apollogetic pisze:
więc to np. kwestia poszperania w Taniej Książce, na Allegro, w antykwariatach, w dodatkach do czasopism, wygrania w konkursie radiowym, dostania w prezencie, pożyczenia (a co, czasem trzeba tępić instynkt chomika...), a w ostateczności skserowania (w ciągu studiów skserowałem z British Council co najmniej 150 rzadkich,a właściwie zupełnie niespotykanych - w księgarniach, innych bibliotekach - powieści i sztuk...z bindowaniem generalnie 20 kilka złotych), albo dorobienia sobie na boku, czy znalezienia lepszej pracy (wiem, łatwo powiedzieć, ale ludzie po prostu za łatwo się przyzwyczajają do status quo...)
Allegro? Szperanie? Kserowanie? Wygrana? Mówimy o sprzątaczce, która z zawodu jest murarzem, ma dwójkę ciężko chorych dzieci i ledwie jej starcza na żarcie. Ona nawet nie wymówi słowa antykwariat. A takich ludzi jest całkiem sporo... IMO przynajmniej książki dla dzieci i młodzieży powinny być znacznie tańsze.
Dostaje książki dla dziewczynek w prezencie, ale ile ich może dostać i od kogo...?
P.s, Allegro mnie powaliło ;))))))
apollogetic pisze:
i tak - i nie. Generalnie kwestia komercjalizacji kultury to dość pokrętny temat. Jeśli mówisz o mechanizmie promocji itp: zgoda
Mechanizm promocji tyż, ale już w samej definicji produktu mieści się wynik pracy umysłowej, czy twórczości artystycznej.