Anneke pisze:
Kkkara pisze:
Nie grzesz, jesli filmowcy nie spuszczą z tonu i dobrze oddadzą ducha "Siostrzeńca Czarodzieja", to może to byc arcydziełko:))) IMO w tej części sztuka filmowa może się najbardziej wykazać.
"Podróż..." i "Srebrne Krzesło" są z kolei bardzo ciekawymi przygodówkami, takimi trochę w klimacie LOTRa- wyprawa, misja, nowe, nieznane miejsca, niebezpieczeństwa...
Hmm, a właściwie dlaczego w "Siostrzeńcu czarodzieja" sztuka filmowa ma największe pole do popisu? Ja z tej książki pamiętam głównie tę umierającą planetę, gdzie dzieci trafiły na czarownicę - fakt, wrażenie robi, ale to jednak tylko kilka scen. Reszta, imho, nie jest już tak klimatyczna ani efektowna
Umierająca planeta, a raczej umierający świat, to raz. Dwa, XIX wieczny Londyn. Trzy, przystanek między światami- i ta atmosfera dusznego, leniwego popołudnia. Stworzenie Narni. Potem wyprawa po jabłko, jakby do kolejnego świata. Każde z tych miejsc ma swój niepowtarzalny klimat, a w mojej głowie stworzenie Narni moze na ekranie wyjść prześlicznie, zwłaszcza, jesli podłożą dobrą muzykę ( mam ją w głowie, ale nie wiem co to :D)
Anneke pisze:
"Podróż Wędrowca do Świtu" lubię za to, że jest to chyba najbardziej fantastyczna, oryginalna i barwna z wszystkich części "Opowieści z Narnii". Urzekły mnie zwłaszcza opisy coraz dziwniejszych krajobrazów, w miarę jak statek zbliżał się do krawędzi świata.
O tak, tu się zgodzę. Przypomniałam sobie tę wyspę z
niewidzialnymi jednonogami i wyspę, na której sny stają się rzeczywistością - też może ładnie wyjść :) Zwłaszcza koniec świata.