Cintryjka pisze:
A tak BTW: Poli, gdzie się podziewasz??? Coś mi się widzi, że będziesz po mojej stronie :>
:-)))
Cintryjko, nic dodać, nic ująć - to, co piszesz, idealnie zgadza się z moimi odczuciami.
Cintryjka pisze:
Crispin jej nie kochał, pociągała go i fascynowala, zachwycała, ale to nie była miłość. A ona nie kochała jego. Kochała tylko jednego człowieka, tego, którego zabił Perteniusz.
Owszem, Oh-reen, zastanowiło mnie to, co powiedziałaś o scenie z Rustemem. Ale to nie pasuje do Alixany, jeśli wziąć pod uwagę, jak jest pokazywana wcześniej i później. Związana z W. tak mocno, że będzie wiedziała, w którym momencie on umiera - a jednocześnie po wizycie u Rustema wychodzi lekko uśmiechnięta, bo wie, że może mieć dziecko (z kimś innym)? Nieee. To jest niekonsekwencja. Mylicie się, i Ty, i Kay ;-)
Oh-reen pisze:
Mam taką koncepcję, że cesarzowa od jakiegoś już czasu nie kochała Waleriusza, w każdym razie nie tak, jak na początku ich znajomości. (...) Przez całą powieść wyczuwałam w niej ten chłód
Ja wręcz przeciwnie. Chłód, sztuczność, aktorstwo - tak, wobec innych, nigdy wobec Waleriusza. Tak jak pisze Cintryjka:
Cintryjka pisze:
Alixaną i Waleriuszem, cesarzem i cesarzową, byli dla wszystkich innych ludzi - dla siebie pozostali Alianą i Petrusem. Zmieniła się perspektywa, z jakiej postrzegali ich inni, a nie ta, z której oni postrzegali siebie nawzajem, o czym najlepiej świadczy poranna scena w apartamentach Aliany, chociaż nie tylko, cały ich wzajemny stosunek doskonale to wyraża (żarciki, zakłady, zaufanie wręcz bezwarunkowe). I dlatego podtrzymuję, co już powiedziałam - związek Aliany z Crispinem burzy konsekwencję w budowaniu tej postaci.
Otóż to.
Aha, i mogłabym uwierzyć, że pokocha Crispina po śmierci Waleriusza, gdybym widziała u niej wcześniej choć cień zainteresowania. Ale nie widziałam. U Crispina zresztą też nie. On widzi w niej świetną aktorkę, polityka, zachwycające dzieło sztuki. Człowieka widzi w niej po raz pierwszy chyba dopiero na wyspie. I zaraz potem się rozstają.
Oh-reen pisze:
Kay jest zbyt dobrym IMHO pisarzem, żeby pójść w miłość wieczną, niezmienną, aż po grób… do wyrzygania.
Maruda ;-> Niby że miłość aż po grób jest czymś tak często spotykanym i łatwym do przekonującego przedstawienia, że nie warto się wysilać? :->
Cintryjka pisze:
I dlatego moim zdaniem to druga kobieta używająca perfum cesarzowej, i tylko ona, mogłaby stanąć na progu kaplicy w końcowej scenie.
Nie. Crispin dał jej wyraźnie - bardzo wyraźnie - do zrozumienia, że nie jest zainteresowany.
W końcowej scenie (w prawdziwej wersji :->) na progu kaplicy nie staje nikt. Crispin zamyka za sobą drzwi. Ostatnie promienie słońca padają na mozaikę.