Na początek mała uwaga: zadałem sobie nieco trudu i poprawiłem rojący się od błędów post micza. Otóż micz dwie pozycje kanonu pominął w ogóle, a w pozostałych natrzaskał tyle różnych byków, że głowa boli. Uszeregowałem je w kolejności chronologicznej (czyli tak, jak zrobił to AS) i poprawiłem tyle błędów, ile zdołałem zauważyć.
Aha, wśród tego kanonu Sapkowski wyróżnia Top Ten - jego zdaniem najlepsze. Na pierwszym miejscu "Władca pierścieni", na drugim "Ziemiomorze", a dalej - już bez wyszczególniania kolejności: Narnia, Leiber, White, "Ostatni jednorożec", Amber, Donaldson, Nowe Słońce i Lyonesse.
yss pisze:
A co zmienilibyście w tym kanonie? Co poza rzeczonym Pratchettem dodać, co wyrzucić?
Cóż, ja mogę się wypowiedzieć tylko o 41 pozycjach (z czego jedną właśnie czytam, dwie rzuciłem w diabły w połowie pierwszego tomu a kilka kolejnych po 1-3 tomach), bo tylko o tylu mam jakieś pojęcie :-) Aha, "Groza jej spojrzenia" od dawna leży u mnie na półce i czeka na przeczytanie :-)
Na pewno wywaliłbym w cholerę "Pamięć, Smutek i Cierń", "Koło czasu" i "Rapsodię", bo nudne i wtórne. "Oczy smoka" raczej też bym wyrzucił. Mimo wszystko wyrzuciłbym chyba "Księgę Nowego Słońca" - wprawdzie jest znakomita, ale moim zdaniem to jednak nie jest fantasy. Z tego samego powodu wyrzuciłbym "Zamek Lorda Valentine'a" (to nie jest fantasy). Z kolei dodałbym "Dworzec Perdido", "Amerykańskich bogów" i "Inne pieśni" (zakładając, że "Inne pieśni" to fantasy - moim zdaniem jednak tak).
Uprzedzając zarzuty i odpowiadając Vaninowi: to nie jest i nie miała być lista najlepszych dzieł w historii fantasy. To jest lista pozycji, które miłośnik fantasy powinien znać, bo albo są dobre, albo wywarły wpływ na gatunek, albo coś wnoszą do niego itd. Dlatego też nie wyrzucałbym np. Howarda, Leibera ani Norton (mimo że ich nie lubię), a dodałbym Mieville'a (mimo że ma sto tysięcy wad - wyzłośliwiałem się niedawno na ten temat na syffie).
Magdalaena pisze:
tutaj wrzuciłam automatyczną kopię mojego arkusza.
Sorry, Magda, ale w takiej formie tego się zwyczajnie nie da czytać - Excel absolutnie nie nadaje się do generowania stron internetowych, co widać na przykładzie twojej tabelki. Jak znajdę chwilę czasu to przerobię ci ją na porządny HTML.
Magdalaena pisze:
"Odrodzenie Deryni" wydawnictwo PIK Katowice 1993
O, to mnie zaskoczyłaś - byłem przekonany, że po polsku to się jeszcze nie ukazało. Kto tłumaczył?
Aha, wyszedł tylko pierwszy tom, czy "Deryni Checkmate" i "High Deryni" również?
Vanin pisze:
W zadziwiający jednak sposób, w tzw. sf potrafię doszukać się dziesiątków znakomitych czy wręcz wybitnych pozycji, podczas gdy fantasy, które nota bene bardziej mi odpowiada w czytaniu, kojarzy mi się tylko z papką, a wartościowe pozycje potrafiłbym pewnie z trudem zliczyć na palcach jednej ręki. Do dziesięciu może bym dobił, gdybym ponaginał definicje gatunku i dorzucił do fantasy np. "Alicję w Krainie Czarów" i tym podobne.
Oh-reen ma rację - przesadzasz, i to ostro. Oczywiście zawsze pozostaje niepodważalny argument DGCC, ale ja
wybitnych dzieł SF znam mniej więcej tyle samo, co wybitnych dzieł fantasy - podobnie ma się rzecz z papką i mizerią.
Zresztą jeśli chodzi o mój gust w dziedzinie SF, to mniej więcej wyjaśniałem go wam w sobotnią noc u Asiołka.