pacek pisze:
mr.maras pisze:
Właśnie. I dlatego głupio mi się zrobiło. Z drugiej strony materiał ukryty pod linkiem, na który zaprasza Oti rzeczywiście wystawia twórczości Monice Błądek nienajlepsze świadectwo.
Wiesz, ta strona jest istotnie śmieszna, i takie przedstawienie cytatow robi wrażenie. Ale nie jest to chyba do konca uczciwe.
Z tłumoczeniami jest prostsza sprawa, można pokazać oryginał. Natomiat reszta, no cóż... Trochę mi to przypomina opublikowanie w NF cytatów z tekstów przed redakcją. IMHO nieuczciwe. A w tym przypadku po prostu nie wiem, musiałbym przeczytać calość. A cholernie mi się nie chce, bo nie przepadam za fantasy.
Inna sprawa, że jeśli już ktoś koniecznie chce pisać, to musi się z czymś takim liczyć, no nie?:) Albo sraj, albo złaź z nocnika;)
Właśnie. Ciężko w tym kraju wydać cokolwiek. Można oczywiście (nomen omen) od biedy, opublikować nakładem małego (czytaj biednego) wydawnictwa, którego nie stać na porządną redakcję. Jeszcze gorzej bywa z wydawnictwami ukazującymi się własnym sumptem. Powiem więcej. Nawet w dużych wydawnictwach z redaktorami różnie bywa... Jak zatem początkujący (czyt. niewyrobiony) pisarzyna ma zaistnieć na rynku bez narażania się na podobne do ww. opinie? Ma czekać na debiut do 50-tki?
Owszem, pewnym sposobem jest zdobywanie tzw. nazwiska i doświadczenia poprzez druk opowiadań. Jednak z doborem (a także redakcją) owych opowiadań w naszych czasopismach również różnie bywa. No i czas oczekwiania na (ewentualną) odpowiedź bywa męczący (czytaj zniechęcający). Słyszałem pochlebne opinie o RUNIE ale i tam pewnie czeka na druk dłuugaśna kolejka powieści.
Zatem: wybacz Moniko!!!!!!!
Pierwsza cnota pisarza (powiedzmy pisarczyka na początek) - kulefska cierpliwość.