Wieża Błaznów

lekturę tomków skończyłem na żródłach Amazonki i do dziś nie wiem, czy uratowali Smugę. Ale pamietam ten styl Szklarskiego: Tomek ujrzał szykujacego się do skoku na niego lamparta. I tu dwie strony informacji encyklopedycznych o lamparcie.

Co do początku topicu. Wkurza mnie tzw. patronat medialny. Wtedy wiadomo że przekazior (jakos wole ten termin niż medium, medium to jest do wywoływania duchów) bedzie tylko chwalić niezaleznie od poziomu pozycji.

Właściwie Smuga sam się uratował i to w wielkim stylu. :)

_________________
PCR, when you need to detect mutations
PCR, when you need to recombine
PCR, when you need to find out who the daddy is
PCR, when you need to solve a crime

kamień spadł mi z serca, nosiłem go 20 lat

A wiesz, była na ten temat interesująca dyskusja na syffie. M.in Pacek sie wypowiadał, pisał, jak kiedyś został zjechany w recenzji równo, mimo patronatu midialnego właśnie. Instytucja patronatu jest ok, o ile decyzje o ewentualnym patronacie podejmie sie na podstawie wartosci książki, a nie umowy z wydawnictwem na przykład.

często decyzje o patronacie zapadaja przed ukazaniem się ksiązki, otwarciem wystawy, premierą filmu. Jak wtedy w ciemno ocenić wartość. Poza tym jak przekazior trąbi że coś ważnego się wydarzy, to potem głupio mu zjechać, bo kompromitowałby sam siebie. Sam kiedyś popełniłem pochlebną recenzję beznadziejnej wystawy bo taki był wymóg patronatu medialnego. I teraz mi wstyd.

8jakiś, wydarzy.
Nazgule Ortografii górą!

_________________
PCR, when you need to detect mutations
PCR, when you need to recombine
PCR, when you need to find out who the daddy is
PCR, when you need to solve a crime

ale z was puryści. Nie jestem biegła maszynistką i robie literówki na klawiaturze, których pisząc ręcznie bym nie zrobił. A korekta mnie nuży.

Owszem, na podstawie egzemplarzy recenzenckich. Można zaryzykować decyzje na podstawie dotychczasowej twórczosci autora, choć, fakt, można sie czasem przejechac. Przy zbiorach opowiadań w oparciu o wczesniej opublikowane.

A poza tym zawsze możesz nie czytać recenzji patronów, w czym problem :)

_________________
Eckstein, Eckstein, alles muss versteckt sein.

Problem w tym, że oprócz recenzji, trzeba jeszcze znać mnóstwo okoliczności. Czy nie jest to patronat, czy recenzent nie jest krewnym, przyjacielm autora. Czy recenzji nie przygotował autor. Cz recenzja nie jest de facto promocją. Czy wydawca recenzji i pozycji nie jest ten sam, lub nie jest częścia jednego koncernu.itd.

Mnożysz sobie problemy :)

_________________
Eckstein, Eckstein, alles muss versteckt sein.

nie ja, życie

W kwestii formalnej i pobocznej - literówka, to jednak zdecydowanie inna kategoria niż błąd ortograficzny, IMO.

A jeśli chodzi o recenzje - nazwijmy to - oficjalne (czyli zamieszczane w periodykach, pisane przez zawodowych recenzentów), to podobnie jak w stosunku do tekstów prasowych, nauczyłam się mieć do nich chłodny dystans. Z tej też przyczyny tak sobie cenię topic "Co czytacie..." i pokrewne :)

_________________
"Bla bla pod burym bla bla żywopłotu
Bla-blałem ją bla bla wśród ptasząt łopotu.
W mokrej glinie łopatą wykopany dół,
Jej bla-bla bla bla przebił osikowy kół."
Shague Ghintoss by Jake Jackson
ja odpuściłam sobie już dawno. wmk <rotfl>

Nie bardzo wiedziałam, gdzie zamieścić to, co chcę napisać. NA szczęście we wstępniaku Maciek napisał takie coś:
...i pomyślałam, że wrzucę moje refleksje tutaj.
Zrobiłam sobie prywatny ranking czytelnictwa. Nie ukrywam, że natchnął mnie do tego Vanin i jego strona. A że cenzura czasowa jest akurat taka, że jestem w stanie odtworzyć, co czytałam przez cały zeszły rok, więc ułatwiło mi to sprawę.
Przeczytałam 33 książki po raz pierwszy. Nie jest to wynik imponujący, bo mam dziwne wrażenie, że w szczenięcych latach szkolnych i na studiach czytałam dużo więcej niż teraz. Ale nie o to chodzi. 0,65 książki na tydzień. Jedna książka w 11 dni. Tak wygląda statystyka.
Porównałam, moja siostra przeczytała książek nowych: dwie, słownie dwie. Dwa Dany Browny.
Maciek pytał, czy czytelnictwo zależy od ceny książki. Na moim przykładzie widać, że nie bardzo. Moja siostra, tak samo "sytuowana" jak ja, odbierająca te same akcje promocyjne, ba, dysponująca biblioteką praktycznie darmową ( 80 % czytanych przeze mnie książek kupuję lub dostaję), nie uznaje czytania czegokolwiek za czynnośc potrzebną. Nie pomaga patronat, reklama, akcje promocyjne. Nie kupi książki, czy ta kosztowałaby 10, czy 50 złotych. Nie ma nawyku czytania. Niewiele osób teraz nawyk czytania ma.
Czytelnictwo nie jest kreowane jako potrzeba. Potrzebą jest nowy błyszczyk do ust czy nowa skórka do Winampa; nikt nie promuje czytania książek, nie jest to trendi, si, dżezi ani fruity.
Moze od tego trzeba zacząć? Od stworzenia potrzeby?

p.s. Żeby nie było. Mnie tam wyrabianie 3300% normy sprawia przyjemność :)
I tak sobie marudzę dziś, bo mną nastroje dekadenckie owładnęły :)

_________________
Nietolerancyjny sierściuch

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby się dildem posługiwać tak jak radiem. Jedno i drugie służy rozrywce. - Mirosław Bańko, Uniwersytet Warszawski

Ja czytam średnio dwie książki na tydzień (to raczej stwierdzenie "na oko" niż prawdziwą statystyką, o którą może się pokusze w przyszłym roku), choć nie wszystkie z tych pozycji są dla mnie nowe - często odświeżam sobie lektury.
Natomiast, o ile się nie mylę, moja najlepsza przyjaciółka, rówieśniczka nie przeczytała w tym roku ani jednej ksiażki, choć wiele zaczynała (m.in "Harry'ego Pottera i Zakon Feniksa" oraz "Kod Leonarda da Vinci").
To chyba trochę kwestia przyzwyczajenia - ja się uzależniłam od czytania dawno temu, we wczesnym dzieciństwie :) Wspomniana przyjaciółka nigdy wiele nie czytała, nikt jej do tego nie zmuszał, więc nie ma takiego nawyku i jakoś nie sprawia jej to przyjemności.
Co do mody, to ona jest zapewne różna w poszczególnych szkołach, środowiskach. Moje LO jest ponoć jednym z najlepszych, więc bycie Wielkim Intelektualistą i czytanie książek jest u mnie trendy i dżezzi :P

_________________
Quidquid latine dictum sit, altum videtur.