Magdalaena pisze:
nie bez powodu Twoje poglądy co do jakości wydawniczej są wyjątkowo skrajne.
Owszem, wiele osób już mi mówiło, że w niektórych kwestiach jestem faszystą :->
Magdalaena pisze:
IMHO często nie masz tak naprawdę wyboru - tj jeśli chcesz kupić (po polsku) książkę, to bierzesz to co jest, nawet w różnych tłumaczeniach i z niedokładną korektą :-(
A w życiu - może inni tak robią, ale nie ja. Od 10 lat nie zdarzyło mi się kupić po polsku cyklu, który ma kilku różnych tłumaczy - gdy widzę coś takiego, to albo rezygnuję z zakupu, albo kupuję oryginał. To samo z redakcją i korektą: już kilka razy się zastanawiałem, czy nie kupić sobie np. "Dźwięku rogu" albo "Handlarzy kosmosem", ale za każdym razem rezygnowałem. Powód? Obie książki są wydane przez Solaris, a moje zaufanie do tego wydawnictwa jest mniej więcej podobne jak do Fabryki Słów (czyli przyzerowe).
Magdalaena pisze:
zastanawiam się ile osób nie kupiłoby np. "Lux perpetua" gdyby wydała ją FS ?
Ja bym nie kupił. Serio.
Widzisz, ja wychodzę z założenia, że skoro mamy gospodarkę rynkową, to książka jest towarem - takim samym, jak każdy inny. A skoro tak, to wymagam od wydawcy, żeby dostarczył mi towar pełnowartościowy - książkę ze skopanym tłumaczeniem, brakiem redakcji, korekty & so on traktuję jako towar wybrakowany, za który mogę ewentualnie zapłacić 1/3 ceny w tzw. "taniej książce", ale nigdy pełną cenę rynkową.
Żeby była jasność: każdemu się czasem zdarza jakaś mała wpadka i nie mam w tej chwili na myśli jakiejś pojedynczej literówki czy drobnego błędu translatorskiego. Mam na myśli potworki tłumaczeniowe pokroju Honor Harrington, potworki redaktorskie pokroju "Achai" czy "Siewcy wiatru" i tak dalej - dla mnie to są buble, które powinny zostać natychmiast wyeliminowane z rynku.
No mercy for the wicked.
Magdalaena pisze:
a co do terminologii, to zastanawiam się czy naprawę nie da się tak zrobić, żeby w umowie z drugim tłumaczem nie zobowiązać go do zachowania terminologii wymyślonej przez pierwszego ?
Magda, ale to nie jest tylko sprawa terminologii - w grę wchodzi też m.in. jednolitość stylistyczna. Nie ma cudów: dwie różne osoby nigdy nie będą tłumaczyć tak samo, zawsze coś się rozjedzie. W przypadku dobrych tłumaczy różnice będą małe, w przypadku złych będą duże, ale jakieś będą zawsze.