Skończyłam Wichrowe Wzgórza. I jestem bardzo zła, bo to takie krótkie i nie ma drugiej części;) Książka jest kapitalna i czyta się ją naprawdę świetnie. Wątek Katy i Lintona przypomina mi nieco Colina i Mary z "Tajemniczego Ogrodu" (moja ukochana książka z dzieciństwa), ale to chyba jednak trudno porównywać. Nie ubolewam, że zaczęłam od filmu, który jednak różni się nieco od pierwowzoru. Nelly jest bardzo sympatyczna. A Katarzyna Starsza przypomina trochę niejaką niesławną Kurcewiczównę;>
Jedyną rzeczą, która mi trochę nie podeszła, było zbyt szybkie rozwinięcie wątku Katy i Haretona. Wygląda to tak, jakby autorka śpieszyła się z oddaniem książki do druku i naprędce nakreśliła coś, czemu w innej sytuacji poświęciłaby jedną trzecią fabuły. Dwoje młodych bardzo się nie lubi, nagle jednak, po kilku słowach, zaczyna do siebie pałać wzajemną sympatią i miłością. Za szybko; przydałby się na to dodatkowy rozdział.
Niemniej odkładam na półkę z ulubionymi książkami:-)
Widziałam u babci na półce "Dziwne losy Jane Eyre" i zamierzałam dziś ukraść, a tu gdzieś przepadły...;( Co gorsza znalazłam też stare wydanie "WW". Mamy więc w domu już dwa egzemplarze:]]
Pani Austen czytałam "Dumę i uprzedzenie". Nie zarzekam się, że nie przeczytam więcej. Książka jest bardzo sympatyczna i napisana z żywym humorem. Można ją czytać "historycznie", celem poszerzenia wiadomości o kulturze i mentalności epoki. Dla fabyły oczywiście też można, tyle że ta akurat jest lekka i właśnie w sam raz na odpoczynek dla pani domu:) fajne.
Mary Higgins Clark... Oglądałam parę jej ekranizacji; w sam raz na to, żeby posiedzieć trochę, zapomnieć o zakwasach, zajęciach, na które się trzeba przygotować, o późnej porze...;) Ekranizacje te kojarzą mi się z Harlekinami (też parę razy w życiu trafiło mi się obejrzeć jakąś ekranizację;P). Bogate i eleganckie (mimo iż z klasy średniej) babki po przejściach bawią się w rozwiązywanie kryminalnych zagadek, pod końcem obowiązkowo wpadają w tarapaty, skąd pośród łez i pisków wydobywa je przyszły Ukochany i wszystko dobrze się kończy. Nie będę czytać:-)
Wpadła mi też kiedyś w ręce "Raija ze śnieżnej krainy", czy jakoś tak:PP Początek wielotomowej romantycznej książkonoweli. Nie powiem nawet, żeby był to jakiś najgorszy gniot. Akcja poprowadzona sprawnie, językowo w porządku, nawet jakoś specjalnie nie lepiło się od słodyczy. Tylko jakoś nie dostrzegłam powodu, dla którego coś takiego trzeba napisać. A zwłaszcza kontynuować.
A tak na marginesie: czytał ktoś może południowosłowiański pierwowzór Bridget Jones, czyli "Stefcię Ćwiek w szponach życia"? Nie może być takie złe, słyszałam o tym nawet na zajęciach;), ale sama czytać nie zamierzam. Kiedyś czytali w Trójce i wysłuchałam fragmentu, ale mi nie podpadł, to nie moje podwórko. W ogóle nie przepadam za panią Ugresić.
_________________ Święte Gramatyko i Ortografio, módlcie się za nami.
|