Pozwolę sobie wkleić moje przemyślenia na wiadomy temat :)
Które opowiadanie najlepsze?
Wobec faktu, że R.M.W. pisze bardzo równo, odpowiedź nie jest prosta. Prawdopodobnie nie ma tu obiektywnego kryterium, są tylko gusta. Dlatego poniższe zestawienie opierać się będzie na moich.
Opowiadania będę oceniał za pomocą gwiazdek. I tak: **** kapitalne *** bardzo dobre ** dobre * niezłe
Jak widać, są to tylko oceny pozytywne, ale Wegner nie napisał w "Opowieściach..." słabego opowiadania. Owszem, niektóre są słabsze, ale tylko na tle innych. Jako opowiadania fantasy każde jest przynajmniej niezłe. Stąd taka skala ocen. Można było zrobić od 1 do 3, ale dzięki czterem gwiazdkom lepiej oddam moje odczucia ;)
Jeśli chodzi o opowiadania, to układ jest następujący:
PÓŁNOC
Honor górala (**) Wszyscy jesteśmy Meekhańczykami (***) Szkarłat na płaszczu (****) Krew naszych ojców (**)
POŁUDNIE
Ponieważ kocham cię nad życie (****) Gdybym miała brata (***) Pocałunek skorpiona (*) Zabij moje wspomnienia (***)
WSCHÓD
I będziesz murem (*) Najlepsze, jakie można kupić (***) Koło o ośmiu szprychach (****) Oto nasza zasługa (***)
ZACHÓD
Światło na klindze miecza (***) Sakiewka pełna węży (****) Objęcia miasta (***) Rzeka wspomnień (*)
Spojrzałem i wyszło mi wszędzie 11/16 gwiazdek, tylko różnie rozłożonych. Zupełnie przypadkiem (przysięgam, że nie kombinowałem) potwierdziła się teza o równości. Księgi, jak wiadomo, są cztery. Nie jest łatwo wskazać, która część opisująca imperium meekhańskie jest najlepsza. Jak mówiłem, Wegner pisze równo. Subiektywnie najbardziej chyba jednak podobało mi się Południe, potem Zachód, Północ i Wschód. Ale różnice są naprawdę minimalne. Równie dobrze za miesiąc mogę mieć inne zdanie. Patrzę na układ ocen, które przyznałem i nijak nie mogę dostrzec żadnej prawidłowości. Chyba tylko to, ze w każdej części jest jedno opowiadanie kapitalne.
Jeśli chodzi o karkołomną próbę sklasyfikowania poszczególnych opowiadań, postanowiłem zrezygnować z planowanej wcześniej drabinki i oprzeć się na przyznanych ocenach. Przy każdej historii kilka słów przemyśleń natury ogólnej, zrozumiałej dla tych którzy czytali. Także raczej spoilerów nie będzie. Subiektywnym okiem widzę to tak:
16. I będziesz murem * Pierwsza historia ze stepów Wschodu. Chyba najsłabsze z całości. Fabuła średnia, twist z Pomiotnikiem dość przewidywalny, głównych bohaterów dopiero poznajemy, no i ogólnie te stepowe klimaty jakoś mi nie podchodzą. Jedyny słaby opening (z czterech) to właśnie to opko.
15. Pocałunek skorpiona * Jako część całości sprawdza się dobrze, samodzielnie nie bardzo. Ot, snuje się chłop po pustyni i czeka, aż zobaczy światło w tunelu. A gdy je już widzi, to mu przechodzi i nie chce już widzieć światła w tunelu. Relatywnie niska ocena wynika pewnie z faktu, że Południe uważam ża najbardziej zwartą historię i akurat to opowiadanie jest bardzo zależne od pierwszych dwóch z Południa.
14. Rzeka wspomnień * To też nie jest złe opko. Jako że kończy Zachód, mamy tutaj ostateczną walkę między Ligą Czapki a hrabią Terleachem i jego Prawymi. Ocenę drastycznie zaniża wątek wspomnień z wojny bogów. W przeciwieństwie do wcześniejszych, te dla czytelnika są zupełnie bez sensu. Nie wiadomo zupełnie, o co chodzi, kto jest kim, po co i dlaczego. Kilkanaście wyrwanych z kontekstu urywków, bez ładu i składu. Autorze, nie idź tą drogą. Jeśli ten wątek ma być kontynuowany w dalszych opowieściach, to mocno wskazane byłoby chronologiczne poprowadzenie tegoż. Z całą otoczką, kto, co i jak. Bo sposób, w jaki w tym opowiadaniu została przedstawiona wojna bogów zniszczył zupełnie całkiem niezłe opowiadanie. Jest wyżej od dwóch poprzednich dlatego, że gdyby wywalić te fragmenty, byłoby całkiem fajne. Nawet pojawienie się starych znajomych nie ratuje sytuacji.
13. Krew naszych ojców ** Po pierwszym czytaniu rok temu dałbym jedną gwiazdkę. Bo wyszedł Autorowi pseudo Stephen King. Było jak w rosyjskich dowcipach- ni to śmieszno, ni to straszno. Ale po drugim czytaniu doceniłem klimat, tej historii. No i pomysł całkiem niezły, a końcówka fajnie spina wydarzenia z wcześniejszych historii i częściowo pozycjonuje wydarzenia przed główną historią. No i jest Borehed, o którym niżej. Ponadto sensownie wpleciono motyw z bitwy starożytnych, co niezbyt udało się w "Rzece wspomnień".
12. Honor górala ** Pierwsze zetknięcie z 6. kompanią straży. Zdecydowanie pozytywne. Wyraźne zarysowanie głównych postaci strażników, fajne dialogi. Fabuła nieskomplikowana, ale wciągająca. Plus dodatkowy za postacie Boreheda i czarodzieja Amandellartha. Zwłaszcza ten pierwszy ma potencjał i dobrze rokuje na przyszłość. Świetnie opisana magia plemienna aherów. Niby w fantasy wszystko już było, a jednak Wegner wykombinował coś fajnego z, na pierwszy rzut oka, niczego.
11. Światło na klindze miecza *** Pierwsza odsłona z Ponkee-Laa, miasta, którego sercem jest port. Klimaty całości bardzo w stylu Lynchowskich "Niecnych Dżentelmenów". Tu poznajemy Ligę Czapki, organizację zrzeszającą w sobie szereg gildii złodziei, zabójców, itd. Głównym bohaterem jest złodziej Altsin. Dziś powiedzielibyśmy "freelancer". Przez przypadek i swoją reputację zostaje wplątany w intrygę kapłanów świątyni Pana Wojny- Reagwyra. I tak, z dużej chmury spadnie jeszcze większa ulewa. A to dopiero początek. Zgrabnie napisane role, dialogi z humorem. Jak najbardziej sprawdza się jako samodzielna historia.
10. Zabij moje wspomnienia *** Finałowa historia z Południa. Ciut inny klimat, niż trzy pierwsze, ale też nie jesteśmy już na pustyni. Tu Yatech jest postacią drugoplanową, a więcej dowiadujemy się, dlaczego dlaczego grupę dzieci trzyma się w zapomnianym zamku na bagnach, załogą są nie zwykli żołnierze, a agenci wywiadu wewnętrznego Imperium. I to też nie pierwsi lepsi, ale uczestnicy pewnego strasznego wydarzenia sprzed lat. Tak strasznego, że rozwiązano cały pułk, a jego żołnierze rozpłynęli się w powietrzu. Ponadto wyjaśni się, dlaczego pewna dziewczyna musi być trzymana z daleka od papieru i wszystkiego, za pomocą czego można rysować. I jeszcze kilku innych ważnych rzeczy. Klimat jest gęsty, wiadomo, że coś się stanie. Znaczy- my to wiemy, a niekoniecznie wie o tym załoga zamku i odwiedzający go specjalny gość.
9. Najlepsze, jakie można kupić *** Tu mamy sporo akcji i galopu. Ludzi schodzą na drugi plan, a prawdziwymi bohaterami są zwierzęta. Konkretnie- konie. Poznajemy, co dla jeźdźca stepów znaczy koń, jak wiele dla niego znaczy i jak wiele koń i jeździec są gotowi poświęcić dla siebie. Jest tu trochę romantyzmu, typowej przygody, ale również trochę wielkiej polityki i gry pozorów. Czarne nie zawsze okazuje się czarne. No i dowiadujemy się sporo o zwyczajach Se-kohlandczyków, koczowników żyjacych za wschodnią granicą Imperium. O ich strukturze plemiennej, magii i sposobach walki. Całość, w połączeniu z fabułą daje bardzo dobry efekt.
8. Oto nasza zasługa *** Finałowe opowiadanie na stepach. Największym atutem jest jego kompozycja- wątek bieżący misternie przeplata się ze swoistą "spowiedzią" wszystkich członków czaardanu Laskolnyka. Tak naprawdę bohaterem jest Krąg ognia. Krąg kilkunastu ludzi, w którym nie ma miejsca na kłamstwa, tajemnice i półprawdy. A ci ludzie nie są zwykłymi kawalerzystami, zostali wybrani przez swego dowódcę z uwagi na kilka specyficznych kryteriów. Rys bohaterów jest bardzo wyraźny, i tak też jest nakreślony. Mamy tu dużo większą różnorodność niż w 6. kompanii straży. Dodatkowymi atuty są dwa. Pierwszy, to spotkanie czaardanu z "szóstkami". Drugi- bardzo zgrabne zakończenie: niby otwarte, ale jednocześnie wskazujące, co będzie dalej. I takie, że człowiek ma ochotę skląć Autora i pogonić do pisania dalszego ciągu.
7. Objęcia miasta *** Altsin po kilku latach wraca do Ponkee-Laa. Mniejsza o przyczyny wyjazdu, wyjaśnią się. Wraca i czuje, że wrócił raczej nie w porę. Atmosfera jest ciężka, lada moment na ulicach miasta zaczną padać trupy. Dlaczego? Co spowodowało, że Cetron, przywódca jednej w wielu gildii postanawia przejąć władzę nad całą Ligą Czapki? Co powoduje, że wieloletni, ustalony porządek w mieście chwieje się w posadach? I co Altsin ma z tym wspólnego? I dlaczego nawiedzają go coraz częściej sny o rzeziach, bitwach i potyczkach z udziałem Reagwyra? Świetnie napisane, opko ma dobre tempo, akcja pędzi, nawet jeśli ludzie stoją w zaułku i knują. W przeciwieństwie do "Rzeki wspomnień" flashbacki z Panem Bitew logiczne i sensowne. I krwawe.
6. Gdybym miała brata *** Bezpośrednia kontynuacja "Ponieważ kocham cię nad życie". Bez znajomości tegoż może być zupełnie niezrozumiałe, a przynajmniej brak tej znajomości zaniża jego wartość o 80%. Oprócz dalszych losów Yatecha i Aerina poznajemy Deanę, siostrę Yatecha. Ponadto pogłębiamy wiedzę o historii i kulturze Issarów, wojowników pustyni. Kulturze, która ich ukształtowała, uczyniła okrutnymi, ale która także pozwoliła im przetrwać dzięki swej żelaznej konsekwencji. Dodatkowym plusem jest struktura opowiadania- przeplatanka zdarzeń teraźniejszych i przeszłych.
5. Wszyscy jesteśmy Meekhańczykami *** Zajdel 2010 :) Jak najbardziej słuszny. Uważam jednak, że z tomu PÓŁNOC-POŁUDNIE można było wybrać lepiej. Ale i tak dobrze się stało, że Robert M. Wegner został doceniony przez czytelników. Myślę, że to wyróżnienie doda mu solidnego kopa. Co do samego opowiadania- jego treść stanowi rutynowy patrol straży górskiej. W jego trakcie przypadkiem łapią szpiega, co powoduje, że oddział musi szybko wrócić do koszar. W czasie forsownego marszobiegu z ust weterana, dowiadujemy się o historii mijanych terenów i o wojnie z Se-kohlandczykami sprzed kilkudziesięciu lat. Wojnie, która zahartowała i scaliła Imperium, choć początkowo zanosiło się na jego upadek. Czytamy o odwadze, honorze, poczuciu obowiązku. O obronie cywilów przed hordami wroga oraz o tym, jak wiele zapłacili zwykli ludzie, by przez następne lata mieć w ogóle możliwość normalnego życia i odbudowy spustoszonego przez wojnę kraju. Niby nic, a jednak. Nie ma przesadnego zadęcia, są proste, przemawiające do wyobraźni słowa. Tylko tyle i aż tyle.
4. Ponieważ kocham cię nad życie **** Pierwsze opowiadanie z Południa. Zdecydowanie najlepszy opening z wszystkich krain. Poznamy losy Issara Yatecha, kupca Aerina i jego rodziny, u których Yatech służy. Dowiemy się też trochę o historii Issarów i południowo-centralnych rejonach Imperium. Ale przede wszystkim jest to opowiadanie o emocjach i uczuciach. W żadnym innym nie mamy do czynienia z taką dozą emocji, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Mamy tu cały przekrój postaw i uczuć: wierność, odwagę, honor, wściekłość, żal, ból, miłość wreszcie. No i mamy też poczucie obowiązku. Niestety, kłóci się on z niektórymi elementami wymienionymi wcześniej. Ktoś musi dokonać wyboru, ktoś dokonuje wyboru... Z tego, co się zorientowałem po różnych forach, to opko było najżywiej dyskutowane swego czasu, a dyskusje zawsze były bardzo emocjonalne. I takie jest to opowiadanie- piękne, nacechowane emocją. Może nie najlepsze, ale mnie bardzo dało swego czasu po głowie.
3. Sakiewka pełna węży **** Ponkee-Laa nigdy nie zasypia, a jego mieszkańcy ciągle knują. Knują złodzieje i bandyci, knuje arystokracja z trzech najpotężniejszych rodów szlacheckich, knują kapłani i knują kupcy z gildii. Knują nawet przybłędy z prowincji, zarówno szlachta jak i biedota. A wszyscy knują, spiskują, kombinują, zabijają w jednym celu- by żyło się lepiej :) Inne cele ma hrabia Terleach, inne młody szlachcic Ewenett-sek-Gres, inne ponętna hrabina. I jeszcze inne Altsin, złodziej. Coś ich połączy, coś zgromadzi razem na balu. Ktoś coś powie, ktoś zareaguje. A ktoś padnie zalany krwią. Ktoś się zemści, a ktoś przeliczy... Podium to opko zawdzięcza zarówno świetnej intrydze, ale przede wszystkim konstrukcji fabularnej. Kiedy na początku wydaje się, że zaraz podążymy za bohaterami przeskakujemy do przodu. Okazuje się bowiem, że to, co wydawało się, że będzie treścią, można zrelacjonować w paru zdaniach. A gdy wydaje nam się, że mamy wszystko pod kontrolą, okazuje się, że niekoniecznie. I drugi raz. I jeszcze raz. Dodatkowym plusem jest to, że ta historia (poza jednym szczegółem) może być opowiedziana samodzielnie. 2. Koło o ośmiu szprychach **** Kolejne kapitalne opowiadanie, którego siłą jest klimat. Akcji jest stosunkowo niewiele i w porównaniu z niektórymi jest to kropla w morzu. Najważniejsza jest otoczka, tło, kontekst. Historia i zwyczaje ludu Verdanno, wozaków. Opisane są one z niesamowitym pietyzmem i detalami. W nieodległym tle mamy większą politykę, która z kolei wpisuje się w jeden głównych wątków przyszłej opowieści. A dodatkowo opowieść też jest naładowana emocjami: tęsknotą, choć różnego rodzaju u różnych osób, ambicją, gniewem. Zemstą wreszcie. Czytając nieraz zadawałem sobie pytanie jak zachowałbym się na miejscu X czy Y. Więcej nie ma co pisać, trzeba przeczytać.
1. Szkarłat na płaszczu **** Mój osobisty nr 1 w rankingu. Historia misji dyplomatycznej do księstewka, któremu nie w smak jest bycie tylko wasalem Imperium. Dodatkowo w księstwie odżywa kult Setrena- wojownika, co misji zdecydowanie nie pomaga. Posłów eskortuje 6. kompania straży górskiej. Z uwagi na delikatność misji i możliwą prowokację, żołnierze muszą wykazać się szczególną ostrożnością i rozwagą. Jednocześnie muszą zapewnić bezpieczeństwo własnym posłom. Brzmi ciekawie, ale to jest tylko tło. Owszem, autor ukazuje nam wiele niuansów polityki i dyplomacji, chwyty, których byśmy się po niektórych nie spodziewali. Ale to drugi plan. Niespodziewnie na pierwszy plan wysuwają się znów emocje. Emocje i uczucia upośledzonego chłopca, przypadkiem ocalonego wcześniej przez straż. Mieszanka obowiązku, wierności, wściekłości, nienawiści i chęci odpłaty za wyrządzoną niewinnemu krzywdę spowodują, że porucznik Kenneth-lyw-Darawyt i jego ludzie nie będą mieli litości dla nikogo. A w tle znowu polityka i "dobro nadrzędne". Całokształt wcześniejszych działań 6. kompanii, wraz z obecnymi, doprowadzą do tego, że kopania wyrobi sobie markę w imperialnym wojsku. W kontekście dalszych zdarzeń na pewno się przyda.
Ufff, już od dawna nie miałem takiego zgryzu, żeby ustalić kolejność "najlepszości" tekstów. Ale powiadam Wam, TAKIEJ literackiej frajdy przy tym też już dawno nie odczuwałem- roztrzasanie całej masy niuansów, szczególików, kwestii, na co jest położony nacisk w danym tekście, dialogów i miodnych tekstów. Naprawdę, niełatwa sprawa. Trzeba było jednak na coś postawić.
I uwaga zupełnie od czapy: w kontekście przyszłej powieści przydałaby się też porządna, dokładna mapa. Bo powoli tych nazw geograficznych robi się dużo. Mapa byłaby bardzo si :)
_________________ Nie był zwyczajnie leniwy. Zwyczajne lenistwo to po prostu niechęć do wysiłku. Minął ten etap już dawno, przemknął po pospolitym nieróbstwie i przeszedł na przeciwną stronę. Więcej kosztowało go unikanie wysiłku, niż innych ciężka praca.Prawda ;)
|