Nie rozumiem w takim razie jak np. w Niemczech opłaca się nawet w bibliotekach wypożyczać (widziałem na własne oczy) ebooki. Ba, taka biblioteka ma nawet swoją stronę, z której się wypożycza ksiązki.
Czyli jak to jest? U nas się nie opłaca a u nich już tak? Bez sensu. :/
Wracając do wydawcy i utrzymania sklepu internetowego, to taka Fabryka ma w opisach książek link do księgarni w któej można zamówić. Zrobienie dodatkowego linka z ebookiem nie kosztuje milion dolarów, wynajęcie serwera to dzisiaj są śmieszne pieniądze, a pracownik to pracownik. Bierzemy studenciaka z informy, dajemy mu zlecenie i niech robi w wolnym czasie - to się da zrobić i będzie grało.
Cytuj:
1. E-book sprzedawany w dystrybucji klasycznej, wystawiany na stronie (w sklepie one-line księgarni) kosztuje dużo, gdyż na cenę końcową w około 50% składa się koszt reklamy, ekspozycji, koszty własne sklepu, o których pisałam. Tak samo zresztą, jest w przypadku książki papierowej.
Skoro jest niemal tak samo, a odchodzi skład drukarski, drukowanie, korektę może zrobić małpa z Wordem (celowo przesadzone). Kurde, nawet nie trzeba się specjalnie silić na okładkę. Ja tu nadal widzę niższe koszty niż w przypadku zwykłej książki.
Cytuj:
2. Ten sam e-book sprzedawany na stronie własnej wydawcy wygeneruje te same koszty plus dodatkowe, wynikające z faktu, że po rozdrobieniu sprzedaży na dziesiątki stron wydawnictw, wydawca będzie musiał dołożyć na reklamę, by pies z kulawą nogą w ogóle do niego zajrzał i kupił jego książkę.
Wygeneruje też zyski, a właściwie to powiększy. Zyski, które po obniżeniu ceny można podwoić lub nawet potroić. No i można tak jak Fabryka - link przy opisie i włala.
No nie wiem, może po prostu mam jakąś wybujałą wyobraźnie i wierzę, że bez problemu da się to zrobić. IMO wystarczy wyłączyć komplikatory. ;)
Albo jestem ostatnim człowiekiem, który odwiedza strony wydawnictw. :)