Wieża Błaznów

Dyskusje na tematy związane z Andrzejem Sapkowskim (i wiele innych)
Dzisiaj jest 27.04.2024 @ 9:58:56

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 93 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna
Autor Wiadomość
Post: 26.12.2005 @ 21:04:19 
Offline
Wiedźmin

Rejestracja: 15.09.2004 @ 22:19:48
Posty: 583
"...on nie wart jednej łzy.".

Taki temat , żeby pozbierać krążące po całym forum wątki o pewnej książce Bułhakowa , odnawiające się z regularnością feniksa.

:P :P :P :P


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 26.12.2005 @ 23:15:44 
Offline
Regis
Awatar użytkownika

Rejestracja: 23.12.2003 @ 13:46:37
Posty: 1670
Lokalizacja: Warszawa, mniej lub bardziej
Moje wewnętrzne oko mi mówi, że "Mistrza..." lubię :) I że Bułhakow wielkim pisarzem był. Ale to tylko moje odczucia... :D

_________________
For six months I couldn't sleep. With insomnia, nothing's real. Everything is far away. Everything is a copy of a copy of a copy.
~ Fight Club

Nowe miejsce w sieci.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 26.12.2005 @ 23:16:47 
Offline
Murderatrix

Rejestracja: 16.10.2003 @ 21:46:27
Posty: 3280
Lokalizacja: Ilion
Ewentualnych dyskutantów zachęcam do zapoznania się z ostatnią dyskusją na temat "MiM":
http://www.sapkowski.pl/forum/viewtopic ... tart=10440


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 26.12.2005 @ 23:34:24 
Offline
Król Dezmod
Awatar użytkownika

Rejestracja: 08.05.2004 @ 15:09:27
Posty: 3054
Lokalizacja: Osiris
Gdyby dało się te wątki pozbierać i wkleić tutaj, tak jak Al to zrobił z "Firefly" w filmowym, forum znów odeszłoby o krok od stanu absolutnego chaosu, gdzie sukcesywnie zmierza ;)

* Nie da się - "Co teraz czytacie..." jest za długi i engine odmawia współpracy przy próbie wydzielenia z niego czegokolwiek - Alakhai

Bułhakowa zaczęłam czytać właśnie od "Mistrza i Małgorzaty", bynajmniej nie dlatego, że była to lektura. Do chwili, kiedy musiałam dzieło omawiać, miałam kilka innych tytułów za sobą. Nie wiem, jak wyglądało to u was, ale mnie szkolna interpretacja szalenie rozczarowała. Jedyne, o czym musiałam pamiętać, to żeby przytakiwać, kiedy pani profesor powtarzała po raz n-ty, że "Mistrz i Małgorzata" to "satyra na komunizm". Tylko i wyłącznie. Samą książkę kocham. Za atmosferę, za magię, za przeplatającą się narrację, za Behemota. Za humor ironiczny i trafiający w sedno. Za absurd i przerysowanie. Żałuję, że nie mogę przeczytać tego w oryginale.

_________________
Are you playing with me, Cleric?
Komitet Obrony Styropianowych Głazów i Rozbujanej Kamery


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 27.12.2005 @ 0:04:06 
Offline
Babka Yarpena Zigrina
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18.04.2005 @ 18:27:02
Posty: 2816
Lokalizacja: duchem wciąż znad morza
W "Mistrzu i Małgorzacie" zakochałam się od pierwszej strony - IMHO ksiażka absolutnie fenomenalna, doskonała do ostatniego zdania. Dla mnie w ścisłej czołówce, obok "Stu lat samotności" chyba ulubiona książka ever. Dobra, tyle jeśli chodzi o emocje, teraz będą konkrety ;)
W szkole miałam podobnie jak Ireth - z wielką niecierpliwością oczekiwałam na omawianie tejże lektury i rozczarowałam się, gdy została ona przez nauczycielkę określona dość jednoznacznie, jako owe odniesienie do komunizmu. Tylko i wyłącznie odniesienie. Tylko na tym się skupialiśmy, choć większość klasy, naprawdę pod wrażeniem tej ksiażki, próbowała interpretować ją bardziej wieloznacznie. Nie przeczę, że nabijanie się z systemu jest w tej książce obecne. Ale nie było ono dla mnie aż tak wyraźne.
Ja osobiście uwielbiam wątek biblijny, jak i wszystkie rozmowy choćby zahaczające o religię, wreszcie pewien wniosek podsumuwujący - czyli szatan dowodem na istnienie Boga. Ale jaki szatan! Postać Wolanda jest po prostu niesamowita w każdym kontekście.
Poza tym książką jest faktycznie bardzo satyryczna. Bułhakow nie tylko obśmiewa system komunistyczny, w rzeczywistości powieść aż się iskrzy od ironicznego humoru, który dotyczy wielu osób, zjawisk, wydarzeń.
Wreszcie klimat - po prostu niepowtarzalny, mrocznie magiczny, momentami groteskowy, przykuwający uwagę i wciągający. Na ów klimat składają się takie czynniki jak: ciekawy język Bułhakowa, cała plejada magicznych postaci i wreszcie wydarzenia - absurdalne, zaskakujące, zabawne i dziwne.
Cóż, trudno jest zamknąć fenomen tej książki w słowach. Nie raz przyszło mi rozmawiać z osobami, którym się ona w ogóle nie podobała i przyznam, że trudno mi było przytoczyć argumenty podkreślające jej wspaniałość itd. Ja wyczuwam to moim szóstym zmysłem ;)))

_________________
Quidquid latine dictum sit, altum videtur.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 27.12.2005 @ 0:21:43 
Offline
Myszowór
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13.02.2003 @ 16:26:44
Posty: 1082
Lokalizacja: z tysiąca i jednej nocy
Do MiM zabierałem się kilka razy, chciałem ugryźć z różnych stron i za każdym razem nic ; ). Brnąłem i w pewnym momencie książka lądowała z powrotem na regale. Od dłuższego czasu ładuję akumulatory i wyczekuję na ostateczny szturm ; ). Do sylwestra przeczytam i się wypowiem obszerniej.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 27.12.2005 @ 0:26:40 
Offline
Wiedźmin

Rejestracja: 15.09.2004 @ 22:19:48
Posty: 583
Anya pisze:
Bułhakow nie tylko obśmiewa system komunistyczny, w rzeczywistości powieść aż się iskrzy od ironicznego humoru, który dotyczy wielu osób, zjawisk, wydarzeń.

IMHO ten humor jest strasznie prymitywny. Nie w warstwie dosłownej - jak się pracuje nad książką kilkanaście lat, można takie braki wyeliminować. Natomiast, jak już pisałem w wiadomym wątku, bardzo mi się nie podoba, że Bułhakow za pośrednictwem szatana kopie wszystkich dookoła. Za to, że są, za to, że żyją, za to, że śmią istnieć w nielubianym przez niego państwie.

Aha, Joanka, jeśli przeczytałaś komentarz Alakhaia, już chyba rozumiesz sens mojego postulatu dotyczącego co dłuższych tematów spoza Kramu. Można wszak przykleić.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 27.12.2005 @ 0:31:18 
Offline
Babka Yarpena Zigrina
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18.04.2005 @ 18:27:02
Posty: 2816
Lokalizacja: duchem wciąż znad morza
Radagajs pisze:
Anya pisze:
Bułhakow nie tylko obśmiewa system komunistyczny, w rzeczywistości powieść aż się iskrzy od ironicznego humoru, który dotyczy wielu osób, zjawisk, wydarzeń.


IMHO ten humor jest strasznie prymitywny. Nie w warstwie dosłownej - jak się pracuje nad książką kilkanaście lat , można takie braki wyeliminować. Natomiast , jak już pisałem w wiadomym wątku , bardzo mi się nie podoba , że Bułhakow za pośrednictwem szatana kopie wszystkich dookoła. Za to , że są , za to , że żyją , za to , że śmią istnieć w nielubianym przez niego państwie.

No i dobrze :D
A tak serio, nie miałeś wrażenia, że kara jest słuszna? Nie czułeś niechęci do tych ludzi? Bo ja im nie współczułam, popierałam Wolanda przez cały czas, jedynie momentami nawiedzały mnie nieśmiałe myśli mówiące, iż ja też mam wiele z tych wad, objeżdżanych przez autora :)

_________________
Quidquid latine dictum sit, altum videtur.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 27.12.2005 @ 1:05:20 
Offline
Wiedźmin

Rejestracja: 15.09.2004 @ 22:19:48
Posty: 583
Anya pisze:
No i dobrze :D

No to przynajmniej wiesz, dlaczego aż tak nie cierpię tej książki. Bo znaczna część czytelników jest gotowa po niej uwierzyć w tę do bólu uproszczoną wizję świata.
Anya pisze:
A tak serio, nie miałeś wrażenia, że kara jest słuszna?

Nie.
Anya pisze:
Nie czułeś niechęci do tych ludzi?

Za co?
Że próbowali śledzić Wolanda?
Że starali się go zdemaskować?
Że korzystali z okazji, kiedy w teatrze oferowano im darmowe ubrania?
Że krytykowali, IMHO słusznie, powieść Mistrza?
No, co takiego zrobiły te wszystkie Annuszki, ci Lichodiejewowie, Rimscy, Warionuchowie, Bengalscy, Łatuńscy?
Tzw. "moralność" Bułhakowa opiera się na tym, że krytyk, który skrytykował powieść, zasługuje na to, by zdemolować mu mieszkanie w rewanżu, co jest sprawiedliwe i fajne. Oraz że fajnie jest ponabijać się z ludzi, którym siły nadprzyrodzone niszczą życie. A także że fajnie jest dokopać wszystkim, którzy popełniają ten straszny grzech, że śmią żyć w nielubianym przez autora państwie, i najlepiej byłoby zetrzeć z powierzchni Ziemi cały ZSRR wraz z tymi setkami milionów ludzi.

"Mistrz i Małgorzata" rozpatrywana w kontekście biografii Bułhakowa to powieść-skowyt. Bułhakow do swojej podkoloryzowanej (jego żona, pierwowzór powieściowej Małgorzaty, w rzeczywistości zostawiła dla Bułhakowa nie tylko męża, ale i dwoje dzieci) historii włączył interwencję sił z zaświatów, które dokopują wszystkim wokoło. I nawet w powieści pisanej do szuflady na sensowniejszą analizę otaczającego świata zdobyć się nie umiał - tylko rozwałka, rozwałka, rozwałka, aż się przypomina trzecia część "Dziadów" i obłęd Gustawa-Konrada, i to pragnienie picia krwi. Z jednej są parafii. Tu waryjaci, dalej sala waryjatek.

Wszak metody działania, ale przede wszystkim również hierarchia wartości Wolanda jest identyczna, jak u Stalina i partii; rozwalamy wszystkich, którzy staną nam na drodze, oraz tych, którzy w nas nie wierzą, żeby reszta się bała. A swoich promujemy.
Więc pisze pisarz powieść, która ma być na komunizm satyrą. I sam jest równie prymitywny w swojej krytyce, co wykpiwane przez niego absurdy, nie mając nic do zaproponowania zamiast tego, co obśmiewa (co powinno być główną cechą wszelkiej krytyki). Straszne to. Przerażające.

A to, co jest IMHO naprawdę pozytywnym przesłaniem "MiM", to to samo, co dla Bułhakowa było zapewne negatywnym; czyli że Woland tak naprawdę przegrywa. Bo choćby nie wiem, jak się chojraczył, nie zmieni tego świata według swojej woli, nie zdezorganizuje go trwale ani nie zmusi ludzi, żeby w niego wierzyli. Od czasu "Bachantek" - do których powieść ta jest bardzo podobna - ludzie nauczyli się obywać doskonale bez sił nadprzyrodzonych. Bez Boga i Szatana.
Anya pisze:
Bo ja im nie współczułam, popierałam Wolanda przez cały czas, jedynie momentami nawiedzały mnie nieśmiałe myśli mówiące, iż ja też mam wiele z tych wad, objeżdżanych przez autora :)

Jakich wad?


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 27.12.2005 @ 1:29:36 
Offline
A teraz wymyśl sobie coś fajnego
Awatar użytkownika

Rejestracja: 22.09.2002 @ 23:20:56
Posty: 13851
Lokalizacja: Jelenia Góra
Radagajs nadyskutowaliśmy się już o powieści Bułhakowa kiedyś. Nawet często te same zdania teraz powtarzasz, te same zarzuty. Otworzyłem i przeczytałem tego linka co wrzuciła Poli :) Niewiele miałbym dzisaj do dodania. Ja nie lubię rozkładać na czynniki tej książki. Za bardzo kocham "Mistrza i Małgorzatę", żeby to robić. Tym razem dodałeś tylko jedną nową, bardzo mocną tezę (o jedynym plusie), z którą ja zresztą się nie zgadzam :) Jest sens powtarzać dokładnie taką samą dyskusję, te same argumenty ? Naprawdę przypomnienie sobie tamtej , dawnej dyskusji daje takie poczucie "wtórności" sporu. Ani Ty zdania nie zmniesz, ani ci Twoi adwersarze w tej dyskusji co powieść cenią i/ lub uwielbiają :) A IMVHO na odkrycie nowych smaczków interpretacyjnych się nie zanosi -> patrz teza o wtórności sporu :)

_________________
O czarach co cierpliwe są i łaskawe, nie szukają poklasku
a nawet - w co uwierzyć trudno - nie unoszą się pychą
plugawe języki mówiły, że już ich nie ma.



Strona domowa Stelli i Kamila


Ostatnio zmieniony 27.12.2005 @ 13:01:08 przez Zamorano, łącznie zmieniany 2 razy

Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 27.12.2005 @ 9:57:38 
Offline
Wiedźmin

Rejestracja: 15.09.2004 @ 22:19:48
Posty: 583
Zamorano pisze:
A IMVHO na odkrycie nowych smaczków interpretacyjnych się nie zanosi -> patrz teza o wtórności sporu :)

Mylisz się. Ja np. z wielkim zdziwieniem przyjąłem tezę Ali (z posta, niestety, już przez nią skasowanego) że Małgorzata demolując mieszkanie Łatuńskiemu znajduje się jakoby pod wpływem Szatana, i aż sprawdziłem, czy faktycznie czegoś takiego tam nie ma; szczerze mówiąc, nic IMHO za tym nie przemawia. Akurat "MiM" jest powieścią o takiej wielości rozwiązań interpretacyjnych, że jakoś nie mam wrażenia, by miały się rychło wyczerpać. Oczywiście, że są rzeczy, co do których konsensusu w dyskusji nie będzie, jak choćby "czy ta powieść jest fajna". Chodzi mi o prostsze, w rodzaju "czy Woland jest dobry, jeśli tak, to jak się to dobro objawia, jeśli nie , to jak się to ma np. do motta". Bo może ta głębia gdzieś faktycznie jest? Jeśli jest, to w końcu ktoś będzie mi chyba umiał wytłumaczyć, gdzie konkretnie i na czym polega.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 27.12.2005 @ 11:46:14 
Offline
Babka Yarpena Zigrina
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18.04.2005 @ 18:27:02
Posty: 2816
Lokalizacja: duchem wciąż znad morza
Radagajs pisze:
Anya pisze:
Bo ja im nie współczułam, popierałam Wolanda przez cały czas, jedynie momentami nawiedzały mnie nieśmiałe myśli mówiące, iż ja też mam wiele z tych wad, objeżdżanych przez autora :)

Jakich wad?

Wszelkich. Ci ludzie byli interesowni, naiwni i zazwyczaj głupi. Automatycznie byłam po stronie Wolanda, nie zastanawiałam się nad ich faktycznymi przewinieniami.
Również się nie zgodzę z tym, że Woland przegrywa. Nie wydaje mi się, by on chciał naprawdę zmienić ludzkość - ot, przyszedł, narozrabiał i poszedł. I o to chodziło. To nie miała być żadna nauka, jedynie pełen nonszalancji pokaz sił.
Dla mnie chyba głównym plusem jest niesamowity klimat. I to ten klimat sprawia, że wciąż wracam do tej książki.

_________________
Quidquid latine dictum sit, altum videtur.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 27.12.2005 @ 11:46:39 
Offline
Leeeniwa Wiewiórka

Rejestracja: 22.05.2003 @ 17:02:23
Posty: 21351
Lokalizacja: Wonderland
Ta, post wykasowany bo jakoś nieszczególnie mam ochotę wdawać się z tobą w dyskusję o MiM. A pisząc o Małgorzacie nie stawiam żadnej tezy. Demolując mieszkanie była wiedźmą ot i wszystko.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 27.12.2005 @ 18:00:20 
Offline
Villentretenmerth

Rejestracja: 04.08.2003 @ 19:27:23
Posty: 5488
Ludzie jak ludzie. Zresztą dokładnie to samo mówi, bodaj, Woland bądź któryś z jego świty po pamiętnym spektaklu w Varietes. Moskwiczanie nie zmienili się przez wieki ani na jotę :) Ludzie in genere nie zmieniają się ani na jotę. Jeszua Ha-Nocri ich za to/mimo tego... nie, jednak za to, kocha, wierzy w nich, z naiwnością i dobrocią dziecka. Woland jest pozbawiony złudzeń, choć sam złudzenia rozdaje (czego efekty zostały przez Bułhakowa opisane nieprawdopodobnie zabawnie :) ). w ludziach jest to, co w nich kocha Jeszua i jest to, co obnaża Woland. I dzięki temu z jednej strony ludzie, nawet ci wyjątkowi, nie zasługują na Światłość ( choć oni zasługują na spokój), ale też dzięki temu Woland wciąż tylko wpada z wizytą. Nie czyni więcej (drobne swawole, cóż to jest?) Nie wolno mu?

Dodam jeszcze tylko na koniec, że nie lubię takiej drapieżnej, wrogiej, fanatycznej (tak bowiem ją odbieram) interpretacji jak podnoszona przez Radagajsa. Oczywiście nie odbieram nikomu prawa do jej posiadania, czy jej głoszenia - cóż człowiek (tu mam na myśli siebie) jest w stanie znieść wiele. W każdym razie założenia interpretacyjne w niej przedstawione są mi skrajnie odległe. Osobiście nawet (sama dla siebie) uważam je za dziwaczne. Osobliwie dziwacznym dla mnie jest punkt wyjściowy, który - jak wnoszę, ale po raz kolejny przyznać się muszę w tym miejscu, że uważam, że Radagajs wyraża się dość niekomunikatywnie (podkreślam, że to moja prywatna opinia, która jest tu tylko w charakterze usiłowania usprawiedliwienia mojej niekumacji) - wyrażona została tu:
Cytuj:
Tzw. "moralność" Bułhakowa opiera się na tym, że krytyk, który skrytykował powieść, zasługuje na to, by zdemolować mu mieszkanie w rewanżu, co jest sprawiedliwe i fajne. Oraz że fajnie jest ponabijać się z ludzi, którym siły nadprzyrodzone niszczą życie. A także że fajnie jest dokopać wszystkim, którzy popełniają ten straszny grzech, że śmią żyć w nielubianym przez autora państwie, i najlepiej byłoby zetrzeć z powierzchni Ziemi cały ZSRR wraz z tymi setkami milionów ludzi.

Jest to dla mnie trop interpretacyjny tak "odczapisty" i mnie odległy, że doprawdy nie wiem skąd się wziął. Zakładam, że zrodził się w umyśle jego autora, to byłoby oczywiste. Tym niemniej wątpię, żeby jakakolwiek próba przedstawienia w tym momencie interpretacji MiM w powyższym zakresie po pierwsze jako nie tej jedynej najistotniejszej oraz, po drugie sprowadzającej efekty wizyty Wolanda i spółki w Moskwie tamtych czasów do swoistego papierka lakmusowego ukazującego wyraźnie absurdy i podłości panującego wtedy systemu, okazała się skuteczna.

_________________
"Bla bla pod burym bla bla żywopłotu
Bla-blałem ją bla bla wśród ptasząt łopotu.
W mokrej glinie łopatą wykopany dół,
Jej bla-bla bla bla przebił osikowy kół."
Shague Ghintoss by Jake Jackson

ja odpuściłam sobie już dawno. wmk <rotfl>


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: 27.12.2005 @ 18:55:50 
Offline
Regis
Awatar użytkownika

Rejestracja: 23.12.2003 @ 13:46:37
Posty: 1670
Lokalizacja: Warszawa, mniej lub bardziej
O "Mistrzu i Małgorzacie" nie mogę powiedzieć "pochłonęłam jednym tchem". Najpierw szło mi opornie... Trochę jak z "Paragrafem 22". Początkowo nie potrafiłam "wejść" w świat Bułhakowa, był dla mnie obcy... A potem coś się zmieniło. Pewna absurdalność historii przestała mnie dekoncentrować, przeciwnie - zafascynowała mnie. Polubiłam postacie - Wolanda i jego diabelską świtę, ale także Piłata. Moją sympatię wzbudził też Iwan Bezdomny, ale sami bohaterowie tytułowi wydali mi się najmniej ciekawi. Historia ich uczucia była, bez wątpienia, piękna, ale to nie na nią czekałam z utęsknieniem - wolałam czytać o tym, co porabiał Woland, Behemot, Azazello... I nieodmiennie mnie bawili.

W przeciwieństwie do Anyi, a podobnie do Radagajsa, współczułam ludziom skrzywdzonym przez Wolanda, odnosząc wrażenie, że nie do końca byli sobie winni. Co innego niewinne figle, takie, aby dać tylko nauczkę (jak w cyrku), a co innego łamanie komuś życia. Zwłaszcza, że Woland wiedział, że odejdzie, a ludzie musieli zostać. I poradzić sobie z całym bałaganem, którego narobił.

Zakończenie było cudowne. Takie, jakie być powinno. Bo on był tą siłą, co wiecznie zła pragnąc, wiecznie dobro czyni. Woland okazał sie być przykładem "ludzkiego Szatana".

PS. Czytając "Dopuszcalne straty" Kossakowskiej odniosłam wrażenie, że sprafrazowała ona fragment "Mistra...", a szaleniec, którego spotkał w ogrodach pomocnik Omaela, młody anioł, był Piłatem. Skojarzenie przywiodły mi na myśl pewne charakterystyczne sformuowania, które się tam pojawiały, a konkretnie sposób, w jaki domniemany Piłat opisywał Jerozolimę i postać Chrystusa. Ktoś kojarzy ten fragment i wie, co mam na myśli? <straszne głupoty gadam?>

_________________
For six months I couldn't sleep. With insomnia, nothing's real. Everything is far away. Everything is a copy of a copy of a copy.
~ Fight Club

Nowe miejsce w sieci.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 93 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group