Wieża Błaznów

Dyskusje na tematy związane z Andrzejem Sapkowskim (i wiele innych)
Dzisiaj jest 29.03.2024 @ 12:56:45

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 183 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
Post: 15.11.2005 @ 17:17:56 
Offline
Regis
Awatar użytkownika

Rejestracja: 23.12.2003 @ 13:46:37
Posty: 1670
Lokalizacja: Warszawa, mniej lub bardziej
Ja za taką choinkę podziękuję, chyba już wolę plastik i tworzywa sztuczne...

_________________
For six months I couldn't sleep. With insomnia, nothing's real. Everything is far away. Everything is a copy of a copy of a copy.
~ Fight Club

Nowe miejsce w sieci.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 02.01.2006 @ 12:08:47 
Offline
Wiedźmin

Rejestracja: 15.09.2004 @ 22:19:48
Posty: 583
"Kłamca" Jakuba Ćwieka. Wszystko oczywiście IMHO.

Bardzo mnie denerwuje podejście co poniektórych debiutantów polegające na tym, że wystarczy mieć pomysł i można pisać. Guzik. Choćby pomysł był genialny, stanowi najwyżej 30% wartości książki, a i to w znacznej mierze nie sam, lecz z uwagi na wynikające z niego komplikacje fabularne. Żeby utkać materię powieści z samych pomysłów, trzeba po pierwsze mieć je nie w liczbie jednego ani kilku, ale od cholery, a po drugie mieć solidny warsztat i lekkie pióro. Potrafi to na polskim gruncie np. Wójtowicz i Sędzikowska, a i tu z pewnymi zastrzeżeniami; niemniej u jednej i drugiej Ćwiek mógłby się sporo nauczyć. Narracja, rozwój fabuły i związki przyczynowo-skutkowe wyglądają, niestety, jak w tym świątecznym opowiadaniu jotesxa; mamy na przykład długi na trzy strony opis psychiki i motywacji Heńka X, po czym Heńka zabija demon. Już samo w sobie jest to mocno denerwujące, ale wkurzające do kwadratu staje się w zetknięciu z faktem, że kluczowym bohaterom w rodzaju archaniołów nie wykreowano nawet tak niezbyt przecież rozbudowanej psychiki, co takim ultrapobocznym NPCom Heńkom; pod tym względem Michał, Gabriel i reszta stanowią w sumie bandę drecholi - zabić tych z bandy Lucka, chronić naszych, rozpieprzyć tych, co nam wejdą w drogę albo zdenerwują, wliczając i ludzi. WMK narzekała kiedyś, że Kossakowska poszła na łatwiznę przy kreowaniu wizerunku aniołów, bo są oni jej zdaniem nadto ludzcy i z punktu widzenia teologii oraz logiki ta wizja się nie broni. Być może, jednak wizja Kossakowskiej jest po pierwsze rozbudowana, po drugie poruszająca, po trzecie spójna przynajmniej wewnętrznie, a po czwarte aniołom wykreowano złożoną psychikę; nawet jeśli przyjąć (od czego jestem daleki) radykalne stanowisko WMK, że są to pod tym względem "ludzie ze skrzydłami", to mimo wszystko posiadanie skrzydeł i nieśmiertelność implikowałaby duże zmiany w psychice człowieka i tę odmienność jednak ukazano. Jeśli jednak WMK raziła stworzona przez Kossakowską wizja psychiki aniołów i motywów ich postępowania, to przy Ćwieku i choćby początkowym pomyśle "trzeba zabić niedoszłego samobójcę, bo jeśli popełni samobójstwo, zasili armię Lucka" (a tego typu koncepcje przewijają się przez całą książkę - "słuchaj ziomuś, jeśli moja podopieczna zginie, zostanę zdegradowany" więc Loki celem ratowania owej podopiecznej zabija trzy osoby, po drodze rozwalając jeszcze kilka celem zdobycia motoru, a możliwe, że na tą listę trafiłyby i dalsze dwie, które wylądowały w zamkniętym pomieszczeniu z gniazdem os) dostanie chyba zawału.

Wizja świata jest zresztą trochę, ale tylko trochę, podobna, np. w założeniu, że Pan gdzieś sobie poszedł i aniołowie zostali sami z całym tym burdelem. Tu wszelako podobieństwa się kończą. Ćwiek zamiast rozwijać wizję konfliktu nieba z piekłem lub go jak Kossakowska przedefiniować, w wojnę Michasia z Lucyferem zapakował jeszcze wzorem Gaimana legion innych bóstw świata, radzących sobie jako tako w nowej rzeczywistości. Nieliczne wyjątki, jak Mojry czy Loki, funkcjonują sobie na uboczu anielsko-diabelskiego świata, reszta jest przez Gabriela i jego armię metodycznie niszczona, o ile się nie ukrywa. Jakie są tu możliwości? Potencjalnie niezmierzone jak uniwersum Eriksona. Ćwiek, niestety, spaprał je, że aż miło. Książka składa się z opisu kolejnych zadań Lokiego, który wykonuje za aniołów brudną albo z jakichś względów niemożliwą dla nich do wykonania robotę. Autor co prawda nieźle odrobił lekcję (powierzchowną co prawda) z wierzeń kilkunastu kultów, dzięki czemu Loki ma z kim zadzierać przez całą książkę, tym niemniej nie prowadzi to kompletnie do niczego: poszczególnym opowiadaniom brak jakiejkolwiek więzi fabularnej (poza drobnymi szczegółami w dwóch ostatnich), co określiłbym zwrotem, że akcja nie idzie do przodu, tylko na boki. Ale ileż można?
Psychologicznie utwór Ćwieka KOMPLETNIE leży - w porównaniu z nim "Saga o Ludziach Lodu" jest niewyczerpaną krynicą głębokich, świeżych i niebanalnych refleksji o człowieku. W tej warstwie krytyk ma tyle roboty, co mały robaczek w ścierwie hipopotama. Umiejętność opisu uczuć jest u Ćwieka ujemna - w opowiadaniach jest kilka sytuacji, które potencjalnie dają bardzo duże pole do popisu pod tym względem, vide choćby relacje dziewczynki z Mikołajem i elfem albo Lokiego z Sigyn. I co z tego, skoro w "Kłamcy" wszystkie te sceny są zarżnięte nudnym, beznamiętnym i niekiedy również marnym literacko opisem? Zwłaszcza wybija się pod tym względem zakończenie, to jest końcowa rozmowa państwa Lokich, które jest chyba nawet gorsze niż w "Ruchomym Zamku Hauru" (choć tym razem chodzi bardziej o formę niż o treść), co u mnie stanowi poważną obelgę dla utworu.
Ten przecudnej urody fragment pozwolę sobie przytoczyć:
"- Uratowałam cię - wyszeptała Sygin, uśmiechając się, a cienki strumień krwi wyciekł z kącika ust. (...)
- Zgadza się. Uratowałaś. Jak zawsze. Tylko co ty tu robisz?
- Mój umysł - odpowiedziała z wysiłkiem. - Jesteśmy w moim... on obiecał, że się obudzę, jeśli tylko umożliwię wam spotkanie. Powiedział, że ma dla ciebie lepszą ofertę niż tamci i... Loki, tak mi przykro, ale chyba jestem silniejsza niż myślał... on...
Zakrztusiła się. Krople krwi trysnęły na twarz Kłamcy, ale ten nawet nie mrugnął. Mocniej przycisnął do siebie Sygin.
- Spokojnie - wyszeptał. - Teraz na pewno się obudzisz. I wszystko będzie dobrze.
Pokręciła głową.
- Ja umieram, Loki.
- Bzdura! - niemal krzyknął. - Dopóki ja żyję...
- Ty też umierasz, kochanie - odparła ze spokojem.
Uśmiechnął się i raz jeszcze pogładził ją po włosach.
- Nie zabiją mnie, dopóki trwa moja legenda. To przepowiednia. A mnie się wcale nie śpieszy, by...
- Spotkamy się już niedługo - przerwała mu i to był koniec. Jej ciałem targnął jeszcze dreszcz, a potem odeszła..."

Biorąc pod uwagę, że bezpośrednią kontynuacją tego wątku jest scena pogrzebu, podczas której Loki "W uszach wciąż miał jej krzyk, ten sam, którym go uratowała. Dziką pieśń miłości i ofiary..." ogłaszam niniejszym, że Jakub Ćwiek wyczerpał moją tolerancję na grafomanię.
Być może nie poszłoby mu to tak gładko, gdyby postacią zmarnowaną z wdziękiem tłumaczenia Roberta Reszke nie był akurat jeden z najciekawszych bogów w ogóle w istniejących na świecie mitologiach i religiach (a nie tylko we własnym nordyckim panteonie) i dysponujący w dodatku sam z siebie - jeszcze zanim dany autor fantasy zacznie mu dodawać coś do charakteru swoją inwencją - wystarczającymi pokładami niuansów psychologicznych, by można było z tego stworzyć opasły tom świetnej beletrystyki.

W przeciwieństwie do Tarkusa nie będę natomiast czynić Ćwiekowi zarzutu z rojących się jak anioły dookoła Walhalli nawiązań do filmów, literatury dwudziestowiecznej i w ogóle popkultury. Ba, uważam to za jedno z nielicznych naprawdę sensownych i przemyślanych posunięć autora; Loki był przez ileśtam wieków pozbawiony kontaktu ze światem, więc brakującą wiedzę na jego temat uzupełnia przez to, co ma pod ręką, czyli przez współczesne mu wykwity wszelkich dziedzin sztuki; nie dziwota, że na temat tego świata często mówi i myśli nawiązaniami oraz cytatami z tychże. Inna rzecz, że mniej pobieżna lektura Eddy bądź szlifowanie warsztatu byłyby korzystniejszymi dla powieści sposobami spędzania czasu przez Ćwieka niż szpikowanie utworu tymi odniesieniami. Zwłaszcza że lepszym dowcipem od większości z nich jest pojawiające się na okładce "Kłamcy" odwołanie do Nietzschego, co sugeruje obecność w dziele wizji przynajmniej starającej się dorównać temu ostatniemu stopniem złożoności. Niestety, dla Ćwieka ważniejsze zdaje się być objawienie światu przełomowych stwierdzeń w rodzaju tego, iż satanistą zostaje się po to, żeby móc poczuć dłoń ładnej sąsiadki na kutasie (Murderatorów informuję, że to akurat prawie dosłowny cytat). Czasem przyodziewa je on również w gąszcz skomplikowanych aluzji, że wspomnę choćby przypadek księcia Rainera, konsultującego postępy następcy tronu z jego piękną opiekunką bardzo często i z reguły w późnych godzinach nocnych. I tak przez wszystkie dwieście ileśtam stron. Irytuje też zwyczaj tworzenia psychologii postaci pobocznych wyłącznie z grepsów i schematów z amerykańskich filmów klasy B, jeśli nie C, w wykonaniu Ćwieka wychodzi z tego zresztą klasa D jak rozmaite niemiłe wyrazy na tę literę - nawet w tych filmach zdarzają się postaci, które po jakimś czasie okazują się być inne, niżby to wynikało z pierwszego wrażenia bohaterów lub widza. W "Kłamcy" natomiast można tak określić co najwyżej demony albo inne istoty mityczne przybierające dla zmyłki cudzy wygląd.

Teologia natomiast zawiera wiele niezmiernie ciekawych koncepcji. Mam wrażenie, że jest to przypadek podobny co Akiry Toriyamy w "Dragon Ballu", tj. na początku był zlepek humorystycznych gagów, a potem autor musiał czynić rozmaite wygibasy celem utrzymania spójności świata przedstawionego, jak przyszło go opisywać. Założenie jest takie, że Bóg poszedł sobie w podróż przed potopem jeszcze, zostawiając aniołom "garść jednorazowych środków", dziesięć przykazań dla ludzi i trochę więcej dla aniołów. Parę więc pytań.

a) Chrystus interweniował w interwale czasowym pomiędzy odejściem Boga a akcją powieści. Wynikałoby z tego, że to on jest bossem aniołów i autoryzuje ich poczynania? A jeśli powziąć założenie, że też w podróż wyruszył, potem samotnie wrócił, zdenerwował się i wkroczył do akcji, potem "zmieniając założenia" według których anioły działają (bo przecież on to musiał z braku Boga zrobić) to po jaką cholerę zadziałał na tyle niekonsekwentnie, żeby zostawić aniołom furtkę bezkarnego robienia rozwałki i zatrudniania wrednych drani z konkurencyjnych religii?

b) Czy to Ćwiek jest autorem tekstu reklamowego "Odkąd nie ma Boga, anioły nie grają fair i to tłumaczyłoby obecność Kłamcy"? A co na to Chrystus? Dał się przekupić?

c) Wszystkie objawienia Boga w Starym Testamencie tak od potopu to oczywiście robota aniołów? Po co więc było mówić Żydom w Egipcie, gdzie znaleźli się już po potopie, o krwi baranka, skoro tym samym anioły ukręciły sobie na siebie bicz, podając wrogom nieznany im przecież sposób, jak delikatnie dać do zrozumienia aniołowi "Ty przy mnie nie stój"? Skoro i tak każdą śmiercią zajmowały się osobiście, mogły przecież wybrać jakiś neutralny z punktu widzenia ich zakazów symbol?

d) I w ogóle, jak wyglądają założenia Ćwiekowej teologii? Bo w porównaniu chociażby z tą Kossakowskiej zawiera ona milion dziwolągów; np. nowych aniołów nie ma, bo Boga też nie, tu jest zgodność obojga autorów. Skoro jednak u Ćwieka była interwencja Chrystusa, to czemu nic on w tej sprawie nie zrobił? Relacje Boga z Chrystusem wyglądają inaczej?

Z innych logicznych dziwactw, czy ktoś widzi jakiś sens w "puchatej walucie"? Że _strata_ piór może być dla anioła na tyle dotkliwa, iż mogą one służyć za stawkę hazardową, to jeszcze zrozumiałe, bo np. przeszkadza to w lataniu. Ale jakaś wartość poza tym? Na czym niby miałaby ona polegać, co ktokolwiek miałby za nie kupować i od kogo? Chyba, że Ćwiek stworzył jakąś skomplikowaną koncepcję typu "pióra mają dużą moc magiczną i chodzą za wysokie ceny na czarnym rynku" ale byłoby dobrze, gdyby choć wspomniał o tym w tekście... co zresztą przede wszystkim sam mógłby dostrzec, bo jak wymyśla takie koncepty ad hoc, będzie miał duże problemy z ich wtórnym racjonalizowaniem na potrzeby rozwijania krótszej formy w dłuższą.

Krótko o stylu - nierówny, zdarzają się fragmenty lepsze, ale są i takie z zakresu "dno i pięć metrów mułu" (vide ten przytoczony) i generalnie utworu nie ratuje. Niestety, jedynym konsekwentnym stylistycznym zabiegiem jest chyba owa gargantuiczna ilość cytatów filmowych, zarówno w dialogach, jak i w treści. Spora ilość opowiadań lub ich fragmentów zwyczajnie nudzi, osobliwie najdłuższa zresztą "Krew Baranka" (już po dziesięciu stronach) i to o egzorcyzmach. Nawet największa ilość cytatów nie wystarczy, by uczynić utwór przyjemnym w odbiorze, a styl Ćwieka jest bardzo często ciężki przy jednoczesnej miałkości intelektualnej treści, co stanowi mieszankę zabójczą.

Ogólnie rzecz biorąc, jeśli chodzi o "serię debiutów", Ćwiek mógłby się sporo nauczyć od większości pozostałych wydanych tam autorów, vide Wójtowicz czy Twardoch. Niestety, obok podnoszenia stylistycznego poziomu utworów jest jeszcze jedna rzecz, bez której za cholerę nie stworzy on niczego dobrze, a mianowicie świadomość, że jak się już pisze coś na dwieście stron, to zwykła przyzwoitość wymaga, żeby mieć coś własnego i ciekawego do powiedzenia. Są w tym utworze fragmenty o przerażających meblach, jest wymieniona koncepcja poznawania rzeczywistości przez popkulturę, są niebrzydkie kawałki o psychice dziewczynki z opowiadania z Mikołajem... to by mogło spełniać taką funkcję. Tyle że takich fragmentów jest najwyżej pięć, sześć na cały zbiór opowiadań, w dodatku są krótkie, poszarpane, niezbyt rozwinięte, giną w niedopracowanym stylu i w powodzi nudziarstw. W tym kierunku powinien Ćwiek IMHO pracować, zamiast tworzyć literacką grę komputerową, w której walczą z sobą bohaterowie wszystkich rozdziałów "1000 Kultów Świata dla Opornych".


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 02.04.2006 @ 20:38:54 
Offline
Villentretenmerth
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10.12.2003 @ 13:45:04
Posty: 6932
Lokalizacja: urojone Trondheim za morzem
Skończyłam 'Zakon Krańca Świata'. Uff.
Opis epizodycznego bohatera negatywnego:
(...) rzadkie, bezbarwne włosy przyklejone do czaszki Glizdy, chytre ślepka wiecznie uciekające przed wzrokiem innych, paskudny uśmiech na wąskich, sinawych wargach i dłonie podobne do ruchliwych, bladych pająków, żyjących własnym życiem.
Dlaczego oni zawsze wyglądają tak samo? Dlaczego mają małe, rozbiegane oczka, są niewysokiego wzrostu i obrzydliwie się uśmiechają? Dlaczego są tak koszmarnie jednoznaczni? Dlaczego nigdzie nie spotkałam bohatera negatywnego, który będzie uśmiechał się zniewalająco jak młody bóg, będzie miał cudowne oczy, krzepiący uśmiech i puszyste rzęsy, a dopiero potem okaże się, że z niego szuja? A nie na pierwszy rzut oka?
Lars jest tak papierowy, że aż przykro. I widać, że jest wytworem wyobraźni kobiecej, nie męskiej. Odzwierciedla pobożne życzenia każdej niewiasty. Otóż L. zwraca uwagę na kogo? Na świrniętego, niedożywionego i zaniedbanego kobiecego pokurcza w wystrzępionej szacie. Hehe. Prawdopodobnie z uwagi na to, że spodziewa się u niej pięknego wnętrza. Pokażcie mi faceta, który obejrzy się drugi raz za tak niewydarzoną panną. Zaiste, 'Zakon...' to najczystszej wody fantastyka. Poza tym L. niepokojąco przypomina mi Daimona Freya. Obaj są tak rozchwiani emocjonalnie, jakby przez cały czas mieli okres.
Pojedynek z 'delegatem' Angelosa. Nie rozumiem jego sensu. Wynik był wiadomy od pierwszej linijki.
Kossakowska ma dobre pomysły, nie przeczę. Niektóre świetnie. Ale wykonanie leży. I kwiczy.

_________________
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 02.04.2006 @ 20:47:14 
Offline
Villentretenmerth
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03.09.2004 @ 11:38:26
Posty: 7402
Lokalizacja: Kraków/Warszawa
wyjatkowo mlody kot pisze:
Dlaczego oni zawsze wyglądają tak samo? Dlaczego mają małe, rozbiegane oczka, są niewysokiego wzrostu i obrzydliwie się uśmiechają? Dlaczego są tak koszmarnie jednoznaczni? Dlaczego nigdzie nie spotkałam bohatera negatywnego, który będzie uśmiechał się zniewalająco jak młody bóg, będzie miał cudowne oczy, krzepiący uśmiech i puszyste rzęsy, a dopiero potem okaże się, że z niego szuja? A nie na pierwszy rzut oka?

W anime czarne charaktery są zwykle sliczne i zniewalające:)

_________________
I will always need your love/Wish I could write it in the daily news
You, on the other hand, are a sweet little eclair on the outside and a pit bull on the inside- Charlaine Harris


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 02.04.2006 @ 20:49:37 
Offline
Villentretenmerth
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10.12.2003 @ 13:45:04
Posty: 6932
Lokalizacja: urojone Trondheim za morzem
Nie oglądam anime. Wolę książki. Tam wyobraźnia sama maluje sobie obrazy, nie musi polegać na tym, co stworzyli inni.

_________________
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 02.04.2006 @ 20:52:06 
Offline
Villentretenmerth
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03.09.2004 @ 11:38:26
Posty: 7402
Lokalizacja: Kraków/Warszawa
No nie można ci dogodzić;-). Ja tylko uprzejmie donoszę, że w mandze i anime spełniono twój postulat:)

Aha, ja kocham książki, ale nie widzę powodu, dlaczego miałoby to oznaczać niechęć do filmów. Moja wyobraźnia ma się chyba nienajgorzej, pochlebiam sobie.

_________________
I will always need your love/Wish I could write it in the daily news
You, on the other hand, are a sweet little eclair on the outside and a pit bull on the inside- Charlaine Harris


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 02.04.2006 @ 20:54:15 
Offline
Regis
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16.05.2004 @ 15:45:18
Posty: 1766
Odnośnie Zakonu Krańca Świata -
Ale z Kossakowską jest o tyle dziwna sprawa, że pomimo tak wielu niedociągnieć, pomimo pewnej schematyczności i ogólnej przewidywalności, jej ksiązki czyta się, przynajmniej w moim odczuciu, łatwo, szybko, przyjemnie i bezboleśnie. Może nie jest to literatura najwyższych lotów, ale całkiem sympatycznie się jej powieści przyswaja. Fakt, niewiele po nich zostaje, ale w trakcie lektury jest w porządku, o ile czytelniknie nastawia się na dzieło o wielkich ambicjach. Tak wg mnie. :)
A Daimon Frey był postacią, o której miło się czytało. Tak, zdecydowanie miło. :) To też wg mnie. :)

_________________
وأنا؟ أنا كقطة سيامية في جوف راحتيه


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 02.04.2006 @ 20:57:24 
Offline
Villentretenmerth
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10.12.2003 @ 13:45:04
Posty: 6932
Lokalizacja: urojone Trondheim za morzem
Masz rację. Jako literatura wanienna sprawdzają się znakomicie:) Wszak nie samymi rozterkami egzystencjalnymi człowiek żyje;)

_________________
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 02.04.2006 @ 21:10:01 
Offline
Regis
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16.05.2004 @ 15:45:18
Posty: 1766
Ano nie samymi, traktując ją jako taki relaksujący przerywnik między Nowym repetyrorium języka niemieckiego, a Kayem, dajmy na to, sprawdza się znakomicie. :)

_________________
وأنا؟ أنا كقطة سيامية في جوف راحتيه


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 02.04.2006 @ 21:13:11 
Offline
Villentretenmerth
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10.12.2003 @ 13:45:04
Posty: 6932
Lokalizacja: urojone Trondheim za morzem
W moim przypadku między 'Ogólną teorią zaćmień' a 'Tańcem śmierci' Luthera Blisseta (świetna książka, jak skończę, to napiszę o niej parę słów).
:))

_________________
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 03.04.2006 @ 11:06:50 
Offline
Wiedźmin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27.10.2002 @ 20:35:02
Posty: 653
Lokalizacja: niewłaściwe miejsce, niewłaściwy czas...
wyjatkowo mlody kot pisze:
Lars jest tak papierowy, że aż przykro. I widać, że jest wytworem wyobraźni kobiecej, nie męskiej. Odzwierciedla pobożne życzenia każdej niewiasty. Otóż L. zwraca uwagę na kogo? Na świrniętego, niedożywionego i zaniedbanego kobiecego pokurcza w wystrzępionej szacie. Hehe. Prawdopodobnie z uwagi na to, że spodziewa się u niej pięknego wnętrza. Pokażcie mi faceta, który obejrzy się drugi raz za tak niewydarzoną panną. Zaiste, 'Zakon...' to najczystszej wody fantastyka.


IMHO nie masz racji, przynajmniej jeśli chodzi o ten wątek. Miriam najpierw budzi w Larsie irytację, potem litość (właśnie dlatego, że jest takim „świrniętym pokurczem”). Owszem, Lars w końcu Miriam polubi, ale tak, jak się lubi wymagające opieki dziecko – nie ma mowy o zainteresowaniu nią jako kobietą, a z Twojego streszczenia właśnie coś takiego wynika. Dla mnie właśnie wątek Miriam (oraz częściowo konstrukcja świata, co prawda w dużej mierze zapożyczonego, ale zapożyczonego pomysłowo) pozwolił przenieść tę książkę z kategorii „fajna, rozrywkowa powieść” do kategorii „fajna, rozrywkowa powieść z pewnym rysem oryginalności” :)

_________________
http://zabawki-anneke.blogspot.com


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 11.04.2006 @ 3:31:04 
Offline
The One and Only
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25.09.2002 @ 0:30:50
Posty: 5820
Lokalizacja: National Nitpicking Center
Anneke pisze:
IMHO nie masz racji, przynajmniej jeśli chodzi o ten wątek. Miriam najpierw budzi w Larsie irytację, potem litość (właśnie dlatego, że jest takim "świrniętym pokurczem"). Owszem, Lars w końcu Miriam polubi, ale tak, jak się lubi wymagające opieki dziecko – nie ma mowy o zainteresowaniu nią jako kobietą, a z Twojego streszczenia właśnie coś takiego wynika.

100% zgoda - ja też tam nie widziałem żadnego zainteresowania kobietą ani w ogóle żadnej kobiety (na litość, Miriam do osiągnięcia kobiecości - zarówno fizycznej, jak i mentalnej - jeszcze sporo brakowało). Lars zaopiekował się nieco szurniętym dzieciakiem, a nie żadną panną.
Anneke pisze:
Dla mnie właśnie wątek Miriam (oraz częściowo konstrukcja świata, co prawda w dużej mierze zapożyczonego, ale zapożyczonego pomysłowo) pozwolił przenieść tę książkę z kategorii "fajna, rozrywkowa powieść" do kategorii "fajna, rozrywkowa powieść z pewnym rysem oryginalności" :)

Tu też zgoda. "Zakon Krańca Świata" przypadł mi do gustu o wiele bardziej niż "Siewca Wiatru", zarówno ze względu na fabułę, jak i na konstrukcję świata. O ile kolejnej książki o aniołach już bym nie miał ochoty czytać, o tyle z drugim tomem "Zakonu Krańca Świata" chętnie się zapoznam.

_________________
I'm not dead yet.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 11.04.2006 @ 7:46:22 
Offline
Villentretenmerth
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10.12.2003 @ 13:45:04
Posty: 6932
Lokalizacja: urojone Trondheim za morzem
Jeśli Al lub Anneke byliby uprzejmi wskazać, w którym miejscu pisałam, że Lars interesował się Miriam jako kobietą, byłabym wdzięczna. O ile dobrze pamiętam, pisałam, że nieprawdopodobnym dla mnie jest, by jakikolwiek facet drugi raz obejrzał się za świrniętym, niedożywionym pokurczem. Czy jakoś tak. Litość? Chęć opieki? Darujcie, ale tego rodzaju zjawiska są równie częste, co uczciwy polityk albo wierny kochanek. Tzn. kilka razy o nich czytałam, ale widzieć jeszcze mi się nie zdarzyło. Ja jestem psychiczna na punkcie prawdopodobieństwa postaci. I dla mnie Lars jest typem nieprawdopodobnym, takim właśnie uczciwym politykiem. MSZ.
Mnie 'Zakon...' zdecydowanie się nie podobał. Nie wnikam w wartości literackie, przesłanie itd. Po prostu - nie ten świat, nie ten klimat, nie ci bohaterowie. Zdecydowanie - to nie to. I tyle.

_________________
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 11.04.2006 @ 9:49:03 
Offline
Wiedźmin

Rejestracja: 15.09.2004 @ 22:19:48
Posty: 583
wyjatkowo mlody kot pisze:
Litość? Chęć opieki? Darujcie, ale tego rodzaju zjawiska są równie częste, co uczciwy polityk albo wierny kochanek. Tzn. kilka razy o nich czytałam, ale widzieć jeszcze mi się nie zdarzyło.

[Post oczywiście składa się z samych IMHO. Nie powinien być odbierany jako personalny atak na przedmówczynię, bo w dużej mierze prezentuje raczej przemyślenia natury ogólniejszej. Wszak to cenne, że WMK zaznacza wyraziście, iż prezentowane przez nią refleksje to wyłącznie jej prywatne opinie.]

ROTFL. Nawet mimo zaznaczenia, że to TSZ.

I to jest ten probierz nieprawdopobieństwa konstrukcji psychicznej danej postaci? To, że twoje doświadczenia (wzrokowe czy dowolne inne) z odpowiednio: opiekuńczymi mężczyznami/uczciwymi politykami/wiernymi kochankami nie istnieją, nie dowodzi ich nieistnienia. Ba, mogą i istnieć w dużej liczbie, tylko akurat nie tam, gdzie patrzysz.

Skądinąd prezentowane przez ciebie podejście jest IMHO zjawiskiem przerażającym ze względu na jego konsekwencje logiczne (nie twierdzę, że akurat w twoim wypadku daje ono taki skutek).
Bo politycy kradną i są nieuczciwi.
A jakiś dowód? Nie, że jest tyle afer, tylko że robią to wszyscy, albo niechby 99%? Że nieuczciwość jest tam zjawiskiem nie tylko powszechnym (bo jest powszechna, co widać z ilości procesów, w które zaangażowani są członkowie sejmu) ale obejmującym polityków en masse? Jesteś politykiem - kradniesz, coś w stylu jesteś księdzem - pedofil z ciebie?
A na co komu dowody? No przecież politycy kradną, wszyscy to wiedzą. Nawet nie trzema udowadniać każdemu z osobna. Wiadomo, że to, panie, przekupna banda.

Analogicznie. Na co komu dowody, że kochanek zdradza? No przecież faceci to świnie. Wszyscy to wiedzą, oczywiście jeśli są kobietami i tzw. "męska solidarność" nie zaburza im oglądu. Takoż przedstawia się dowód na brak opiekuńczości u jednej z płci.

Z czego idzie prosty wniosek - politycy zawsze są nieuczciwi, więc nigdy nie należy im wierzyć. Nawet jeśli twierdzą, że chcą zrobić coś dobrego, to znaczy, że tak naprawdę chcą przy dopingu mas zdystansować konkurencję w wyścigu do żłoba. Redukując rzecz ad absurdum, wychodziłoby, że politycy dzielą się na fanatycznych idiotów i sprytnych kombinatorów, a rolą wyborcy jest tylko wybrać tych ostatnich, bo są mniej szkodliwi.

Kochankowie, oczywiście, zawsze są niewierni. Nie ma więc potrzeby, by samej dochowywać im wierności. Ufać, oczywiście, też nie należy. Jak mówi, że jest wierny, znaczy kłamie i najlepiej z takiego od razu zrezygnować.

W ogóle, jak wiadomo, opiekuńczość i czułość to endemiczne cechy kobiet. Jeśli wydaje się je mieć mężczyzna , znaczy sprytnie udaje - ewidentnie czegoś od kobiety chce. Pewnie seksu i sześciopaka... jak nie w krótkiej perspektywie, to w dłuższej. Ewentualnie ma w związku z kobietą jakieś inne makiaweliczne plany. Lepiej się od takiego trzymać z daleka, żeby nie paść ich ofiarą.

Generalnie więc z założenia "politycy kradną, mężczyzni są zakłamani i nieczuli etc." dochodzi się do wniosku "trzeba ich traktować tak, jak na to zasługują". A ponieważ każdemu da się przypiąć jakąś łatkę, prowadzi to do traktowania prawie każdego tak, żeby z marszu odrzucało go na kilometr.

Dowcip zaś cały w tym, iż osoby mniej lub bardziej zdolne podpisać się pod takimi i wieloma podobnymi generalizacjami, to z reguły te same, które narzekają, że świat jest zły, a ludzie to banda hien.
No, wśród ludzi parę wyjątków jest.
Chociaż nielicznych, i w zasadzie oscylujących w granicach błędu statystycznego.
A co tam. Błąd statystyczny przecież się nie liczy. Po co nim zaburzać takie ładne wnioski.
Tymczasem, jak świat ma nie być zły? Jak ma nie być zły w subiektywnym oglądzie, jeśli się tak na niego patrzy? Jak ma nie być zły obiektywnie, skoro tyle osób robi wstępne założenie, że dobre intencje u innego człowieka to żart nadający się na stronę główną www.joemonster.org ?

(Ewentualne odpowiedzi może raczej do "Pogadanek")


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 11.04.2006 @ 10:25:03 
Offline
Villentretenmerth
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10.12.2003 @ 13:45:04
Posty: 6932
Lokalizacja: urojone Trondheim za morzem
Ewentualnych odpowiedzi nie bedzie, bo nie ma potrzeby ich byc.
A caly twoj post mogles pokojnie wyslac mi droga prywatna. Nie wnosi nic do dyskusji o Kossakowskiej, jest wyrazem twoich prywatych reakcji na moje prywatne poglady.

_________________
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 183 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group