Wieża Błaznów

Dyskusje na tematy związane z Andrzejem Sapkowskim (i wiele innych)
Dzisiaj jest 27.04.2024 @ 20:03:59

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 278 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
Post: 16.09.2004 @ 23:56:50 
Offline
Rębacz z Crinfrid
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06.08.2003 @ 23:07:52
Posty: 1505
Radagajs pisze:
mnie

Fanky spudłował. Pozwole sobie strzelać dalej. Czy mamy przyjemnosć ze Sławomirem Folkmanem?

PS. Po pobieznym przejrzeniu podobnego tematu na forum Diuny mam wrażenie że głosy rozkładają się mniej więcej po równo.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 16.09.2004 @ 23:58:25 
Offline
Kochanek Vesemira
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03.10.2002 @ 16:09:47
Posty: 16427
Magdalaena pisze:
A czy nie pamiętamy jak po przeczytaniu „Innych Pieśni” masowo zaczynaliśmy myśleć językiem Dukaja – morfować itp. Czy nie było to dowodem na naturalność tych neologizmów ?


Zaczęliśmy. A Łozińskim jakoś nie zaczęliśmy. Ciekawe :)

_________________
Eckstein, Eckstein, alles muss versteckt sein.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 16.09.2004 @ 23:58:48 
Offline
Wiedźmin

Rejestracja: 15.09.2004 @ 22:19:48
Posty: 583
Oti pisze:
Fanky spudłował. Pozwole sobie strzelać dalej. Czy mamy przyjemnosć ze Sławomirem Folkmanem?


Nie. Ani ze Stillerem. =^.^=


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.09.2004 @ 0:01:18 
Offline
Wiedźmin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 07.08.2004 @ 22:50:54
Posty: 726
Lokalizacja: Z lasu, gdzie stoi tabliczka "Beware the Jabberwock!"
Radagajs pisze:
Nie. Ani ze Stillerem. =^.^=

Ja wiem! To zmultinickowany Tark nas prowokuje. Ta minka nie może być przypadkowa.

_________________
Lower than the stars
There is nothing to
Stare at


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.09.2004 @ 0:02:20 
Offline
Regis
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04.07.2003 @ 9:27:43
Posty: 1954
Lokalizacja: Brok
Neratin pisze:
No dobrze już dobrze ;-)
Z mojej strony może być EOT. Niech urządzenie leży i moknie.

OK:)
To już tak na spokojnie i na koniec - osobiście wolę tłumaczenie Marszała, choć istotnie miejscami jest toporne. Tłumaczenie Łozińskiego (i mówię tylko o Diunie, Tolkiena się nie czepiam, bo nie znam) wydaje mi się przekombinowane, zupelnie niepotrzebnie i na siłę, a neologizmy wymuszone i sztuczne.
Co do tego ostatniego to pewnie wyszukalbym i uzasadnienie, ale chyba nie warto:)

_________________
"Nie mogę się doczekać śmierci Fabienne. Ramirez wstąpi wtedy do klasztoru i będzie się biczowal dyscypliną do konca swych nedznych dni, ale trudno już, byle tylko flaki jej wygniły i dupą wyciekły." (c) by Cintryjka


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.09.2004 @ 0:08:17 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 16.09.2004 @ 10:41:37
Posty: 27
Magdalaena pisze:
A czy nie pamiętamy jak po przeczytaniu „Innych Pieśni” masowo zaczynaliśmy myśleć językiem Dukaja – morfować itp.

Poza 'morfowaniem' nie przypominam sobie żadnych dukajowych neologizmów z 'Innych Pieśni'. No, może kratistobójcę jeszcze.
Magdalaena pisze:
Czy nie było to dowodem na naturalność tych neologizmów ?

Hm, tyle że to była spolszczona greka. W odróżnieniu od, powiedzmy, 'IACTE', nasycenie 'Innych Pieśni' prawdziwymi neologizmami było niewielkie.

_________________
Vilkat gođ geyja
grey thykkjumk Freyja.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.09.2004 @ 0:17:43 
Offline
Yarpen Zigrin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 21.09.2002 @ 20:49:36
Posty: 2406
Lokalizacja: Warszawa
Magdalaena pisze:
A czy nie pamiętamy jak po przeczytaniu „Innych Pieśni” masowo zaczynaliśmy myśleć językiem Dukaja – morfować itp.
Neratin pisze:
Poza 'morfowaniem' nie przypominam sobie żadnych dukajowych neologizmów z 'Innych Pieśni'. No, może kratistobójcę jeszcze.
Ja też niezbyt wiele – ale naprawdę oprócz mnie jeszcze kilka osób na tym forum bezpośrednio po przeczytaniu IP myślało tym językiem. A że to była greka – tym lepiej – okazuje się, że łatwiej nam przyjąć neologizm oparty na języku klasycznym - tak jak wyrazy od dawna zakorzenione w polszczyźnie.
Tak jak „aportować” („apparate”) i „deportować” („disapparate”) użyte przez Polkowskiego w HP. Miłe, obecne w języku polskim słowa, z rdzeniem łacińskim użyte w nowym znaczeniu.

_________________
<b><i>Magdalaena</i></b>


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.09.2004 @ 2:33:49 
Offline
Król Dezmod
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27.10.2002 @ 22:26:02
Posty: 3269
Neratin pisze:
Cytuj:
6)Radagajs :
Marszał: "Jako mentat dostrzegał, że komunikacja między nimi jest przesunięta w fazie."
Łoziński: "Jako mentat jasno widział, że rozmowa jest niespójna."

Owszem, zgadza się - i rację ma właśnie Marszał, a nie Łoziński. W oryginale jest "He could see as a Mentat that their communication was out of phase" i fragment ten dotyczy rozmowy Hawata z Fremenem na temat rannych, wody i jej znaczenia. Marszał przełożył zgodnie z oryginałem i zgodnie z sensem sceny - Hawat i Fremen na skutek różnic kulturowych mówiąc o tym samym myśleli o zupełnie różnych rzeczach.

Ok, tylko że to jest ordynarna kalka z angielskiego, która tam funkcjonuje w mainstreamie, a u nas nie.
Wolę tę ordynarną kalkę z angielskiego, którą, czytając "Diunę", brałam za - w tym przypadku - na określenie używane przez mentatów, taki ich wewnętrzny język.

Wolanie kojarzą się z wolem, wołami i Wolinem.
Poza tym to raczej nieszczęsna zbitka - słowo "wola" oraz "nie", czyli słowo, które jest zaprzeczeniem.

Przetłumaczenie Strider na Obieżyświat uważam za trafniejsze. Z książki dowiadujemy się, iż Aragorn m.in. pilnował granic. Łazik to ktoś łazi bez celu, beztroski, tu spocznie, tam pójdzie. Aragorn nie ustawał.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.09.2004 @ 11:04:33 
Offline
Murderatrix
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20.09.2002 @ 18:24:13
Posty: 14122
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Radagajs pisze:
Poważnie? To ja listę poproszę.

Wybacz, ale nawet dla wielkiej satysfakcji przyznania racji w tej dyskusji, nie nabędę książki tłumaczonej przez omawianego pana ;) Musi Ci wystarczyć moje słowo. Nie zwykłam zmyślać. O tyle, o ile Diuny tłumaczonej przez Łozińskiego w rękach nie miałam, Władcę i owszem. Wybacz, ale Nazgul drapieżnie szepczący Bagoooosz, Bagoszeeeewo (mogłam trochę pomylić nazwy ;>), jest co najmniej śmieszny ;> Chyba nie o to chodziło Tolkienowi? Ale, jak Łozińskie pisał, pewnie Tolkien sam nie wiedział o czym pisze i dopiero tłumacz musiał ukazać prawdziwego ducha powieści ;>
Ezena pisze:
Jestem pewna, że niechęć do Łozińskiego nie opiera się na 'bo taak', nie ta grupa.
Radagajs pisze:
Owszem, dokładnie ta. Zacietrzewionych , konserwatywnych fanów , którzy przyzwyczaili się , że jest A , i nawet , jak poprawnie jest B , to będą lansować A.

Nie bardzo pojmuję. Ja nigdy nie byłam fanką czegoś, czego jeszcze nie znam. A Diuny przed przeczytaniem nie znałam i żadnego 'A' nie mogłam się trzymać ;) Poza tym demonizujesz. Fani są be bo im łozinowa estetyka nie pasuje? Wybacz, ale albo się podoba, albo nie. De gustibus. Tak się składa, że większości czytelników Łoziński nie podchodzi i coś w tym musi być.
Neratin pisze:
Jeżeli to polskie imiona.

Hm, chyba nie tylko polskie. Zresztą to jest jakby nieważne ;) Ezena jest z Kresa.
Neratin pisze:
Co ma piernik do wiatraka, a krzaty do wzrostu hobbitów?

Ee? Nie żartuj, że 'krzat' u Ciebie wywołuje inne skojarzenie niż ze 'skrzatem'.
Neratin pisze:
Widzisz, argument 'bo większość uważa' mnie jakoś nie przekonuje.

Po części rozumiem, bo pięć milionów much i tak dalej. Z tym, że akurat to grono czytelników to nie głupia masa. Przynajmniej taką mam nadzieję ;P

Reasumując to co napłodziłam. Neologizmy nie są 'złe'. Ich jest stanowczo za dużo. Robi się z tego bełkot. Na dodatek niektórych nazw w ogóle nie powinno się tłumaczyć, w tym np. Shire.

_________________
Z poważaniem, Donna Ezena Capo di tutti capi Nazguli Ortografii
And when your heart begins to bleed, you're dead and dead, indeed.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.09.2004 @ 12:14:28 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 16.09.2004 @ 10:41:37
Posty: 27
Magdalaena pisze:
Ja też niezbyt wiele – ale naprawdę oprócz mnie jeszcze kilka osób na tym forum bezpośrednio po przeczytaniu IP myślało tym językiem.

Erm, zestaw kilkunastu rzeczowników trudno nazwać językiem. I ciężko jest przy ich użyciu myśleć.
Magdalaena pisze:
A że to była greka – tym lepiej – okazuje się, że łatwiej nam przyjąć neologizm oparty na języku klasycznym - tak jak wyrazy od dawna zakorzenione w polszczyźnie.

Ok, tyle że jest to uzasadnione w tym świecie przedstawionym. Działało też w 'Aristoi' Williamsa. Ale taka konwencja musi zostać uzasadniona fabularnie.
Magdalaena pisze:
Tak jak „aportować” („apparate”) i „deportować” („disapparate”) użyte przez Polkowskiego w HP. Miłe, obecne w języku polskim słowa, z rdzeniem łacińskim użyte w nowym znaczeniu.

A jak to było w oryginale? Podejrzewam, że tak samo?
Idy Greannmhor pisze:
Wolę tę ordynarną kalkę z angielskiego, którą, czytając "Diunę", brałam za - w tym przypadku - na określenie używane przez mentatów, taki ich wewnętrzny język.

Widzisz, tak można uzasadnić dowolny bubol tłumacza w s-f. Że to niby umyślna stylizacja językowa ;-P

Fraza użyta przez Herberta nie należała do 'wewnętrznego języka' mentatów. Nie taka była intencja autora, nawet jeśli tak to - poprzez tłumaczenie - odebrałaś.
Idy Greannmhor pisze:
Wolanie kojarzą się z wolem, wołami i Wolinem.

Tak to już jest z etymologiami ludowymi.
Idy Greannmhor pisze:
Poza tym to raczej nieszczęsna zbitka - słowo "wola" oraz "nie", czyli słowo, które jest zaprzeczeniem.

Tutaj akurat formant pochodzący z prasłowiańskiego -janinъ.
Idy Greannmhor pisze:
Przetłumaczenie Strider na Obieżyświat uważam za trafniejsze. Z książki dowiadujemy się, iż Aragorn m.in. pilnował granic. Łazik to ktoś łazi bez celu, beztroski, tu spocznie, tam pójdzie. Aragorn nie ustawał.

Tyle że tu nie chodzi o to, co się dowiadujemy z książki, tylko jak widzieli Aragorna ludzie z Bree, którzy nadali mu te przezwisko. A nadali je podejrzanemu, brudnemu i śmierdzącemu typkowi, włóczącemu się bez wyraźnego celu po okolicy. Musi koniokrad czy inna zaraza.

W książce są dwa fragmenty, które objaśniają kontekst tej sytuacji:
"Travellers scowl at us, and countrymen give us scornful names. "Strider" I am to one fat man who lives within a day's march of foes that would freeze his heart or lay his little town in ruin, if he were not guarded ceaselessly."
"'But Strider shall be the name of my house, if that be ever established. In the high tongue it will not sound so ill, and Telcontar I will be and all the heirs of my body.
Ezena pisze:
Hm, chyba nie tylko polskie. Zresztą to jest jakby nieważne ;) Ezena jest z Kresa.

W każdym razie przepraszam za pomyłkę.
Ezena pisze:
Ee? Nie żartuj, że 'krzat' u Ciebie wywołuje inne skojarzenie niż ze 'skrzatem'.

Zgadza się. I po to utworzono ten neologizm. Analogicznie jak 'krasnolud' Skibniewskiej miał kojarzyć się przede wszystkim z 'krasnoludkiem' Konopnickiej, tylko że z augumentacją.
Chodziło przecież o nazwanie istoty niewielkiego wzrostu, karła, odpowiednika angielskiego dwarf.
Ezena pisze:
Reasumując to co napłodziłam. Neologizmy nie są 'złe'. Ich jest stanowczo za dużo. Robi się z tego bełkot. Na dodatek niektórych nazw w ogóle nie powinno się tłumaczyć, w tym np. Shire.

Dlaczego nie?
Since this word is current in modern English and therefore is in the tale in the Common Speech, translate it by sense. (Guide to the Names...)

_________________
Vilkat gođ geyja
grey thykkjumk Freyja.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.09.2004 @ 12:26:15 
Offline
Yarpen Zigrin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 21.09.2002 @ 20:49:36
Posty: 2406
Lokalizacja: Warszawa
Magdalaena pisze:
Tak jak „aportować” („apparate”) i „deportować” („disapparate”) użyte przez Polkowskiego w HP. Miłe, obecne w języku polskim słowa, z rdzeniem łacińskim użyte w nowym znaczeniu.
Neratin pisze:
A jak to było w oryginale? Podejrzewam, że tak samo?
No właśnie „to apparate” i „to disapparate”. Czytaj Waść dokładniej to na co odpowiadasz.
To nie jest tak samo – rdzeń z „porto, portare” pojawia się dopiero w tłumaczeniu.

_________________
<b><i>Magdalaena</i></b>


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.09.2004 @ 12:33:55 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 16.09.2004 @ 10:41:37
Posty: 27
Magdalaena pisze:
No właśnie „to apparate” i „to disapparate”. Czytaj Waść dokładniej to na co odpowiadasz.

Mea culpa, już włożyłem bryle.
Cytuj:
To nie jest tak samo – rdzeń z „porto, portare” pojawia się dopiero w tłumaczeniu.

Czyli związek z teleportacją pojawia się tylko u Polkowskiego? Hm.

_________________
Vilkat gođ geyja
grey thykkjumk Freyja.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.09.2004 @ 13:58:15 
Offline
The One and Only
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25.09.2002 @ 0:30:50
Posty: 5820
Lokalizacja: National Nitpicking Center
Arrrggghh! Jeden dzień mnie nie było na Forum, a wy zdążyliście przez ten czas natłuc kilkanaście stron... Ze względu na brak czasu do wszystkich kwestii za cholerę nie dam rady się ustosunkować, więc będzie bardzo pokrótce - sorry. Najpierw dwie uwagi ogólne, a potem konkrety.

Po pierwsze: przynajmniej połowa poruszanych tu problemów to kwestia tego, czy dana koncepcja stylistyczna komuś się podoba, czy nie. Jak już pisałem, de gustibus non est disputandum - nie mam zamiaru umierać za DGCC i przekonywać kogoś na siłę do mojego gustu.

Po drugie: o ile tłumaczenie Marszała (Herbert) uważam za całkiem przyzwoite, o tyle nigdy nie przepadałem za przekładem Skibniewskiej (Tolkien). Wprawdzie i tak wolę ją od Łozińskiego, ale zawsze uważałem, że jej tłumaczenie "Władcy pierścieni" jest, delikatnie rzecz ujmując, dalekie od doskonałości. O "Silmarillionie" litościwie zmilczę (chociaż tu akurat sporą rolę odegrała jej przedwczesna śmierć i upór spadkobierców). O ile "Diunę" mam w obu wersjach (angielskiej i polskiej), o tyle "Władcę pierścieni" mam wyłącznie w oryginale i nie zamierzam tego zmieniać.
Radagajs pisze:
A teraz mów, którą wersję przekartkowywałeś? Paperback, czy to dwóch pierwszych tomów w jednym woluminie?

A różnie: najpierw paperback (wydanie I), potem hardcover, a ostatnio znowu paperback (wydanie II poprawione).
Radagajs o słownikach pisze:
A co, jeśli mylą się ewidentnie?

Wciąż to samo: nadal należy pisać zgodnie z nimi - tak długo, jak nie pojawi się w nich inna, poprawiona wersja.
BTW: a jak to sobie wyobrażasz inaczej? Analogicznie: jeśli akt prawny zawiera ewidentną bzdurę (czasem nawet wielopiętrową - polecam np. załącznik nr 4 do ustawy o VAT, pozycje 13 i 14), to z tego powodu przestaje obowiązywać? Jakoś nie bardzo.
Radagajs pisze:
Ja o Stillerze pisze:
Niezłym przykładem jest jego wersja "Alicji w Krainie Czarów" - technicznie może i dobra, ale dla mojego ucha brzmiąca raczej jak piła tarczowa, a nie jak koncert.

To ja poproszę przykłady.

Z przyjemnością, ale nie teraz - możemy wrócić do "Alicji" za jakiś czas, we właściwym topicu. Po pierwsze, przekład Stillera czytałem kilka lat temu, pożyczony od koleżanki będącej teraz w Niemczech - w domu mam tylko oryginał, a w bibliotece miejskiej tylko przekłady Marianowicza i Słomczyńskiego. Po drugie, akurat przez najbliższe 2-3 tygodnie będę miał cholernie mało czasu i zwyczajnie nie mam kiedy ciągnąć kolejnej czasochłonnej dyskusji. Ergo: jeśli uda mi się wyciągnąć skądś tłumaczenie Stillera, to niedługo chętnie wrócę do tej sprawy - tym bardziej, że tłumaczenia "Alicji" to wyjątkowo ciekawy i obszerny temat.
Radagajs pisze:
Ja pisze:
Argument o wynikach Google'a jest tak śmieszny, że nawet nie chce mi się go komentować.

A gdzie to było? A , już wiem. Nic śmiesznego w tym nie widzę.

Ejże, bądźmy poważni i trzymajmy się sensownych argumentów, OK? Google nie jest absolutnie żadnym dowodem w kwestii obowiązującej ortografii - przecież on tylko indeksuje wypowiedzi najróżniejszych osób, z których większość ma o poprawnej polskiej pisowni takie pojęcie, jak ja o chińskiej. Tylko na tym forum możesz znaleźć ze trzy albo cztery różne wersje pisowni słowa "drużyna" - i co ma niby z tego wynikać? Niedawno na syffie zwracałem uwagę Boniemu, że piszemy "pojedynczy", a nie "pojedyńczy" - nie dotarło i wciąż tłucze stary błąd, a jego posty są indeksowane przez Google'a. I tak dalej - krótko mówiąc, za pomocą Google'a to ja mogę udowadniać każdą bzdurę. Wyszukiwarka może sporo mówić np. o tendencjach w języku, ale o obowiązującej pisowni decydują wciąż aktualne słowniki ortograficzne.
Radagajs pisze:
Rozumiem, że "całokształt" polega na "furda, nie musi mieć nic wspólnego z oryginałem, byle nasuwało prawidłowe skojarzenia".

Ależ absolutnie nic takiego.
"Całokształt" to nic innego, jak "znaj proporcją, mocium panie". Anegdota mówi, że tłumaczenie jest jak żona: albo piękne, albo wierne - zadaniem dobrego tłumacza jest znaleźć właściwe proporcje między jednym a drugim i wiedzieć, kiedy należy być bardziej wiernym, a kiedy bardziej pięknym. Zachowanie jednego i drugiego w przekładach literatury pięknej udaje się cholernie rzadko.
Radagajs pisze:
Ja pisze:
Za to nie bardzo rozumiem, dlaczego "sandworm" ma być "nazwą potoczną i złośliwą, wymyśloną przez mieszczuchów z Arrakis w celu wykpienia Wolan/Fremenów otaczających Szaj-huluda kultem". Takie twierdzenie ma jakiekolwiek oparcie w tekstach Herberta? Bo ja sobie jakoś nie przypominam.

A nie? Przecież to widać. Zresztą poszukam jeszcze dokładniejszych cytatów.

Dla mnie jakoś nie widać, więc wolałbym, żebyś poszukał.
Radagajs o \"Freemenach\" pisze:
Mea culpa, nie wyjaśniłem. Podałem to mianowicie za Folkmanem, który poprawiał maszynopis przekładu Mastalerza.

Wprawdzie Mastalerza bronić nie zamierzałem i nie zamierzam, ale powoływanie się na wersję maszynopisu jeszcze przed redakcją to IMHO lekkie przegięcie :-P Zresztą nieważne, idźmy dalej.
Radagajs pisze:
"Out of phase" znaczy "przesunięty w fazie" WYŁĄCZNIE w kontekście elektrotechniki, normalnie zaś "niespójny". I tutaj właśnie widać, że to Marszał tłumaczył mechanicznie, zaś Łoziński zrozumiał znaczenie oryginału.

Sorry, ale się nie zgadzam - tym bardziej, że niejednokrotnie słyszałem i widziałem zwrot "przesunięty w fazie" w kontekstach nie mających nic wspólnego z elektrotechniką. Cóż, w tym punkcie dotarliśmy do ściany, czyli do nieredukowalnej różnicy poglądów - możemy podpisać protokół rozbieżności :-P
Radagajs pisze:
Nie mów! "Doorsign" to "rysunek drzwi"? =^.^= "Zielonkawa" to faktycznie babol.

"Słownik poprawnej polszczyzny" podaje:
Rysunek: 1. rysowanie; to, co jest narysowane 2. ukazanie, zaprezentowanie w pewien sposób postaci w książce, filmie itp. 3. kontur, zarys, kształt.
Radagajs pisze:
Aha, przypominam też, że Łoziński (w przeciwieństwie do Marszała) doszukał się też w niektórych angielskich wyrazach nawiązań do oryginalnych słów z Orientu zamiast przekładać je jak leci (przykładem "basza" Łozińskiego, który zastąpił kuriozalnego Marszałowego "baszasa").

Nie wiem dlaczego, ale znów czuję delikatny powiew radia Erewań :->
Po pierwsze, u Marszała jest "baszar", a nie "baszas". Po drugie, w oryginale jest "bashar", a "basza" to po angielsku chyba "pasha", nie? Jak dla mnie "bashar" może równie dobrze pochodzić od "pashy", jak i np. od "to bash" czy jeszcze od czegoś innego - masz coś na poparcie tej pierwszej tezy (oprócz domysłów Łozińskiego rzecz jasna)? Tylko mi nie tłumacz, że Herbert się inspirował Orientem, bo sam pisałeś (za Folkmanem), że inspiracja była w opisywaniu Fremenów - "bashar" to stopień sardaukarski, nie fremeński.
Neratin pisze:
Ja pisze:
Tłumoczenia Łozińskiego znam tylko z pobieżnego przekartowania w Empikach - w zupełności mi to wystarczy :->

W przypadku _krytyki_ tłumaczenia wypadałoby jednak znać więcej...

Niby masz rację... Z drugiej jednak strony za krytykę biorą się tu np. ludzie, którzy nie widzieli oryginału na oczy, albo np. tacy, którzy mylą Marszała z Marią Ryć bądź powołują się na przedredakcyjny maszynopis lub na Google'a... :-> Kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamieniem :-P
Neratin pisze:
'Wolność' jest derywatem 'woli', więc IMHO skojarzenie nie jest złe.

A IMHO jest fatalne. Mnie osobiście "Wolanie" nijak nie kojarzą się z wolnymi ludźmi, tylko albo z "woleniem" (czegoś od czegoś), albo z wolem, albo wręcz z wołem. Pomijam już, że dla mojego ucha źle to brzmi, ale przede wszystkim za diabła nie budzi prawidłowych skojarzeń.
Neratin pisze:
Ja pisze:
BTW: coś nieco podobnego jest w polskiej wersji "Diamentowego wieku" Stephensona, gdzie jeden z bohaterów nazywa się Pączek. Niby wszystko w porządku (w oryginale jest Bud), ale mnie na dźwięk słowa "pączek" przed oczami staje lukrowana bomba kaloryczna, a nie rozkwitająca róża :->

O, znowu się nad J. Polakiem znęcają... ale w tym przypadku po prostu nie widzę innego rozwiązania. No, może 'pąk', ale to mi nie pasuje jeszcze bardziej.

Nad Jędrzejem Polakiem to się już wielu znęcało :-> Np. Septi jeździł po nim niemiłosiernie m.in. za "Jeparananabeeesy" (po angielsku "FOQNEs") w "Zamieci", z kolei mnie Trurlo niedawno uświadomił, że "scypiorek" to wymysł tłumacza nie mający nic wspólnego z oryginałem. Do tego jeszcze Pączek i różne inne kwiatki...
Co do innego rozwiązania: a nie można było po prostu zostawić "Bud"? Przecież to normalnie funkcjonujące imię w USA (nawet dość popularne), więc po cholerę je w ogóle przekładać?
Ale zostawmy może Jędrzeja Polaka na inny topic i inny czas, bo zaczynam się pomału gubić w podwątkach dyskusji.
Neratin pisze:
Włóczykij był zajęty. A co do 'Łazika' - kwestia gustów. Mnie się podobał, znaczeniowo jest też o niebo lepszy niż 'Obieżyświat'. Tej samej nazwy użyła zresztą Paulina Braiter w swoim przekładzie 'Roverandom' Tolkiena.

Tak, ja też czytałem artykuł Tadeusza Olszańskiego :-P A abstrahując od "podoba się/nie podoba się" - owszem, Paula przełożyła "Roverandom" jako "Łazikanty", ale "Strider" i "Rover" to dwa różne słowa, nie?

Z odrobinę innej beczki: padał tu zarzut, że Marszał tłumaczy mechanicznie i brzydko, a Łoziński ładnie. No to porównajcie sobie:
FH: "Only a little acid to counter the soporific on the Emperor's blade."
MM: "Zaledwie odrobina kwasu w rewanżu za środek nasenny na klindze Imperatora."
JŁ: "To tylko odrobina kwasu, czemu trudno się równać ze środkiem nasennym na ostrzu Jego Cesarskiej Mości."

Albo jeszcze z innej beczki:
FH: "M'Lord, if that swine... he's no more than a beast you'd spurn with your foot and discard the shoe because it'd been contaminated."
MM: "Panie mój, jeśli ta świnia... toż to zwyczajne bydlę, które należy odrzucić kopniakiem, po czym wywalić but, bo został splugawiony."
JŁ: "Wasza Wysokość, to tylko knur... wart co najwyżej tego, byś, wymierzywszy mu kopniaka, wyrzucił but z odrazą."
Generalnie całe to zdanie bardziej mi się podoba w wersji Marszała, ale to akurat DGCC. Natomiast bardzo chciałbym wiedzieć, co u Łozińskiego robi ten nieszczęsny "knur"? Przecież w oryginale nie było "boar", "hog" ani niczego podobnego, tylko "swine" - ewidentnie pejoratywny epitet. Po polsku jego odpowiednikiem jest równie pejoratywna "świnia" - knur jest neutralny.

A żeby nie było, że nieobiektywny i zaślepiony jestem, to mam pytanie. Otóż zaraz w następnym zdaniu mamy coś takiego:
MM: "Jeśli nie można inaczej, wyznacz mnie na kata lub daj mi to załatwić, ale nie ofiarowuj się sam..."
W komentarzu do tego Jo'Asia pisze, że "Gurney mówi do Paula: 'call me the executor' co dosłownie znaczy 'nazwij mnie katem', a znaczy tyle co 'wyznacz mnie na kata'. Jednak [JŁ] z nieznanych mi przyczyn pomija słówko 'me' i proponuje wersję 'wezwij kata'."
Otóż w moim wydaniu (Hodder & Stoughton, seria "New English Library", ISBN 0 450 01184 4) jest "Call in an executioner, if you must, or let me do it, but don't offer yourself to --", czyli zgodnie z Łozińskim, a wbrew Marszałowi (zresztą wersja Marszała trąci lekką tautologią). Zastanawiam się, skąd Jo'Asia wzięła inną wersję - czy ktoś tutaj poza mną jest posiadaczem oryginału (najlepiej z innego wydania)? Jeśli tak, to byłbym wdzięczny za sprawdzenie.

Aha, jeszcze jedno: o ile stylistyka obu przekładów to głównie DGCC, o tyle terminologia używana przez Łozińskiego jest IMHO koszmarna. Zasadniczo zgadzam się z Packiem - facet tworzy potworki źle brzmiące, budzące błędne skojarzenia (albo nie budzące ich wcale), do tego tworzy je za pomocą siekiery, tnąc rdzenie jak popadnie. Te wszystkie "hermioty", "laserobiny" (tu nieodparcie na myśl mi przychodzi Robin Hood albo Eric Idle, a nie żaden karabin) czy "Wolanie" zgrzytają mi niemiłosiernie.

Tym, którzy cenią bycie hiperdokładnym i oryginalnym na siłę, polecam najnowszy, trzeci przekład "Hobbita" (czyli Andrzeja Polkowskiego), a dokładnie "Słowo od tłumacza" na końcu. Polkowski pisze tam m.in., że Skibniewska mu się niezbyt podoba, ale przede wszystkim pisze jedną znamienną rzecz. Otóż twierdzi on, że "dwarves" przetłumaczone jako "krasnoludy" w ogóle mu nie pasuje i najchętniej przełożyłby to tak, jak zrobił to w "Kronikach Narni" - czyli po prostu "karły". Jednak - uwaga, uwaga - zdaje sobie sprawę, że terminologia już się utrwaliła w czytelniczej świadomości i zawracanie kijem Wisły po tylu latach do niczego nie prowadzi, dlatego też pozostanie przy tradycyjnym "krasnoludzie", dostosowując tylko fleksję ("krasnoludowie/elfowie" zamiast "krasnoludy/elfy"). BTW: bardzo podobnie postąpiła Paulina Braiter w swoim przekładzie "Hobbita" - też krzywiła się na wiele rzeczy u Skibniewskiej, ale podstawy terminologii zachowała, bo uznała, że nie ma sensu walczyć z wiatrakami.

I to jest właśnie różnica między dobrym tłumaczem (Polkowski, Braiter), a złym (Łoziński). Dobry tłumacz przekłada raz a dobrze i potem nikt się nie czepia. Zły tłumacz przekłada tak, że czepia się pół Polski, a w kolejnych wydaniach wydawca systematycznie wycina jego poronione pomysły i przywraca poprzedników. Zauważyłem, że w drugim wydaniu "Diuny" jest już "sicz" (a nie "chrota"), "krysnóż" (a nie "krysztylet"), "dudnik" (a nie "tupacz"), Biblia Protestancko-Katolicka" (a nie "Pomarańczowa Biblia Katolicka"), "Niechaj pęknie i pryśnie twój nóż!" (a nie "Niechże twój sztylet pęknie i rozpadnie się w kawałki!" czy też "Niech szczeźnie twój nóż i rozleci się na kawałki!") i tak dalej - to samo z Tolkienem. Ciekawe dlaczego... :->

_________________
I'm not dead yet.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.09.2004 @ 15:10:35 
Offline
Dziecko-niespodzianka

Rejestracja: 16.09.2004 @ 10:41:37
Posty: 27
Alakhai pisze:
Ejże, bądźmy poważni i trzymajmy się sensownych argumentów, OK? Google nie jest absolutnie żadnym dowodem w kwestii obowiązującej ortografii - przecież on tylko indeksuje wypowiedzi najróżniejszych osób, z których większość ma o poprawnej polskiej pisowni takie pojęcie, jak ja o chińskiej. Tylko na tym forum możesz znaleźć ze trzy albo cztery różne wersje pisowni słowa "drużyna" - i co ma niby z tego wynikać? Niedawno na syffie zwracałem uwagę Boniemu, że piszemy "pojedynczy", a nie "pojedyńczy" - nie dotarło i wciąż tłucze stary błąd, a jego posty są indeksowane przez Google'a. I tak dalej - krótko mówiąc, za pomocą Google'a to ja mogę udowadniać każdą bzdurę. Wyszukiwarka może sporo mówić np. o tendencjach w języku, ale o obowiązującej pisowni decydują wciąż aktualne słowniki ortograficzne.

Ok, tylko że Radagajs miał właśnie na myśli tendencje językowe, bo mnie źle zrozumiał.
Alakhai pisze:
Wprawdzie Mastalerza bronić nie zamierzałem i nie zamierzam, ale powoływanie się na wersję maszynopisu jeszcze przed redakcją to IMHO lekkie przegięcie :-P Zresztą nieważne, idźmy dalej.

*cough cough*
Wiesz, wiele książek to właśnie wersje maszynopisowe przed redakcją, co to nigdy nie nastąpiła.
Alakhai pisze:
Ale zostawmy może Jędrzeja Polaka na inny topic i inny czas, bo zaczynam się pomału gubić w podwątkach dyskusji.

Ja śledzę ją na bieżąco i też mam problemy...
Alakhai pisze:
Tak, ja też czytałem artykuł Tadeusza Olszańskiego :-P

No ba. Ja pamiętam jeszcze uzgadnianie stanowisk z Tadeuszem zaraz po ukazaniu się Zyskowego 'WP'.
Alakhai pisze:
A abstrahując od "podoba się/nie podoba się" - owszem, Paula przełożyła "Roverandom" jako "Łazikanty", ale "Strider" i "Rover" to dwa różne słowa, nie?

Tyle że Paula nie bała się skojarzeń z UAZem. Podobnie jak zresztą w 1925 Tolkien nie bał się skojarzeń z The Rover Cycle Company.
Alakhai pisze:
Tym, którzy cenią bycie hiperdokładnym i oryginalnym na siłę, polecam najnowszy, trzeci przekład "Hobbita" (czyli Andrzeja Polkowskiego), a dokładnie "Słowo od tłumacza" na końcu. Polkowski pisze tam m.in., że Skibniewska mu się niezbyt podoba, ale przede wszystkim pisze jedną znamienną rzecz. Otóż twierdzi, że "dwarves" przetłumaczone jako "krasnoludy" w ogóle mu nie pasuje i najchętniej przełożyłby to tak, jak zrobił to w "Kronikach Narni" - czyli po prostu "karły". Jednak - uwaga, uwaga - zdaje sobie sprawę, że terminologia już się utrwaliła w czytelniczej świadomości i zawracanie kijem Wisły po tylu latach do niczego nie prowadzi, dlatego też pozostanie przy tradycyjnym "krasnoludzie", dostosowując tylko fleksję ("krasnoludowie/elfowie" zamiast "krasnoludy/elfy"). BTW: bardzo podobnie postąpiła Paulina Braiter w swoim przekładzie "Hobbita" - też krzywiła się na wiele rzeczy u Skibniewskiej, ale podstawy terminologii zachowała, bo uznała, że nie ma sensu walczyć z wiatrakami.

A potem przychodzi Rafał Skibiński do Amberu i chce 20 tys. za 'krasnoludy'...
Alakhai pisze:
I to jest właśnie różnica między dobrym tłumaczem (Polkowski, Braiter), a złym (Łoziński). Dobry tłumacz przekłada raz a dobrze i potem nikt się nie czepia. Zły tłumacz przekłada tak, że czepia się pół Polski, a w kolejnych wydaniach wydawca systematycznie wycina jego poronione pomysły i przywraca poprzedników.

To jest chyba regułą, że w kolejnych wydaniach poprawia się bubole... Gorzej, gdy się tego nie robi. Jak z kolejnymi wznowieniami 'Hobbita' czy 'Silmarillionem', który dalej tym samym tekstem z 1985, z numeracją stron w indeksie włącznie.

_________________
Vilkat gođ geyja
grey thykkjumk Freyja.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.09.2004 @ 15:57:45 
Offline
Wiecznie pijane medium płci żeńskiej
Awatar użytkownika

Rejestracja: 12.12.2002 @ 19:25:16
Posty: 10760
Lokalizacja: Chrząszczydrzewoszyce Powiat Łękołozy
Neratin pisze:
Alakhai pisze:
A abstrahując od "podoba się/nie podoba się" - owszem, Paula przełożyła "Roverandom" jako "Łazikanty", ale "Strider" i "Rover" to dwa różne słowa, nie?

Tyle że Paula nie bała się skojarzeń z UAZem. Podobnie jak zresztą w 1925 Tolkien nie bał się skojarzeń z The Rover Cycle Company.

1. rowerem nazywa się bicykle bodajże tylko u nas :-)
2. slowo rover używane jest często w znaczeniu włóczęga, wędrowiec. łazik rownież, z tym że w polskim słowo łazik ma jednoznacznie negatywne znaczenie. Rover często jest używany jako imię psa.

tak na marginesie :-)

Piotrek, w tym wypadku to naprawdę jest jak pisała Ez - kwestia gustu.

_________________
All those moments will be lost in time...


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 278 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group