Wieża Błaznów

Dyskusje na tematy związane z Andrzejem Sapkowskim (i wiele innych)
Dzisiaj jest 09.05.2024 @ 6:46:01

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 205 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 14  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
Post: 15.12.2004 @ 21:34:57 
Offline
Dijkstra

Rejestracja: 20.09.2002 @ 16:21:55
Posty: 7950
Lokalizacja: Łódź
Asl: co do cen książek, nie przesadzajmy...

Tu wychodzi na tapetę inna kwestia. Owszem, cena 30-40 zł jest do przełknięcia. W bólach, bo w bólach, ale na przykład jako prezent mogę książkę kupić. Tyle że prawie nigdy nie jest to pozycja przypadkowa. Statystyczny czytelnik nie ma tyle funduszy, żeby iść do Empiku, wziąć pierwszą z rzędu pozycję z półki "Autor X? Nie słyszałem... no nic, przeczytam, to ocenię" i pomaszerować do kasy. Tutaj promocja i renoma autora właściwie decydują o wyborze. A tę kształtują przecież przede wszystkim media. Zaszaleć i kupić książkę zupełnie mi nieznaną to ja mogę w antykwariacie, kiedy mnie ona kosztuje 6 zł. Ale to wtedy prawie nigdy nie jest pozycja nowa.

Jakby ktoś mnie zresztą pytał, zakupy księgarskie robię prawie wyłącznie w antykwariacie. Ewentualnie kupuję używane knigi przez internet.

_________________
You stay away from my boy's pants or I'll hang ya from my Jolly Roger, ya Jezebel!
Elaine Marley-Threepwood


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 15.12.2004 @ 21:55:53 
Offline
Wiecznie pijane medium płci żeńskiej

Rejestracja: 22.09.2002 @ 19:29:02
Posty: 11233
Lokalizacja: Legnica/Kraków
Ant pisze:
może po prostu Sienkiewicza nie uznawali za dobrego pisarza?:)


Bardzo tania prowokacja:P

A on topic:w moim nędznym studenckim budżeciku ksiązki są zawsze na pierwszym miejscu - no dobra, tuż za suchym chlebem dla konia:P Ale stać mnie na niewielki ułamek tego, co chciałabym mieć. Dlatego zwykle kupuję:
a)ksiązki które już czytałam i wiem, że są dobre
b) kolejne tomy serii
c)nowe pozycje autorów, których lubię.
Ale jakby książki były chociaż 5 zlotych tańsze, byłoby bardzo miło:>I zgadzam się z Vaninem - cena Sapkowskiego to przegięcie jest. Z każdej strony.

_________________
Występny Wartowniku! Cintryjka chwali książkę! Bym miał pieniądze, to bym se chyba, normalnie, kupił, tak mnie to zaszokowało ;) - Ben

siekierka


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 15.12.2004 @ 22:09:53 
Offline
Yarpen Zigrin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 21.09.2002 @ 20:49:36
Posty: 2406
Lokalizacja: Warszawa
O jaki fajny temat - zaraz się wypowiem w kilku kierunkach

- z serii GW kupiłam tylko kilka książek właśnie dlatego, że albo już je mam, albo nie są warte 15 zł. Kiedy kupiłyśmy z mamą Gnój za tę samą cenę, po co kupować książki o których nie wiem czy chcę je czytać ? Nawiasem mówiąc szybkość z jaką rozeszło się paperbackowskie wydanie tego nikowca jest moim zdaniem wyrazistym dowodem na to, że "naród" jednak dramatycznie chce kupować książki.

- co do cen i zarabiania. Przytoczę po raz kolejny - jako pracująca i zmotoryzowana dorosła czytam mniej niż jako studentka, chociaż mam niewątpliwie wyższe dochody. I teraz już jak mnie coś kusi, to mówię sobie - czy ja to na pewno zaraz przeczytam ? A może za dwa miesiące będzie w bibliotece ? Wiosną kupiłam po okazyjnej cenie w Zysku "Dworzec Perdido" i do tej pory nie miałam na niego czasu :-(

- z alternatywnymi źródłami książki jest jak z tymi butami w opowieściach Samuela Vimesa - jeśli jesteś młody, względnie zamożny, oczytany i masz dostęp do Internetu - to możesz sobie pozwolić na kupowanie książek taniej - na allegro, na promocji w merlinie itp. Jeśli jesteś sprzątaczką możesz liczyć tylko na tani koszyk w supermarkecie.

- co do drogości, to czasami ogrom wydatku jest kompletnie pozorny. Przez pewien czas tłumaczyłam sobie, że nie stać mnie na kupowanie legalnej muzyki, a potem okazało się, że mój spokój sumienia w tej kwestii załatwia niecałe 30 zł miesięcznie. A nowa płytkę Myslovitz merlin sprzedawał za 22 PLN .

_________________
<b><i>Magdalaena</i></b>


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 16.12.2004 @ 11:33:47 
Offline
Dijkstra
Awatar użytkownika

Rejestracja: 21.09.2002 @ 18:26:22
Posty: 9369
pacek pisze:
Vanin pisze:
Tylko że nawyk czytania trzeba w sobie wyrobić, a on jest raczej średnio związany z kosztem książki.

A to z kolei jest wynikiem promowania, w miłościwie nam panującym ustroju, modelu sukcesu w postaci tępego dorobkiewicza, ktorego potrzeby to bryka, komóra, a na koniec fundusz emerytalny. Takiego, co to ksiazki długim kijem nie dotknie.

Nie do końca tak. Ja bym raczej powiedział, że jest to skutkiem braku promowania czytelnictwa, a nie popierania stylu a'la yuppie. Jak powiedziała ta facetka z W.A.B. w "Tygodniku Powszechnym", nie zdarza się, żeby w jakichkolwiek programach informacyjnych była informacja o najnowszej książce Głowackiego, czy Kapuścińskiego. Z drugiej jednak strony każda stacja trąbi o rozpoczęciu sprzedaży nowego tomu Harry'ego P., albo gniocie Browna. To fakt, że Kapuściński zawsze się sprzeda gorzej niż Rowling, ale przynajmniej powinniśmy dbać o swoje. Styl japiszoński funkcjonuje sobie gdzieś tam samoistnie i szczerze mówiąc, też nie uważam żeby był przesadnie promowany.

Nie wiem czy czytaliście artykuł w "Wyborczej" o telewizyjnych programach o książkach, ale na wszelki wypadek wkleję go tu w całości, zanim trzeba będzie za niego zapłacić :)

Czy telewizje w polsce walczą o czytelnictwo?

Na wieść o planowanym usunięciu programu "Dobre książki" z anteny Jedynki, krakowski Instytut Książki wystosował w jego obronie list, pod którym podpisali się m.in. Maria Janion, Wisława Szymborska i Andrzeja Wajda. Efekt protestu popartego także przez widzów jest jednak niepewny, bo telewizja nie podjęła decyzji o nakręceniu kolejnych odcinków (emisję ostatniego zaplanowano na 28 grudnia o godz. 1 w nocy!), a pomysłodawca programu Robert Kowalski złożył już rezygnację.

Getto ramówkowe

Czy warto walczyć o "Dobre książki"? Na tle codziennej ramówki to program wyjątkowy, bo oferuje rzecz w telewizji mocno deficytową - dyskusję o literaturze. Od kwietnia 2001 r. bohaterowie programu - Kinga Dunin (wcześniej jej miejsce zajmowała Kazimiera Szczuka, dziś gwiazda TVN), Witold Bereś i Tadeusz Łubieński dwa razy w miesiącu omawiają wybrane przez siebie trzy wydawnicze nowości. Mają na to pół godziny.

Tymczasem inne programy o książkach w TVP trwają tak krótko, że prowadzący i goście mogą powiedzieć tylko kilka zdań. Żeby ludzi do czytania nie zniechęcać, mówią więc pochlebnie, co sprawia, że audycje te przypominają niewprawną reklamę. Wrażenie pogłębiają towarzyszące im "artystyczne" ujęcia okładek omawianych tytułów, którymi kamerzyści i montażyści chcą ożywić śmiertelnie nudny temat.

Taki charakter mają "Książki na jesień", nadawane przedpołudniem i wczesnym popołudniem w Jedynce migawki, w których do lektury zachęcają znani ludzie. Podobne są pojawiające się późnym wieczorem na TVP 3 "Książki z górnej półki" Tadeusza Górnego, a nagrywany w księgarni Czuły Barbarzyńca w Warszawie talk-show na stojąco Beaty Tyszkiewicz "Lubię czytać" (rano w TVP 2) jest tylko niewiele dłuższy.

Te trzy programy sprawiają wrażenie, że misję zwiększania czytelnictwa telewizja chce upchnąć w "ramówkowym getcie", tak żeby nie zniechęcać widzów w atrakcyjnej dla reklamodawców porze największej oglądalności, czyli wieczorem.

"Dobre książki" nadawano początkowo w końcówce "prime time", ok. godz. 22. Ostatnio przekładano je jednak o 1-2 godz. później, decydentów skłaniały do tego słabe wyniki oglądalności - zaledwie 300 tys. osób. Tymczasem "migawkowe" programy osiągają nawet dwukrotnie lepszy wynik (patrz ramka).

Bez dyskusji

"Dobre książki" wzorowały się na najlepszych - nadawanym przez 13 lat w Niemczech "Kwartecie literackim" Marcela Reicha-Ranickiego i francuskich audycjach Bernarda Pivot "Apostrophes" i "Bouillon de culture". Chociaż to właśnie m.in. dzięki temu programowi wyrobiła sobie popularność Kazimiera Szczuka, którą łowcy głów z TVN przechwycili do "Najsłabszego ogniwa", "Dobrym książkom" nie udało się odegrać porównywalnej roli.

Czy to oznacza, że polscy widzowie nie chcą słuchać rozmów o książkach? Niekoniecznie, bo imponującą, oscylującą wokół 1 mln widownią cieszą się "Telewizyjne wiadomości literackie" przygotowywane we Wrocławiu przez Stanisława Beresia i Mirosława Spychalskiego. Nadawany zaledwie raz w miesiącu program ma charakter magazynu z wiadomościami z Polski i zagranicy. W większości jednak wypełniają go - czasem bardzo długie - rozmowy z pisarzami i krytykami. Program Beresia i Spychalskiego nadawany jest w atrakcyjnej porze - o godz. 19.30. Chociaż walczy o widza z "Wiadomościami", stała publiczność radzi sobie śledząc zapewne wydarzenia dnia we wcześniejszych "Faktach" TVN i "Panoramie" na Dwójce.

Nad innymi programami "TWL" ma jeszcze jedną przewagę - ciekawą stronę wizualną, która przykuwa uwagę pstrykających pilotami widzów. Rozmowa z Januszem Głowackim jest tu poprzedzona trwającą kilkadziesiąt sekund filmową etiudą o Nowym Jorku, a długi wywiad z Wojciechem Albińskim ożywiają migawki z Afryki.

Może gdyby twórcy "Dobrych książek" nie upierali się przy surowej formule trzech "gadających głów", program cieszyłby się większą oglądalnością? A może dyskutantom zabrakło charyzmy Pivota i Reicha-Ranickiego?

Uzdrowienie przez komercję

Zniknięcie tego programu będzie wielką stratą, bo polskiej kulturze z pewnością przynosił więcej pożytku niż kolejna biesiada albo telenowela. Bardziej niepokojące jest jednak inne zjawisko - niemal całkowita nieobecność literatury, pisarzy i książek w telewizyjnej porze największej oglądalności.

O ile na Zachodzie popularni pisarze często goszczą w programach typu talk-show, w Polsce trudno ich tam zobaczyć. Kuba Wojewódzki od początku roku zaprosił do siebie zaledwie dwie osoby parające się pisaniem - aktorkę Joannę Szczepkowską i scenarzystkę Ilonę Łepkowską. W innych programach na pisarzy trafić jeszcze trudniej. Paradoksem polskiej telewizji jest to, że mamy już programy nawiązujące do najbardziej ludycznych form rozrywki z Zachodu, ale próżno w niej szukać informacji o dobrych rozrywkowych książkach - romansach, thrillerach, horrorach, fantastyce. Młody człowiek, oglądając telewizję, może dojść do wniosku, że literatura to dziedzina mniej godna uwagi niż muzyka pop czy sport, bo to, czego nie ma w telewizji, nie istnieje. Tymczasem w USA miliony ludzi kupują książki z polecenia "królowej talk-show" Oprah Winfrey, która niedawno "wylansowała" "Annę Kareninę" Tołstoja!

Strach przed ośmieszeniem

Pokolenie telewizyjnych decydentów przyzwyczajone jest myśleć o książce i literaturze z nabożeństwem, jak o strawie duchowej, dziedzinie wieszczów i depozytariuszy prawd objawionych. Jednak - czy tego chcemy, czy nie - rola ta szybko ulega zmianom, a literackim mainstreamem zaczynają rządzić prawa wolnego rynku. Zapominają o tym sami pisarze, którzy niechętnie pokazują się w talk-show, bo boją się ośmieszenia. Z kolei polscy wydawcy dopiero uczą się od kolegów z Zachodu, że promowanie książki za pomocą reklam, telewizyjnych spotów czy zachęcanie pisarzy, żeby uczyli się pojawiać w telewizji, wcale nie obniża wartości literatury i jej znaczenia dla kultury.

Znakiem nowych czasów może być najnowszy, a zarazem jeden z najciekawszych w Polsce programów o książkach - "Wydanie drugie poprawione" Kazimiery Szczuki i prof. Krzysztofa Kłosińskiego, które od kilku tygodni nadawane jest przez komercyjną telewizję TVN 24 (i to w porze bardzo atrakcyjnej - w piątki o godz. 17). Dzięki komercyjnym stacjom nastąpiło w Polsce odnowienie formuły programu informacyjnego. Może to one powinny nam przypomnieć, że pisarze mają przynajmniej tyle samo do powiedzenia co aktorzy, olimpijscy mistrzowie i trzeciorzędni szansoniści?


Podkreślony fragment to zresztą analogiczna uwaga jaką poczyniła przedstawicielka W.A.B. w "Tygodniku Powszechnym" i trudno jej odmówić racji. Nie ma nic bardziej śmiesznego i żenującego, niż "artysta", który odmawia promowania swojego dzieła.
Druga uwaga odnośnie programu o książkach na TVN24. Widziałem raz i bardzo mi się podobało. Nawet Szczuka, której w "Dobrych książkach" nie trawiłem za brak przygotowania i manieryczne powtarzanie "to jest jakieś takie... nooo.." wypadła dobrze. Może telewizja zaczyna jej służyć, a może to TVN nie chce puszczać byle badziewia.

Cały czas ostrzę sobie też zęby na nową propozycję TVP, czyli kanał "Kultura", w którym jeden dzień w tygodniu ma być poświęcony książkom.

_________________
Czytam
Podróżuję
Przekonanie o własnej ważności doprowadziło mnie do kompleksu Boga

W wieku 6 lat chciałem zostać kucharką, gdy miałem 7 - Napoleonem. Odtąd moja ambicja, podobnie jak moja mania wielkości nie przestawały rosnąć


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 16.12.2004 @ 18:56:15 
Offline
Rębacz z Crinfrid

Rejestracja: 16.02.2004 @ 22:23:34
Posty: 1408
Cintryjka pisze:
Ale jakby książki były chociaż 5 zlotych tańsze, byłoby bardzo miło:>


a jakby grzańce (na które wydaję ostatnio 3 razy więcej niż książki) w knajpce przy molo kosztowały z dwa złote mniej...i nalewali z dwa łyki więcej...:)

tak można dokładnie ze wszystkim, Aga... (tyle, że np grzańca wypożyczyć nie można - a 'kserowanie' alkoholi różnie się może skończyć...:)

A porównując - proporcjonalnie, ofkoz - z cenami europejskimi nie jest wcale źle (a nawet: jest całkiem nieźle). Owszem, w takiej Anglii zarabia się średnio z 3 razy więcej, ale życie - takie w miarę cywilizowane - kosztuje duuuuuuużo drożej. A jak człowiek wejdzie do księgarni...cóż, przy większości półek powinny być defibrylatory. A czytelnictwo mają wyjątkowo dobre...

natomiast ceny DVD (nowości)... - tu - i owszem - jest powód do irytacji. Produkcja jest tańsza niż VHS, a ceny dwu-/trzy-krotnie droższe. OK, ale to nie ten temat. On topic: na zachodzie wszystkie co większe wydawnictwa są wykupywane przez większe koncerny. (pisarze - np. Barnes - narzekają, że teraz w wydawnictwach muszą gadać z ludźmi, którzy na książki mają czas jak już obskoczą stanowiska z prezerwatywami...ale chyba jednak te biedne książki już muszą leżeć koło skarpetek) Ciekawe czy nas to czeka? (czy to jedyna droga dla kultury?)

a jeszcze wracając do sprzątaczek - OK, ja rozumiem, że kobieta zaharowana, z niebłahymi troskami. Ale przykład to trochę ekstremalny. Zresztą, są środowiska, które się zawsze jakoś z książkami mijają. Sęk w tym, że odrobina woli, inicjatywy, czy tzw. otwartego umysłu (jak rolnicy z Allegro...choć tu bardziej czynnikiem była potrzeba nie-duchowa:), a znika 90 procent wymówek. A o te z kolei starać się nie trzeba

_________________
I'm so far behind, I thought I was first


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 16.12.2004 @ 20:12:11 
Offline
The One and Only
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25.09.2002 @ 0:30:50
Posty: 5820
Lokalizacja: National Nitpicking Center
Mead pisze:
Jakby ktoś mnie zresztą pytał, zakupy księgarskie robię prawie wyłącznie w antykwariacie. Ewentualnie kupuję używane knigi przez internet.
ala pisze:
kupuję głównie w antykwariacie lub taniej książce

Kiedyś już chyba o tym pisałem, ale powtórzę: nie lubię kupowania książek z drugiej ręki i robię to bardzo rzadko. Przyczyna jest prozaiczna - takie książki często są podniszczone, opatrzone cudzymi notatkami itd., a to mnie drażni. Szybki rzut okiem na półkę mówi mi, że z drugiej ręki mam chyba tylko "Trudno być bogiem" (nie miałem wyjścia - wznowień brak), "The Once And Future King" (podobnie - brak wznowień) oraz "Pierścień" i "Człowieka z Wysokiego Zamku" (odkupione od kumpla, który książki bardzo szanuje).

Tzw. tania książka to co innego - tam książki są nowe, a nie z drugiej ręki, więc ich stan jest zupełnie inny. Zakupy w tanich książkach robię bardzo chętnie.
ala pisze:
Czytanie w Empiku jest namiastką prawdziwego czytania

Fakt - w Empiku to ja mogę przeczytać jakieś jedno opowiadanie czy dwa rozdziały na próbę, ale nie całą książkę. Niewygodne, męczące i w ogóle.
Mead pisze:
Statystyczny czytelnik nie ma tyle funduszy, żeby iść do Empiku, wziąć pierwszą z rzędu pozycję z półki "Autor X? Nie słyszałem... no nic, przeczytam, to ocenię" i pomaszerować do kasy.

To niestety prawda. Ja w zasadzie nigdy nie kupuję książek na zasadzie próbowania nieznanego - prawie zawsze jest to zakup mniej bądź bardziej przemyślany, poparty jakimiś opiniami znajomych, recenzjami itd.
Vanin pisze:
Nie ma nic bardziej śmiesznego i żenującego, niż "artysta", który odmawia promowania swojego dzieła.

Tak mi się właśnie przypomniało, co Eryk Remiezowicz pisał niedawno na syffie:
"Nawyk mentalny (teraz będę złośliwy): oto ja, Pisarz! Publikujcie mnie! Podziwiajcie mnie! Me istnienie Was uszlachetnia! Pieniądze dla mnie! Popularne, niesłuszne. Odpowiedź brzmi: oto ja, czytelnik. Jak mi się nie spodoba, to spaduwa pisarzu z wydawcą pospołu."

_________________
I'm not dead yet.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 16.12.2004 @ 20:24:15 
Offline
Rębacz z Crinfrid

Rejestracja: 16.02.2004 @ 22:23:34
Posty: 1408
Alakhai pisze:
Ja w zasadzie nigdy nie kupuję książek na zasadzie próbowania nieznanego - prawie zawsze jest to zakup mniej bądź bardziej przemyślany, poparty jakimiś opiniami znajomych, recenzjami itd.

ale to chyba naturalne w wypadku książek, filmów itp, Al? (dobra, czasem kupuję coś na zasadzie - 'nie znam tej książki, ale to dobry autor' itp, a nawet zainspirowany frapującym opisem na okładce - zwłaszcza jeśli to urywek recenzji z jakiegoś renomowanego magazynu: Anglicy z reguły dają kilka takich) A przynajmniej nie widzę tu nic związanego z jakoby wygórowanymi cenami. Chcesz coś mieć na własność - wolisz być pewny, że to dobre. Kupowałbyś książki w stylu 'entliczek, pętliczek, bęc' - gdyby były o 5 złotych tańsze?

PS. I jeszcze jedno: obstaję przy swoim stanowisku twardo też z tego względu, że pisarze...za mało zarabiają. I jeśli chcą traktować ten zawód poważnie (żyć z niego) - generalnie (chyba, że są Sapkowskim, Pilchem albo Grocholą /ok, nie napisałem tego/...) muszą pisac tyle chałtur, ile uda im się spłodzić--- zupełnie jak...wiecie kto. Choć ON ma więcej dobrych powodów by pisać chałtury:)

_________________
I'm so far behind, I thought I was first


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 16.12.2004 @ 21:00:54 
Offline
Dijkstra
Awatar użytkownika

Rejestracja: 21.09.2002 @ 18:26:22
Posty: 9369
Alakhai pisze:
Kiedyś już chyba o tym pisałem, ale powtórzę: nie lubię kupowania książek z drugiej ręki i robię to bardzo rzadko. Przyczyna jest prozaiczna - takie książki często są podniszczone, opatrzone cudzymi notatkami itd., a to mnie drażni.

A ja nie mam przed tym oporów, zwłaszcza że sporo książek jest już nieosiągalnych. A właśnie przed chwilą odebrałem książkę na którą ostrzyłem sobie zęby już baaardzo dawno temu i choć używana, sprowadzona ze Stanów (US Post to fantastycznie szybka firma!) i droga, niesamowicie cieszy moje oczy.

Szczerze mówiąc nie rozumiem twojego podejścia.

_________________
Czytam
Podróżuję
Przekonanie o własnej ważności doprowadziło mnie do kompleksu Boga

W wieku 6 lat chciałem zostać kucharką, gdy miałem 7 - Napoleonem. Odtąd moja ambicja, podobnie jak moja mania wielkości nie przestawały rosnąć


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 16.12.2004 @ 21:10:37 
Offline
Rębacz z Crinfrid
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25.11.2004 @ 23:25:28
Posty: 1474
Lokalizacja: Shangri-La
Nie lubię zwykłych książek z drugiej ręki. Jednak czasem...Mam np. książkę kucharską Ćwierciakiewiczówny z XIX w. z odręcznymi notatkami ołówkiem na marginesach. Podobnie słownik polsko-francuski berlińskiej firmy Dahlmann. Czasem myślę o ludziach którzy pisali te notatki...

_________________
C'est grand malheur de ne pouvoir etre seul...


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 16.12.2004 @ 21:21:06 
Offline
Król Dezmod
Awatar użytkownika

Rejestracja: 08.05.2004 @ 15:09:27
Posty: 3054
Lokalizacja: Osiris
Często kupuję w antykwariacie. Nie mam zwykle pieniędzy na to, żeby zapłacić 40 złotych za nowe kartki i ładną okładkę. Zgadzam się z Mead - za 6 złotych można wybierać autorów w ciemno, czasem znajduje się perełki, a gniota nie szkoda zostawić na pastwę kurzu i wieczne nieczytanie. Z kolei dedykacje, notatki na marginesach, stan i sposób "zużycia" książek potrafią sporo powiedzieć o poprzednich właścicielach - lubię to przeglądać :) Zresztą, nie każda książka wygląda na czytaną - "Imię róży", a jakiś czas później "Wieżę Jaskółki" udało mi się znaleźć takie, jakby ktoś je prosto z księgarni przyniósł.
Książki zaczęły się sprzedawać, jest reklama, coraz bardziej profesjonalna, są rzesze czytelników, ale wolę wybierać sama. Liczy się nie tylko recenzja, ale i to, gdzie ją przeczytałam.

_________________
Are you playing with me, Cleric?
Komitet Obrony Styropianowych Głazów i Rozbujanej Kamery


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 16.12.2004 @ 22:52:35 
Offline
Dijkstra

Rejestracja: 20.09.2002 @ 16:21:55
Posty: 7950
Lokalizacja: Łódź
A tak mi się nasunęło a propos książek używanych - jako stałe cielę na cycku rozmaitych bibliotek, lubię znajdować w książkach jakieś tropy po poprzednich właścicielach - oczywiście nie w postaci plam i wyrwanych stron. (Ale już np. zakładki bywają intrygujące. To niesamowite, czym ludzie potrafią założyć strony w książce.) Generalnie głupoty powypisywane przez licealistów w lekturach mnie mało interesują, ale czasem zdarzają się prawdziwe smaczki. Miałam ongiś w rękach Wertera, którego jakiś krytyczny drugoklasista recenzował na bieżąco - i to nie w postaci bazgrołów typu k*rwa czy ch*j, ale bardzo starannie wypisanych na marginesach uwag - "Bohater najpierw gadał z drzewem, a teraz ze studnią. Jakiś niezrównoważony psychicznie" :))) Komiczna powaga tych komentarzy umiliła mi lekturę ;)

_________________
You stay away from my boy's pants or I'll hang ya from my Jolly Roger, ya Jezebel!
Elaine Marley-Threepwood


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 16.12.2004 @ 23:03:42 
Offline
Kochanek Vesemira
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03.10.2002 @ 16:09:47
Posty: 16427
Dukaj napisał podobne w klimacie opko, chyba na jego stronie jest dostępne. Przeciw dopiskom też w zasadzie też nie mam, kiedyś na "Kordianie" to uskuteczniałem :)

_________________
Eckstein, Eckstein, alles muss versteckt sein.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 16.12.2004 @ 23:56:51 
Offline
Rębacz z Crinfrid
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06.08.2003 @ 23:07:52
Posty: 1505
Kiedyś znalazłem list pożegnalny jaiejś niedoszłej, mam nadzieję, samobójczyni - w "Grendelu" Gardnera. W III częsci Dziadów znalałzłem rozwiniętą na 12 linijek ściśle naukowym językiem napisaną diagnozę stanu umysłowego Konrada :))) Pare razy dopiski wskazały mi nawiązania (np u Pratchetta), których inaczej niegdy bym się nie domyślił. Fajnie jest trafiać na takie rzeczy w książkach.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.12.2004 @ 9:36:02 
Offline
Bloede Blath aen Laeke Dhromchla

Rejestracja: 17.10.2002 @ 11:59:59
Posty: 13943
Lokalizacja: ze stajenki
Mhm. Ja we "Władcy much" znalazłam wyjaśnienie symboliki tytułu (no co, w LO jeszcze nie wiedziałam :P). A bodaj w jakiejś powieści Nivena, kupionej na Dołku, znalazłam zdjęcie poprzedniej właścicielki :))) Z lat osiemdziesiątych :))) Poza tym, zdarza się, że kupując książki naprawdę stare (lata 30 XXw.) są tam podpisy dawnych właścicieli, a wtedy uczyli kaligrafii.. Stanowczo lubię używane książki :)) Chociaż u nowych uwielbiam zapach..

_________________
ggadem lub emalią


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 17.12.2004 @ 9:52:01 
Offline
Leeeniwa Wiewiórka

Rejestracja: 22.05.2003 @ 17:02:23
Posty: 21351
Lokalizacja: Wonderland
Ja też to lubię. W książce z antykwariatu znalazłam kiedyś starą pocztówkę, używaną pewnie jako zakładka, w innej przypisy byłego właściciela. Książki z historią. Choć są też takie, które są tylko moje, od początku i nawet pożyczać ich nie lubię, ale to kilka najulubieńszych tylko.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 205 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 14  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group