meadwyn pisze:
Szóste primo: Bardzo denerwująca cecha WŁ, którą każdy po lekturze powyżej 10 książek odkrywa: powtarzanie. Kawałki o wyjmowaniu burdelu z kobiety et consortes wracają w kolejnych książkach z podziwu godną regularnością, czasem nawet całe partie "ripostowe". Tak samo wracają pewne klisze bohaterów, jak schemat starszego "krewnego/przyjaciela-filozofa i ironisty" czy "bohatera wilka-samotnika, o skrwawionych rękach, ale czystym sercu, przeciwko wszystkim". Za każdym razem ma to swój smak, jednak ta czkawka motywów z czasem coraz bardziej nuży.
-Co do kobiet...Noo, Łysiak nie ma o nich najlepszego zdania i biorąc pod uwagę jego osobiste koleje życiowe-trudno się dziwić. Starczy prześledzić to co pisze o żonie w pierwszych swoich książkach ( np. "Francuska ścieżka") i to co potem o kobietach w ogóle...
-Co do powtarzających się motywów-coś w tym jest, ale w końcu w życiu zdarzają się męskie egzemplarze typu "wołk adinokij" ;)
Ja Łysiaka lubię, nie drażni mnie nawet jego publicystyka "polityczna", choć faktycznie, czasem widać, że wali siekierą tam gdzie można by elegancko-rapierem. Ale czy jego gniew na możnych, układy, przewały na uczelniach jest taki dziwny? Szanuję go za odwagę z jaką porusza sprawy których nikt poruszyć się nie odważył. Z zarzucaniem mu "odpałów" byłbym ostrożny. O ile mi wiadomo nie przegrał żadnego procesu a przecież rzucał często nazwiskami, faktami, datami...A, że często podaje fakty w sposób "nieuładzony" i z gniewem- taka jego uroda...Może się podobać a może-nie.
Ale revenons a nos moutons-bo miało być o literaturze. Wrażenie robi też głęboka wiedza Łysiaka z zakresu historii i historii sztuki. Kiedyś sprawdziłem kilka mniej prawdopodobnych historyjek z jego książek ( np. to co napisał o wilkołakach we "Flecie z Mandragory"), ile ja się tego naszukałem...Ale znalazłem wszystko, w końcu :) No i maestria w posługiwaniu się językiem...To naprawdę robi wrażenie! On kiedyś napisał, we "Flecie..." o prezydencie kraju w którym rozgrywa się akcja -" Gros wysiłku poświęcił swemu językowi, czyniąc obśliniony mięsień w jamie gębowej strasznym instrumentem hipnotyzera". Język Łysiaka, ten literacki-też jest instrumentem hipnotyzera...