temu widziałem już kilka poważnych prac lingwistycznych, poświęconych dialektyzacji angielskiego/singielskiego, gdzie analizowano statystycznie wyrzucone przez Google wyniki.
Alakhai pisze:
2) Wolę "Fremenów" niż "Wolan", a powód jest bardzo prosty: "Wolanie" IMHO brzmią źle i nasuwają złe skojarzenia. Dla mojego ucha rdzeń kojarzy się z wolą (ew. z wolem), a nie z wolnością.
'Wolność' jest derywatem 'woli', więc IMHO skojarzenie nie jest złe.
Alakhai pisze:
BTW: coś nieco podobnego jest w polskiej wersji "Diamentowego wieku" Stephensona, gdzie jeden z bohaterów nazywa się Pączek. Niby wszystko w porządku (w oryginale jest Bud), ale mnie na dźwięk słowa "pączek" przed oczami staje lukrowana bomba kaloryczna, a nie rozkwitająca róża :->
O, znowu się nad J. Polakiem znęcają... ale w tym przypadku po prostu nie widzę innego rozwiązania. No, może 'pąk', ale to mi nie pasuje jeszcze bardziej.
Poza tym Bud dostaje w czapę pod koniec pierwszego rozdziału, więc nie przeszkadza mi to aż tak bardzo.
Alakhai pisze:
3) Wolę też mimo wszystko czerwie od piaskali, bo od razu nasuwają mi prawidłowe skojarzenia co do wyglądu (piaskale brzmią nawet nieźle, ale z niczym mi się nie kojarzą).
To już kwestia tego, co się komu z czym kojarzy, jak w znanym dowcipie. Mi się kojarzy z robalem.
Alakhai pisze:
Radagajs pisze:
6) Marszał:
"Jako mentat dostrzegał, że komunikacja między nimi jest przesunięta w fazie."
Łoziński:
"Jako mentat jasno widział, że rozmowa jest niespójna."
Owszem, zgadza się - i rację ma właśnie Marszał, a nie Łoziński. W oryginale jest "He could see as a Mentat that their communication was out of phase" i fragment ten dotyczy rozmowy Hawata z Fremenem na temat rannych, wody i jej znaczenia. Marszał przełożył zgodnie z oryginałem i zgodnie z sensem sceny - Hawat i Fremen na skutek różnic kulturowych mówiąc o tym samym myśleli o zupełnie różnych rzeczach.
Ok, tylko że to jest ordynarna kalka z angielskiego, która tam funkcjonuje w mainstreamie, a u nas nie.
Alakhai pisze:
Radagajs pisze:
7) Marszał:
"Drzwi za plecami Paula rozwarły się z trzaskiem. Obrócił się jak oparzony na kłębowisko walki w przejściu - krzyki, szczek stali, wykrzywione twarze jak woskowe maski."
Łoziński:
"Paul obrócił się, gdyż drzwi za nim rozwarły się z trzaskiem: buchnęły z nich krzyki i szczęk broni, zobaczył twarze zakrzepnięte w grymasie zawziętości."
No owszem, i co z tego? W oryginale jest "The door behind Paul slammed open. He whirled to see reeling violence-- shouting, the clash of steel, wax-image faces grimacing in the passage." - w którym niby miejscu Marszał popełnił błąd? Bo moim zdaniem jego wersja jest bliższa oryginału niż wersja Łozińskiego.
'Zakrzepnięte' Marszała podoba mi się bardziej, ale związek frazeologiczny 'obrócić się jak oparzony' - już nie bardzo.
Alakhai pisze:
8) Praktycznie wszystkie pozostałe przykłady to kwestie stylistyczne, a nie merytoryczne - ich ocenę pozostawiam każdemu do indywidualnego rozważenia.
Też jakby istotne, prawda? "Skalna sciana obiecujaca schronienie" to znów kalka z angielskiego.
Fanky pisze:
A pro pos. Ten facet broni koncepcji Łoza z takim zapałem, że nie zdziwiłbym się, gdyby to on sam był...
LOL, w dyskusji o tłumaczeniach Łozińskiego _zawsze_ ktoś musi rzucić tę właśnie wycieczkę
ad hominem.
Pozdrawiam,
Neratin