Pewnie to już gdzieś było (szukałem, nie znalazłem, zauważyłem kilka podobnych), i zaraz ktoś starszy temat skasuje (i dobrze), ale nim to się stanie:
Jakie są wasze ulubione książki? Takie, ktore z czystym sumieniem moglibyście polecić? Do pociągu, na wakacje, na zimowe wieczory itd. Nie chodzi mi o jakieś wiekopomne dzieła, które zmieniły oblicze literatury, gatunku, ziemi itp. (choć moga być), nie musi to być f/s-f (choc może), nie muszą, choć mogą, być takie, ktore przeczytaliście w jedna noc z wypiekami na twarzy lub po prostu dobre czytadła. Coś łatwego, prostego i przyjemnego, lub wymagającego skupienia. Generalnie pełna dowolność – byle by się Wam podobało.
Jak chcecie może być z komentarzem, jak nie chcecie to bez. Temat zakładam, bo czasem nie wiem co wypożyczyć z biblioteki, pewnie część z Was ma ten sam dylemat.
Zeby uniknąć tzw. „oczywistych oczywistości” nie wymieniajcie, prosze, ASa i Tolkiena :-)
Moje typy:
1. Wahadło Focaulta – Umberto Eco 2. Diuna – Frank Herbert 3. Mag - John Fowles 4. Kraina chichów - Jonathan Carrol 5. Ziemia pod jej stopami - Salmon Rushdie 6. Ostatni władca pierścienia - Kirył Yeskow 7. Miłość w czasach zarazy – G.G. Marquez 8. Akwarium – Wiktor Suworow 9. Kacper Ryx - Mariusz Wolny (polecam szczególnie mieszkańcom Królewskiego Miasta) 10. Głębokie rany - Nele Neuhaus
Nie zmieściło mi sie, wiec poza dziesiątką: Ostatnia bitwa templariusza – A.Perez-reverte, Rosario Tijeras - Torge Franco, Jed Rubenfeld – Sekret Freuda.
(kolejność przypadkowa, wybór tendencyjny)
|