Ant pisze:
Alakhai pisze:
Ja w zasadzie nigdy nie kupuję książek na zasadzie próbowania nieznanego - prawie zawsze jest to zakup mniej bądź bardziej przemyślany, poparty jakimiś opiniami znajomych, recenzjami itd.
ale to chyba naturalne w wypadku książek, filmów itp, Al? (dobra, czasem kupuję coś na zasadzie - 'nie znam tej książki, ale to dobry autor' itp,
Owszem, wszystko się zgadza - to rzeczywiście naturalne (przynajmniej dla mnie) i też czasami (aczkolwiek rzadko) zdarza mi się kupić nieznaną książkę znanego i lubianego autora. Sęk w tym, że chciałbym raz na jakiś czas podejść do półki i kupić coś kompletnie innego i nieznanego, na zasadzie badania nowych terytoriów - a nuż odkryję coś, co mi się wyjątkowo spodoba (a jak się nie spodoba, to komuś opchnę)? Niestety, przy moich możliwościach finansowych o takim eksperymentalnym kupowaniu "na impuls" raczej nie może być mowy.
Ant pisze:
a nawet zainspirowany frapującym opisem na okładce - zwłaszcza jeśli to urywek recenzji z jakiegoś renomowanego magazynu: Anglicy z reguły dają kilka takich)
A w życiu. W ży-ciu. No fuckin' way.
Nigdy nie traktuję poważnie tego, co wydawcy piszą na okładkach i defaultowo traktuję to jako kłamstwo, humbug i podpuchę. Wystarczająco wiele razy widziałem na okładkach fragmenty recenzji wyrwane z kontekstu albo wręcz kompletnie bzdurne, pieprzenie typu "międzynarodowy bestseller", "następca Tolkiena", "klasyka SF" or compatible, żeby całkowicie się na te brednie uodpornić. Zgoda,
czasami okładkowe opisy odpowiadają rzeczywistości - jednak opisów totalnie od czapy jest na tyle dużo, że nie będę ryzykował.
Ireth pisze:
Zresztą, nie każda książka wygląda na czytaną - "Imię róży", a jakiś czas później "Wieżę Jaskółki" udało mi się znaleźć takie, jakby ktoś je prosto z księgarni przyniósł.
A owszem, Oh-reen mi pół roku temu w Massolicie wyszperała taki egzemplarz "The Diamond Age", że kupiłem bez zastanowienia - wydanie z końca 2003 r., jeszcze pachnące farbą drukarską i zupełnie nietknięte. Jednak takie okazje zdarzają się raczej rzadko.
Mead pisze:
Ale już np. zakładki bywają intrygujące. To niesamowite, czym ludzie potrafią założyć strony w książce.
Np. plasterkiem boczku, tak jak Cutwell? ;-)