Cintryjka pisze:
Hm, pierwsza z brzegu - zwykle jak się coś do kogoś ma, to się mu mówi, o co chodzi, a nie przestaje z nim rozmawiać bez podania powodu.
Z doświadczenia twojego dyskutanta wynika, że bywa dokładnie odwrotnie. Ale ponieważ pod tym względem nie ma on ochoty się licytować, może pokażesz kilka tych przypadków, w których żadna ze stron nie drąży sprawy?
Cintryjka pisze:
Druga - jeśli chcę z kimś pójść na bal czy gdziekolwiek, to waham się tydzień, a nie trzy miesiące, zanim zbiorę się na odwagę, żeby zapytać:P
Bo ciebie - to takie założenie tylko, nie zakamuflowane pytanie o życie prywatne - nie wychowywano na zasadzie "masz być posłuszny i trzymać się z daleka od ludzi , żeby wstydu nie przynosić", nie izolowano przez jedenaście lat od pozaszkolnego życia towarzyskiego i nie czyniono wszystko, byś na kontakty tego typu nie miała szans również w szkole. I nie traktowano w domu jak szmaty. Takie doświadczenia naprawdę poważnie rzutują na poczucie własnej wartości w relacjach międzyludzkich. Każdy miałby po czymś takim ciężkie psychiczne sznyty.
Naprawdę, "ja bym tak nigdy w życiu nie" to w takim przypadku żaden argument.
Cintryjka pisze:
Trzecia - prawdziwy przyjaciel nie kupuje pogłosek rozpuszczanych przez wrogów przyjaciela za dobrą monetę.
Jeśli się umie przemóc przekonanie o własnym braku wartości. Bo przy takim każdy drobiazg jest inspiracją do rozmyślań "a jeśli on/ona już nie chce relacji ze mną?".
Cintryjka pisze:
Czwarta - jak się idzie na randkę, nawet jak się jest smarkaczem, to się nie zachowuje jak Harry i Cho - młodsza przecież Ginny W. przy nich wychodzi na jakąś "zdzirę", bo zmienia facetów jak rękawiczki, a ich przerasta spojrzenie sobie w oczy i zamienienie dwóch zdań bez czerwienienia się.
Ginny W. nie ma za sobą doświadczenia pod tytułem "mój obecny chłopak był przy śmierci poprzedniego i nie wie, zresztą nie tylko on, co z tym począć".
Cintryjka pisze:
Piąta - Harry przez caly 5 tom zachowuje się jak skandalicznie rozwydrzony bachor, taki drugi Dudley, choć jako 11 latek był wcieleniem poczucia obowiązku i rozsądku. Ogromna niekonsekwencja, zresztą Harry z tomu na tom, miast dorastać, wydaje się drastycznie dziecinnieć.
:P :P :P :P
Można to częściowo tłumaczyć tzw. wiekiem dojrzewania. Zaburzona gospodarka hormonalna, te sprawy.
Można jeszcze czym innym: przez pierwsze tomy miał poczucie, że jest po słusznej stronie, owszem, miewał wrogów i antypatie, ale generalnie świat był z nim. A w piątce Dumbledore unika go niczym trędowatego, szerokie rzesze czarodziejów z jego kolegami włącznie mają go za kłamcę, i do tego jest on świadom, że na tym wszystkim korzysta wyłącznie Voldemort.
Mało kogo by szlag nie trafił.